Wywalczenie odszkodowania za urlop zmarnowany przez zachowanie współpasażerów jest bardzo trudne, a najczęściej wręcz niemożliwe.
Niewłaściwe zachowanie towarzyszy podróży może zepsuć wakacje bardziej skutecznie niż załamanie pogody czy niedociągnięcia organizacyjne. Przekonała się o tym jedna z czytelniczek DGP.
„Na początku lipca byliśmy z mężem i córką na objazdówce po Egipcie. Po roku ciężkiej pracy chcieliśmy spędzić fajny tydzień z rodziną, niestety nie było to możliwe. Przewodnik pozwalał na libacje Polaków w autokarze, gdzie nie można zmienić miejsc, gdyż były przydzielone od początku podróży. Otwarcie krążyła butelka” – napisała w liście do redakcji.
Ani jej próby interwencji u egipskiego przewodnika, ani korespondencja z biurem podróży na Facebooku nie przyniosły żadnych efektów. Po powrocie do Polski złożyła więc reklamację. W odpowiedzi biuro podróży, powołując się na ustawę o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 511 ze zm.), stwierdziło, że nie ponosi odpowiedzialności za działania osób trzecich (nieuczestniczących w wykonaniu usług przewidzianych w umowie), których nie można było przewidzieć ani uniknąć. Roszczenie nie zostało uwzględnione, gdyż wycieczka została w całości zrealizowana, a inni turyści nie uczestniczyli w wykonywaniu usług określonych w umowie, lecz byli – podobnie jak nasza czytelniczka – ich odbiorcą.
Ustawowe wyłączenie
Czy osoby, które czują się poszkodowane z powodu niewłaściwego zachowania współuczestników, mają szanse wywalczyć odszkodowanie w sądzie? Zapytani przez nas prawnicy uważają, że sytuacja procesowa naszej czytelniczki nie jest łatwa.
– Ewentualna odpowiedzialność za zachowanie uczestników wycieczki zależy od kilku okoliczności. Po pierwsze, trzeba ocenić, czy to zachowanie jest rzeczywiście naganne i obiektywnie negatywnie wpływa na nasz wypoczynek. Turystyka ma charakter masowy i co do zasady trzeba się liczyć z tym, że inne osoby mogą wypoczywać w odmienny sposób niż nasz. Po drugie, należy ocenić to zachowanie w kontekście zawartej przez nas umowy. Po trzecie, należy ocenić sposób reakcji organizatora i jego przedstawicieli. Organizatorzy turystyki powinni się liczyć z tym, że zachowanie uczestników może negatywnie wpływać na wypoczynek innych osób, i w razie przekroczenia dopuszczalnych granic w odpowiedni sposób reagować – tłumaczy dr Piotr Cybula, radca prawny i autor bloga Prawoturystyczne.pl.
Co do zasady organizator wyjazdów turystycznych odpowiada za należyte wykonanie usług objętych umową o udział w imprezie turystycznej.
– Odpowiedzialność ta ulega jednak wyłączeniu w określonych przez ustawodawcę przypadkach, m.in. gdy za niezgodność, czyli nienależyte wykonanie umowy, odpowiada osoba nieuczestnicząca w wykonywaniu usług turystycznych (art. 50 ust. 3 pkt 2 ustawy), czyli uczestnik imprezy, który przeszkadza innym podróżnym w realizacji wycieczki – podkreśla Piotr Henicz, wiceprezes ITAKA Holdings i wiceprezes Polskiej Izby Turystyki.
Jak dodaje Antonina Schneider, radca prawny w kancelarii prawnej RPMS Staniszewski & Wspólnicy, chodzi o zdarzenie, które jest spowodowane przez osobę niezwiązaną z realizowaną umową z biurem podróży i jednocześnie nieprzewidywalne i nieuniknione. Regulacja ta dotyczy m.in. innych uczestników imprezy turystycznej i takich ich zachowań, jak np. spowodowanie szkody majątkowej. Jeżeli istotnie nie sposób, żeby organizator turystyki przewidział taką sytuację ani też mógł zapobiec danemu zdarzeniu, jego odpowiedzialność zostaje ustawowo wyłączona.
– Ewentualna odpowiedzialność organizatora będzie zależna od konkretnego przypadku. Spełnienie okoliczności, które uzasadniają ponoszenie przez biuro podróży odpowiedzialności, może zostać ustalone jedynie w świetle konkretnych okoliczności danej sprawy – tłumaczy mec. Antonina Schneider.
Bez obowiązku interwencji
Jak się jednak okazuje, nie ma też ustawowego obowiązku po stronie organizatora, aby interweniować w trudnych sytuacjach. Jak mówi mec. Antonina Schneider, nie istnieją przepisy prawa, które konstytuowałyby taki obowiązek po stronie organizatora turystyki.
– W większości przypadków umiejętna mediacja pozwala szybko zażegnać nieprzyjemną sytuację, jednak jako touroperator nie mamy innych instrumentów prawnych do egzekwowania właściwego zachowania po stronie uczestnika. Jeżeli doszłoby do naruszenia przepisów w kraju podróży, rezydent czy pilot może powiadomić lokalną policję, ale nie ma takiego obowiązku i raczej nie jest to praktykowane – dodaje Piotr Henicz.
Co więcej, podjęcie kroków w tej sytuacji, np. poprzez rozwiązanie umowy z klientem, może wpłynąć negatywnie na touroperatora.
– Z jednej strony dobre obyczaje i kodeks współżycia społecznego wymagają, aby przedstawiciel touroperatora interweniował, a z drugiej strony mamy ochronę konsumencką do tego stopnia posuniętą, że pijany klient w autokarze, który krzyczy i używa wulgaryzmów, bez policji nie może zostać z niego wysadzony. A nawet w sytuacji, kiedy będzie wysadzony, na drodze sądowej ma prawo dochodzić roszczeń za pozbawienie możliwości uczestniczenia w wycieczce. Uważam, że przedstawiciel touroperatora powinien interweniować i uspokajać klientów, ale można się narazić na konsekwencje, ponieważ z prawa polskiego wynika, że klient ma dużo więcej praw od touroperatora czy organizatora wyjazdu – tłumaczy Marek Ciechanowski, prezes Izby Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej.
– Z przepisów ogólnych wynika jednak, że każda strona umowy powinna w odpowiedni sposób współpracować przy wykonywaniu zobowiązań. W praktyce niektórzy organizatorzy turystyki podejmują w sytuacjach rażących decyzję o „rozwiązaniu” umowy, ale powinni w tym przypadku zachować ostrożność. Swego czasu głośny był przypadek pijanego turysty, który został pozostawiony na autostradzie, co dla niego zakończyło się wypadkiem śmiertelnym – dodaje dr Piotr Cybula.©℗
Jeżeli do nieprzyjemnych sytuacji dochodzi z powodu zachowania współuczestników imprezy, którego organizator nie mógł przewidzieć ani mu zapobiec, to nie ponosi on za to odpowiedzialności