Afryka to wciąż najniebezpieczniejszy kontynent dla turystów. Poza niepokojami na tle politycznym i społecznym, także w popularnych krajach takich jak Egipt czy Tunezja, groźne są też choroby. Choć przed niektórymi możemy się zabezpieczyć szczepionkami i przestrzeganiem zasad higieny, to ryzyka wyeliminować całkowicie się nie da.

– Jeśli chodzi o warunki socjalne, warunki zabezpieczenia medycznego i grożących nam różnych epidemii i chorób, które dla Europejczyka mogą być groźne, to Afryka należy do niebezpiecznych miejsc. Nie ma nigdy pewności, że nie złapiemy jakiejś choroby – podkreśla w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria dr Zdzisław Preisner z Katedry Turystyki i Rekreacji Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.

Preisner podkreśla, że niepokoje polityczne i ryzyko zamachów terrorystycznych są dziś dużo wyższe niż jeszcze kilkanaście lat temu. Przed takimi zdarzeniami trudno się zabezpieczyć, gdyż mogą się zdarzyć nawet w pozornie spokojnych miejscach. Preisner przypomina zamach bombowy w kurorcie Kuta na Bali w 2002 roku – zginęło wtedy ponad 200 osób, głównie Australijczyków, ale także polska dziennikarka.

Według niego niebezpieczne są również podróże do Chin północno-zachodnich, obszaru zamieszkanego głównie przez muzułmanów oraz do Tybetu. Władze tego kraju próbują wprawdzie ściśle kontrolować ludność tych regionów, jednak czasem wybuchają tam zamieszki i niepokoje.

Z oczywistych powodów Preisner odradza wyjazdy do Syrii, Afganistanu i Iraku. Podkreśla, że wprawdzie do Afganistanu i Iraku trafiają pojedynczy turyści, to ryzyko związane z takimi wyjazdami jest bardzo duże. Jako kontynent najgroźniejsza jest jednak Afryka.

– Kiedy kraje zostały uwolnione spod jarzma kolonialnego, wówczas miejscowe władze, plemiona chciały dojść do władzy i zaczęły się problemy. To jest to, z czym możemy się zetknąć, może nas to niestety zaskoczyć, bo takie rzeczy wybuchają czasem gwałtownie i możemy znaleźć się w trudnej sytuacji – dodaje Preisner.

Wprawdzie popularne miejscowości wypoczynkowe w krajach Afryki Północnej są bezpieczne nawet w trakcie niepokojów, tak jak było to w trakcie „Arabskiej Wiosny”, Preisner nie poleca wyjazdów tam. Podkreśla, że bezpieczni będziemy jedynie w hotelu, a cały urok podróżowania polega na kontakcie z miejscową ludnością, zwyczajami i kulturą.

– Jeśli nie wyjdziemy poza obiekt, wszystko jedno gdzie, w Cancun w Meksyku, w Tajlandii czy w Kenii, to będzie ten sam ośrodek, tylko twarze będą inne i wyżywienie. Natomiast dobrze jednak trochę popatrzeć na miejscowych, zetknąć się z kulturą, z zachowaniem, z wyglądem miast itp., ale w takich niebezpiecznych miejscach to jest problem – przekonuje.

Preisner dodaje, że niestabilna sytuacja polityczna to nie jedyne zagrożenie dla turystów. Wyjeżdżając na egzotyczne wakacje musimy również liczyć się z ryzykiem złapania chorób. Nie przed wszystkimi można zabezpieczyć się szczepionką lub profilaktyką. Tzw. żółta książeczka, czyli Międzynarodowa Książeczka Szczepień jest wymagana jako dowód uodpornienia przy wjeździe do coraz mniejszej liczby krajów. Warto jednak przed każdą podróżą zorientować się, jakie zagrożenia występują w danym kraju i czy istnieją szczepienia obowiązkowe dla wjeżdżających. Takie uodpornienia są wprawdzie płatne, ale Preisner zachęca do zabezpieczenia się w odpowiedni sposób.

Są jednak choroby takie jak malaria, przed którą nigdy całkowicie się nie zabezpieczymy. Silne leki oraz preparaty odstraszające komary zawierające środek DEET zmniejszają ryzyko zarażenia, ale go nie eliminują.

– To też dotyczy ameby. Trzeba pilnować jakości wody, bo ameba może być w kilku kropelkach wody. Trzeba uważać, żeby butelka nie była wcześniej otwarta przez miejscowego, który nalał do tej butelki wody niewiadomego pochodzenia i sprzedał ją jako wodę mineralną. W związku z tym trzeba sprawdzić, że są te zamknięcia, czy te łączniki na zamknięciu będą „strzelać”. Wtedy woda powinna być bezpieczna. Czasem może lepiej uniknąć wieczorem mycia zębów, kiedy nie mamy bezpiecznej wody – mówi Preisner.

Istotnym problemem zdrowotnym turystów pozostaje tzw. zemsta faraona, czyli po prostu uciążliwe dolegliwości żołądkowe wywołane spożyciem miejscowego jedzenia z bakteriami, których nasz organizm nie toleruje. Nie wywołują one dolegliwości u ludności miejscowej. Takim kłopotom można zapobiegać poprzez unikanie produktów mlecznych, dokładne mycie i obieranie owoców oraz warzyw, zwłaszcza w pierwszych dniach podróży.