Sejm po raz kolejny ma pochylić się dziś nad kwestią uzupełnienia kadr medycznych osobami spoza UE. Pierwsze analizy poselskiego projektu budzą poważne zastrzeżenia – zarówno ze strony samorządu lekarskiego, jak i pielęgniarskiego.
Przypomnijmy, 28 października Sejm uchwalił ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19, która obecnie czeka na publikację w Dzienniku Ustaw. Przewiduje ona m.in. ułatwienia w zatrudnianiu lekarzy specjalistów ze Wschodu. Niemniej w zeszłym tygodniu wpłynął kolejny projekt poruszający te same problemy. Mowa o poselskim projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych (druk sejmowy 763). Rozszerza on zakres uregulowany we wcześniejszej ustawie, m.in. o kwestie uznawania kwalifikacji innych zawodów medycznych, odnosi się też nie tylko do specjalistów. Dziś ma mieć pierwsze czytanie na posiedzeniu komisji zdrowia.
Naczelna Rada Lekarska postuluje jego bezwzględne odrzucenie. Zagrożenie życia i zdrowia pacjentów przez dopuszczenie do opieki nad chorymi osób bez rzeczywistej weryfikacji ich kompetencji oraz znajomości języka polskiego oraz utrudnienie samorządowi lekarskiemu sprawowania pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu – to najważniejsze powody tej rekomendacji.
Samorząd podkreśla, że projekt nie przewiduje, w jaki sposób miałby porozumiewać się lekarz cudzoziemiec z lekarzem, który sprawuje nad nim nadzór, nie wspominając już o pacjentach. – Każda osoba wykonująca ten zawód (...) winna wykazywać się znajomością języka, potwierdzoną odpowiednim dokumentem. Stanowisko to potwierdza również orzecznictwo sądów administracyjnych – argumentuje NRL.
Wskazuje także, że nie dość, że skutkiem przyjęcia ustawy będzie napływ lekarzy cudzoziemców, o niezweryfikowanych w sposób wiarygodny kwalifikacjach, to stawia ona polskich medyków w gorszej sytuacji. Co roku ok. 30 proc. polskich lekarzy przystępujących do Lekarskiego Egzaminu Końcowego, Lekarsko-Dentystycznego Egzaminu Końcowego oraz Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego po prostu ich nie zdaje. Co za tym idzie, muszą do nich przystąpić ponownie. Tymczasem ich koledzy zza wschodniej granicy nie będą mieli obowiązku zdania żadnego egzaminu – wystarczy decyzja ministra zdrowia. – Taka perspektywa jest nie do zaakceptowania – czytamy w stanowisku samorządu.
Sam fakt braku procedury merytorycznej oceny bądź uznania kwalifikacji budzi również wątpliwości w kontekście zgodności z prawem unijnym. NRL wskazuje, że zgodnie z dyrektywą 2005/36/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 7 września 2005 r. w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych, państwa mogą uznawać medyczne kwalifikacje spoza Unii, jednak powinno to być w każdym przypadku uzależnione od spełnienia minimalnych wymogów w zakresie wykształcenia. Co, zdaniem samorządu lekarskiego, nie ma miejsca w przypadku uchylenia procedury nostryfikacji.
NRL wskazuje również, co powinno znaleźć się w regulacji dotyczącej zawodów medycznych w obliczu pandemii. W opinii samorządu w projekcie zabrakło objęcia ochroną ubezpieczeniową na wypadek śmierci lub utraty zdrowia wszystkich pracowników medycznych walczących z epidemią, wprowadzenia pełnej tzw. klauzuli dobrego samarytanina w odniesieniu do odpowiedzialności cywilnej, karnej i zawodowej, czy długofalowej regulacji wzrostu płac w ochronie zdrowia.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy przed pierwszym czytaniem