Lekarze rodzinni domagają się większych środków na leczenie. Wskazują, że na zmianie planu finansowego NFZ zyskała większość działów ochrony zdrowia z wyjątkiem podstawowej opieki zdrowotnej.
W drugim półroczu fundusz ma mieć 1,5 mld zł więcej. Część tej sumy ma pochodzić z bieżącego budżetu (ok. 1 mld zł), część (ok. 500 mln zł) z rezerwy NFZ. Pieniądze będą przeznaczone m.in. na sfinansowanie dodatkowych uprawnień dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Fundusz chce też przeznaczyć część środków na skrócenie kolejek do operacji usuwania zaćmy i wszczepiania endoprotez. Część pieniędzy trafi na leczenie szpitalne i ambulatoryjną opiekę specjalistyczną. Środki są potrzebne także na realizację porozumienia ministerstwa z rezydentami.
Organizacje skupiające lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej – Porozumienie Zielonogórskie (PZ) i Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ) – zwracają uwagę, że ich w tym zestawieniu zabrakło. – Pominięcie POZ zaburzy ciągłość świadczonych usług. Działanie funduszu pozostaje w sprzeczności z deklaracjami resortu zdrowia dotyczącymi wzmocnienia roli lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w systemie – podkreśla Jacek Krajewski, prezes PZ.
Wtóruje mu Bożena Janicka, prezes PPOZ, podkreślając, że na lekarzy rodzinnych nakłada się coraz więcej zadań, co nie przekłada się na lepsze finasowanie. – Skutek jest taki, że nakłady na ten cel zamiast wzrastać do poziomu 20 proc. (to kierunek określony przez międzynarodowe organizacje) spadają i niewiele przekraczają 13 proc. kosztów wszystkich świadczeń zdrowotnych – dodaje Bożena Janicka.
Przypomina, że wiele umów zawartych przez lekarzy rodzinnych z NFZ wygasa 30 czerwca. PPOZ prowadzi rozmowy z funduszem od kilku miesięcy. Domaga się przede wszystkim zwiększenia stawki kapitacyjnej, a także sugeruje wprowadzenie nowych wskaźników wiekowych – tam, gdzie widać rosnące potrzeby, czyli w grupie małych dzieci, osób w średnim wieku (40+) i seniorów (75+). Na środę zaplanowane jest kolejne spotkanie.
– Słyszymy, że jest dobra sytuacja w ochronie zdrowia, ale my w POZ tego nie odczuwamy – konkluduje Bożena Janicka.