Prawdopodobnie wieczorem w niedzielę do Wrocławia wojskowymi samolotami przyleci 30 Polaków ewakuowanych z Chin; w tej chwili ich stan jest określany jako dobry - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski. Zapewnił, że w Polsce nie ma potwierdzonego przypadku zakażenia koronawirusem.

Szumowski w Radiu Zet mówił w niedzielę, że samolot z ewakuowanymi z chińskiej prowincji Hubei osobami, w tym 30 Polakami na pokładzie, jest w drodze do Francji.

"Samolot wystartował z Chin z dużym opóźnieniem. W sytuacji takiego powrotu dużej liczby osób z różnych krajów, różnych narodowości, z takiego terenu objętego kwarantanną - to jest ogromne wyzwanie dla służby dyplomatycznej" - powiedział.

Jak mówił, Polacy z Wuhan musieli stawić się w miejscu zbiórki i stamtąd zbiorczym transportem przewieziono ich na lotnisko. "W samym mieście nie mamy możliwości dotarcia do naszych rodaków. Nie ma tam służb dyplomatycznych i nie można tam wjechać, ponieważ miasto jest objęte kwarantanną" - tłumaczył.

Jak przekazał, na pokładzie leci 30 Polaków. "Jedna osoba z przyczyn niezwiązanych z koronawirusem nie poleciała, w związku z tym leci 30 osób" - powiedział.

Minister zdrowia poinformował, że na ewakuowanych czekają samoloty MON, są one w gotowości.

"Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Kiedy przyleci francuski samolot, wtedy zaczniemy przejście z niego do polskich samolotów. I powrót do kraju. I znowu tutaj nie wiadomo, ile to będzie trwało, jak długo. To zależy, jak sprawnie służby francuskie obsłużą ten samolot. Pamiętajmy, że to jest kwestia reżimu sanitarnego, to jest kwestia kontroli tożsamości i prawa do pobytu w różnych krajach. Ponieważ są tam obywatele Unii Europejskiej, ale nie tylko" - tłumaczył Szumowski.

Minister pytany, w jakim stanie zdrowia są lecący rodacy, powiedział, że w dobrym.

"Oni są pod nadzorem służb medycznych i będą całą drogę pod tym nadzorem. Również w naszych samolotach mamy oczywiście służby medyczne. W związku z tym tutaj wszystko jest logistycznie dopięte. Oni w tej chwili - taką mam informacje - są w dobrym stanie. Ale oczywiście traktujemy zawsze, jako potencjalnie zarażonych wirusem. Chociaż to dopiero będziemy potwierdzali" - powiedział.

Według ministra ewakuowani Polacy wylądują prawdopodobnie w niedzielę wieczorem we Wrocławiu. Tam przejdą badania. Jak mówił na terenie jednego ze szpitali wrocławskich jest przygotowany odrębny budynek, gdzie rodacy będą przebywać pod obserwacją medyczną.

Przypomniał, że jedno z polskich laboratoriów już ma możliwość potwierdzania nowego koronawirusa. "Drugie laboratorium to szpital zakaźny, które też już będzie funkcjonowało. Mamy wszystkie testy genetyczne w Polsce już pracujące, także jesteśmy na poziomie diagnostyki takiej, jak w Charite (Laboratorium Charite w Berlinie - PAP). Myślę, że w ciągu 24-48 godzin powinniśmy przeprowadzić te testy u naszych rodaków. I będziemy wiedzieli" - powiedział.

Minister zapewnił, że Polacy przebywający w wyodrębnionym budynku, będą objęci pełnym reżimem sanitarnym.

"Nie będą oni mieli kontaktu praktycznie z nikim. Oprócz osób, które je transportują, ale one siłą rzeczy lecą z nimi. Następnie odrębnym transportem zostaną przewiezieni do tego wydzielonego budynku, który jest zamknięty dla kogokolwiek innego oprócz służb medycznych" - wyjaśniał.

Minister pytany, jak długo ewakuowani Polacy mogą pozostać w szpitalu, odparł, że zależeć to będzie od wyników testów, które - niezależnie od stanu zdrowia - pokazują, czy ktoś ma już wirusa w sobie, czy nie. "Czas przebywania w szpitalu, czy pod opieką medyczną jest uwarunkowany u każdego indywidualnie.

Minister zapewnił, że w Polsce nie ma potwierdzonego przypadku koronawirusa. Jednak - jego zdaniem - prędzej, czy później u nas się on pojawi. Przypomniał, że obecnie służby sanitarne mają pod obserwacją ponad 500 osób.

Pod obserwacją pozostają także pasażerowie LOT-u, którzy w sobotni wieczór przylecieli na Lotnisko Chopina rejsem z Pekinu.

"Pasażerowie LOT są pod nadzorem Inspekcji Sanitarnej. Wszyscy wypełnili karty pobytu. Wiemy, gdzie oni są, mamy z nimi kontakt. To są osoby z Pekinu i to są osoby zdrowe. W Pekinie nie ma też takiej ilości koronawirusa" - tłumaczył szef resortu zdrowia.

Minister uspokajał, mówiąc, że Wuhan to dziesięciomilionowe miasto, w którym 10 tys. osób choruje na wirusa. Podobnie w Pekinie. "To nie jest tak, że każdy, kto przechodzi obok nas nawet w Pekinie ma kontakt z wirusem" - powiedział.

Szumowski zapewnił, że jeżeli zostanie opracowana szczepionka na koronawirusa, to Polska ją kupi.

Premier Mateusz Morawiecki w mediach społecznościowych napisał w sobotę, że w związku z sytuacją epidemiologiczną w chińskiej prowincji Hubei podjął decyzję o ewakuacji stamtąd obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. "Dzięki współpracy z naszymi europejskimi partnerami Polacy są w tej chwili w drodze do Paryża, skąd zostaną przetransportowani specjalnymi wojskowymi samolotami Polskich Sił Zbrojnych do Wrocławia" - czytamy we wpisie szefa rządu na jego koncie na Facebooku.

Epidemia nowego koronawirusa wybuchła w grudniu ubiegłego roku w mieście Wuhan w środkowych Chinach. Wirus wywołuje zapalenie płuc, które może być śmiertelne. W Chinach, według danych na sobotę wieczór, wirusa wykryto już u 14 tys. osób, z czego 304 zmarło – ogłosiła państwowa komisja zdrowia ChRL.

Wirus przedostał się do wszystkich prowincji i regionów ChRL, a także do około 25 krajów świata, w tym do USA, Niemiec, Francji i Finlandii.

W Manili zmarł w sobotę 44-letni Chińczyk, który przyleciał na Filipiny z Wuhan. Jest to pierwsza ofiara śmiertelna koronawirusa poza Chinami.