Biuro podróży Rainbow Tours pozywało swojego klienta Tadeusza Guzikowskiego o zniesławienie. Dziś przed Sądem Okręgowym w Szczecinie rozpoczął się proces przeciwko mężczyźnie, który na dachu swojego samochodu umieścił antyreklamę biura. "Liczyłem, że w ten sposób odzyskam 7 tysięcy złotych, za niewykorzystane bilety lotnicze do Tajlandii. Chciałem zmusić firmę do oddania moich ciężko zarobionych pieniędzy, które cały rok zbieram na dużą wycieczkę" - wyjaśnia Tadeusz Guzikowski.

W styczniu Tadeusz Guzikowski planował wraz z żoną wakacje w Tajlandii. Bilety lotnicze kupił w szczecińskim oddziale biura Rainbow Tours. Na lotnisku w Warszawie w dniu odlotu okazało się, że przewoźnik, ukraińskie linie lotnicze Aerosvit, zbankrutował i lot został odwołany. Guzikowski liczył, że odzyska pieniądze za kupione bilety od biura turystycznego. Firma tłumaczy, że było jedynie pośrednikiem, a klient powinien żądać zwrotu pieniędzy od linii lotniczych.

"Biuro podróży poczuło się urażone banerem, na którym Guzikowski napisał, został przez nią oszukany" - mówi aplikant adwokacki Joanna Bartkowiak. "Wielu klientów było świadkiem licznych awantur na terenie biura ze strony pozwanego. Było bardzo dużo nieprzyjemnych zdarzeń. Baner był zaparkowany wielokrotnie przed siedzibą, tak że wszyscy klienci mieli okazję zapoznania się z napisem" - dodaje Joanna Bartkowiak.

Firma żąda od swojego klienta wpłaty dwóch tysięcy złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, sprostowania w prasie oraz umieszczenia nowego baneru z przeprosinami.