Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale tysiące mieszkańców Wiecznego Miasta protestują przeciwko inwazji turystycznych autokarów. Ich zdaniem stwarzają one groźbę dla zdrowia i blokują ruch.

Według protestujących, którzy od kilku dni masowo wysyłają e-maile i petycje do władz Rzymu, całkowity brak kontroli nad ruchem autokarów doprowadził do tego, że wjeżdżają one do ścisłego centrum i zatrzymują się w miejscach, gdzie nie powinno ich być, na przykład tuż przy samych Schodach Hiszpańskich, przy Koloseum i obok Placu świętego Piotra. Właśnie w pobliżu Watykanu zatrzymuje się najwięcej autobusów z pielgrzymami i uczestnikami wycieczek, którzy dowożeni są niemal na sam Plac.

Najazd autokarów jest przyczyną zatrucia środowiska i paraliżuje ruch uliczny - argumentują autorzy kolejnych protestów, wysyłanych na ręce burmistrza i zarządu miasta.

"Doszło do prawdziwej liberalizacji ruchu autokarów w Rzymie. Obecnie wjeżdżają one, gdzie tylko chcą" - powiedział szef oddziału Ligi Obrony Środowiska (Legambiente). Zażądał przywrócenia obowiązujących do niedawna zasad, zgodnie z którymi autokary nie miały prawa wjeżdżać do ścisłego centrum Wiecznego Miasta i zatrzymywać się w pobliżu najbardziej prestiżowych zabytków.

Zdaniem protestujących największe szkody wyrządziło przyjęte w zeszłym roku rozporządzenie, na mocy którego zwiększono liczbę miejsc postojowych dla autokarów w obrębie miasta. To według nich doprowadziło do ich niekontrolowanego najazdu i chaosu na rzymskich ulicach.

Falę obecnych protestów włoska prasa nazywa "rewoltą przeciwko autokarom".

Ale nie brak również przeciwników zaostrzenia przepisów. Prezes stowarzyszenia hotelarzy w Rzymie przypomina, że turystyka jest wiodącym sektorem w stolicy, odwiedzanej co roku przez 10-11 milionów turystów. W jego opinii wszelkie blokowanie rozwoju tej branży przyniesie tylko szkody finansowe Wiecznemu Miastu.