Po serii działań organów państwa dotyczących sieci aptek Gemini, które opisywaliśmy w DGP, zainterweniować postanowiła ambasada USA. Jeden z największych przedsiębiorców na rynku aptecznym należy bowiem do nowojorskiego funduszu inwestycyjnego.
Przypomnijmy: sprawą przetwarzania danych osobowych oraz profilowania klientów przez jedną ze spółek należących do grupy Gemini zajmuje się prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz policja – po zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa złożonym przez Ministerstwo Zdrowia. Na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni opisujemy te wydarzenia oraz odpytujemy ekspertów specjalizujących się w prawie ochrony danych osobowych oraz regulacjach farmaceutycznych.

Delikatnie przypominają

W dwóch niezależnych źródłach potwierdziliśmy, że do polskich urzędników odzywają się pracownicy ambasady USA. Dopytują o szczegóły prowadzonych czynności oraz przypominają, że zagraniczny kapitał w Polsce musi być właściwie traktowany.
– Nie są natarczywi. Raczej okazują swe zainteresowanie i delikatnie przypominają, że będą pilnowali, by amerykański kapitał w Polsce nie był gorzej traktowany niż polscy przedsiębiorcy. Nie jest to stawianie sprawy na ostrzu noża – mówi nam dobrze zorientowana w sprawie osoba.
Z naszych informacji wynika, że rozmowy te nie przyniosły jak na razie spektakularnego efektu – to znaczy urzędnicy, którzy mieli wątpliwości co do legalności działań sieci, mają je nadal.
Biuro prasowe ambasady USA w Polsce nie zaprzecza naszym ustaleniom. Dyplomatycznym – bądź co bądź jak przystało na ambasadę – językiem wręcz je potwierdza.
– Nie komentujemy prywatnych rozmów dyplomatów. Jest to normalne, że dyplomaci rozmawiają z urzędnikami państwowymi o ułatwieniach inwestycyjnych. Stany Zjednoczone wspierają równe szanse, a także uczciwe i równe traktowanie inwestorów z USA – odpowiedziała nam ambasada. Gemini z kolei w nadesłanym nam komentarzu stwierdziło, że nie prosiło amerykańskich urzędników o wsparcie.

Bez zaskoczenia

– Interwencje zagranicznych podmiotów, a nawet rządów się zdarzają, dlatego mnie to nie dziwi. To szczególnie widoczne tam, gdzie mowa o dużym biznesie, a rynek leków to przecież ogromny biznes – mówi Tomasz Latos (PiS), przewodniczący sejmowej komisji zdrowia. I przypomina, że wiele sieci aptek ma zagraniczny kapitał.
– Gdy pracowaliśmy nad reformą prawa farmaceutycznego, tzw. apteką dla aptekarza, widać było wzmożenie obcych przedsiębiorców wspieranych przez rządy państw ich pochodzenia. Ale nie ugięliśmy się. W każdej sprawie polski rząd powinien kierować się interesem Polaków i działać z polską racją stanu. Jakkolwiek więc nie znam szczegółów sprawy Gemini i nie mnie to oceniać, to cieszę się z informacji, że interwencje dyplomatów okazały się bezskuteczne. Decydująca bowiem jest litera prawa, a nie to, kto kogo wspiera – twierdzi Tomasz Latos.
Marcin Piskorski, prezes zarządu Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET (jego członkami są sieci apteczne), twierdzi, że rozmowy amerykańskich dyplomatów z polskimi urzędnikami to plotka, a plotek nie zamierza komentować. Za to Piskorski chętnie podkreśla, że sieci apteczne w Polsce odpowiadają dziś za 43 proc. rynku aptek – trudno zatem mówić o dominacji na rynku. I są to w zdecydowanej większości polskie przedsiębiorstwa (ponad 93 proc. aptek w Polsce – przekonuje PharmaNET – należy do przedsiębiorców krajowych).
– Dzięki efektowi skali sieci aptek zyskują narzędzia nacisku na ogromne międzynarodowe koncerny farmaceutyczne i hurtownie. Zyskują polscy pacjenci, którzy mogą taniej kupić leki. Leki w sieciach aptecznych są tańsze niż w aptekach indywidualnych, a ich dostępność dużo większa. Dlatego w aptekach sieciowych jest dwa razy więcej pacjentów niż w indywidualnych – zachwala Marcin Piskorski.
Całkowicie odmienne stanowisko ma Marcin Wiśniewski, prezes Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek oraz członek Naczelnej Rady Aptekarskiej. Jego zdaniem z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE, ale również polskich doświadczeń wynika, że sieci stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów. A mówienie przez zagraniczne podmioty o „polskości” jest retorycznym wybiegiem, bo – zdaniem Wiśniewskiego – do polskich sieci PharmaNET zalicza te twory, które posiadają polskie spółki kapitałowe. A przecież kluczowa jest nie forma prawna, lecz to, w którym kraju zapadają decyzje i dokąd płyną zyski.
– Po tekstach w DGP, opisujących zastrzeżenia polskich urzędów oraz samorządu aptecznego do Gemini, uaktywniło się wiele organizacji lobbystycznych, które zasłaniają się interesem polskich obywateli oraz polskich farmaceutów, natomiast chodzi im wyłącznie o pieniądze oraz zwiększanie swojego udziału na rynku aptekarskim – zauważa Wiśniewski. I podkreśla, że Amerykanie bynajmniej nie interesują się polskimi pacjentami, lecz własnymi korporacjami.
– I mnie to nie dziwi, a także gdy mowa o działaniach ambasady – nie oburza. Ale życzyłbym sobie, by polski rząd i polska dyplomacja równie aktywnie broniły rodzimych firm, w szczególności w naszym kraju, i egzekwując własne prawo – konkluduje farmaceuta.