Lekarz wystawiający nierzetelną opinię musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami zawodowymi.
Na wokandzie Sądu Najwyższego jako kasacyjnej instancji dla orzeczeń dyscyplinarnych sądów lekarskich stanęła nietypowa sprawa, gdyż po przeciwnych stronach – obwinionego i poszkodowanego – stanęli lekarze. Początkiem sporu był przeprowadzony kilka lat temu zabieg ekstrakcji zęba przeprowadzony w znieczuleniu przez stomatologa Bogumiła Z. Niedługo po tym pacjentka doznała udaru mózgu. Jej rodzina domagała się od lekarza zadośćuczynienia, a sam dentysta musiał się zmierzyć z odpowiedzialnością zawodową.
W sądzie bliscy chorej przedstawili prywatną opinię, sporządzoną przez lekarza chirurga Wiesława G., pełniącego także funkcję biegłego sądowego, obarczającą jednoznacznie dr. Z. winą za późniejsze powikłania i udar.
Problem w tym, że opinia nie została sporządzona w należyty sposób, zgodnie z zasadami sztuki medycznej. Wśród wielu błędów merytorycznych – wytkniętych później w postępowaniu przed sądami lekarskimi – znajdowały się także pomyłki co do samego stanu faktycznego (np. błędnie określone daty zabiegów). Mimo tego ekspertyza spowodowała poważne problemy dr. Z. – utracił on zaufanie pacjentów, pojawiły się pretensje co do sposobu prowadzenia przez niego leczenia.
W tej sytuacji dr Z. skierował wniosek do rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy, żądając wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko dr. G. za wystawienie źle sporządzonej opinii, która wyrządziła dentyście poważne szkody wizerunkowe i naruszyła dobra osobiste. Powołał się na par. 52 ust. 2 Kodeksu etyki lekarskiej, nakazujący zachowanie szczególnej ostrożności w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, oraz zakazujący publicznego dyskredytowania kolegów po fachu.
Sądy lekarskie rozpatrujące sprawę były zgodne – już w Okręgowym Sądzie Lekarskim dr G. został ukarany 2-letnim zakazem wydawania opinii medycznych i zaświadczeń. Naczelny Sąd Lekarski podtrzymał to orzeczenie, zaś Sąd Najwyższy kasację obrońców chirurga oddalił jako bezzasadną.
Obrońcy próbowali wykazać ograniczenie prawa do obrony, którym miał być brak powiadomienia jednego z obrońców o terminie ostatniej rozprawy przed OSL. SN nie dopatrzył się jednak w tym uchybieniu formalnym na tyle poważnego naruszenia procedury, że dyskwalifikowałoby orzeczenie sądu lekarskiego.
Zarzuty merytoryczne również zostały odrzucone przez SN, który wskazał, że sprawa została wszechstronnie zbadana przez sądy lekarskie, które korzystały z opinii biegłych i specjalistów. Te zaś wykazały, że ekspertyza była istotnie wadliwa i naruszała Kodeks etyki lekarskiej. Przewinienie było więc ewidentne, a kara – adekwatna.
Postanowienie Sądu Najwyższego z 15 stycznia 2020 r., sygn. I KK 62/19