Sześć dodatkowych dni wolnego, udzielonych za zgodą pracodawcy, zyskają pielęgniarki i położne na mocy ustawy, którą dziś ma zająć się rząd. Wprowadzi ona też możliwość kształcenia w tych zawodach na studiach niestacjonarnych. Obie propozycje wywołują sporo kontrowersji.

Kodeks pracy 2019 – Nowe Wydanie. Praktyczny komentarz z przykładami >>>>

Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, który częściowo realizuje zeszłoroczne porozumienie środowiska z resortem zdrowia.
Pierwsze pytanie, które pojawiło się podczas konsultacji, to kto ma płacić za urlop. W odpowiedzi resort doprecyzował, że koszty związane z nieobecnością w pracy pielęgniarki będzie ponosił ten, kto ją zatrudnia. Nie jest to do końca po myśli pracodawców, którzy wskazywali w tym kontekście na problemy kadrowe. – Może dochodzić do ograniczenia dostępności do świadczeń, a nawet do czasowego zamykania gabinetów czy zmniejszenia liczby łóżek szpitalnych. Będzie to szczególnie odczuwalne w mniejszych podmiotach – wskazywał Business Centre Club. Tu jednak ministerstwo uznało, że organizacja pracy pod nieobecność pracownika, w szczególności zabezpieczenie świadczeń, to zadanie kierownika placówki. Podkreśliło przy tym, że decyzja o udzieleniu urlopu należy do pracodawcy.
Na wniosek Krajowej Rady Akredytacyjnej Uczelni Medycznych przedstawiono szacunkowe koszty tego rozwiązania: dla pracodawców mogą wynieść 46,9 mln zł rocznie, w tym 1,5 mln dla pracodawców z sektora finansów publicznych. Przyjęto, iż rocznie średnio 33,2 tys. pielęgniarek skorzysta z urlopu (12,8 proc. aktywnych zawodowo).
Wiele podmiotów, nie tylko reprezentujących pracodawców, ale również związki zawodowe, samorządy i uczelnie medyczne, zwracało uwagę, że jest to kolejna regulacja z korzyścią dla pielęgniarek, która pogłębia nierówności w sektorze zdrowotnym. – Nie ulega wątpliwości, że inni pracownicy są także zobligowani do stałego podnoszenia kwalifikacji i aktualizowania fachowej wiedzy. W związku z tym oczekujemy równego traktowania pracowników wszystkich zawodów w ochronie zdrowia i wprowadzenie tożsamego rozwiązania dla pozostałych grup. Uważamy także, że wymiar urlopu szkoleniowego powinien być proporcjonalny do specyfiki danego zawodu – przekonywało OPZZ. I podkreśliło, że rozwiązanie regulujące kwestie urlopów szkoleniowych oraz innych zagadnień dotyczących zawodów medycznych, powinno być zawarte w jednej regulacji systemowej, a nie w oddzielnych aktach prawnych.
Na wszystkie te uwagi resort miał tylko jedną odpowiedź: zmiana jest realizacją ustaleń porozumienia, a obowiązek stałego aktualizowania wiedzy przez pielęgniarki wynika z ustawy.
Strony porozumienia również miały zastrzeżenia do projektu. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych uznał za nieakceptowalny zapis, że prawo do urlopu przysługuje tylko tym osobom, które podnoszą kwalifikacje zawodowe „zgodnie z zakresem obowiązków wykonywanych na danym stanowisku pracy”. Argumentował, że pracodawcy będą mogli wówczas odmawiać na niego zgody, stwierdzając, że zgłoszone szkolenie nie wiąże się z miejscem pracy. Resort jednak uznał, że podnoszenie kwalifikacji powinno być związane z wykonywanymi obowiązkami. Sprzeciw wywołał też wymóg, by pracodawca wyrażał zgodę na udzielenie urlopu szkoleniowego. Ministerstwo odpowiedziało, że skoro musi ponieść koszty i zorganizować pracę pod nieobecność pracownika, powinien mieć do tego prawo. Podobne uwagi miały również inne organizacje reprezentujące pielęgniarki.
Z ostrą krytyką spotkała się również propozycja kształcenia w trybie niestacjonarnym na studiach pierwszego stopnia. Resort tłumaczył wcześniej, że to odpowiedź na potrzeby tych, którzy chcą łączyć pracę z nauką, głównie związanych z branżą – ratowników czy opiekunów medycznych. Zastrzeżenia wobec tego pomysłu miały jednak zarówno uczelnie wyższe, jak i izby pielęgniarskie oraz konsultanci. Wszystkie organizacje przekonywały, że w formie niestacjonarnej nie da się zrealizować programu kształcenia. Możliwe byłoby ewentualnie realizowanie w takiej formie studiów pomostowych.
Resort zapewnił jednak, że treści programowe studiów niestacjonarnych muszą i będą takie same jak na studiach prowadzonych w formie stacjonarnej. Ich czas nie może być krótszy i musi objąć liczbę godzin wymaganą dla studiów stacjonarnych (kształcenie przez co najmniej 3 lata, obejmujące minimum 4600 godzin, w tym kształcenie kliniczne musi stanowić co najmniej 1/2, a – teoretyczne co najmniej 1/3 wymiaru). Przy czym studia niestacjonarne mogą trwać jeden lub dwa semestry dłużej niż odpowiednie studia stacjonarne.
Etap legislacyjny
Projekt przed rozpatrzeniem przez Radę Ministrów