Drastycznie spadł odsetek biur będących w bardzo dobrej kondycji finansowej. Problemów z rentownością czy płaceniem zobowiązań na czas nie ma tylko 8 proc. firm. Rok temu w takiej sytuacji było ich 27 proc. – wynika z analizy przygotowanej na zlecenie DGP przez Bisnode D&B Polska. Odsetek biur w słabej i bardzo złej kondycji zwiększył się w tym czasie z 44 proc. do ponad 46 proc.
Walka na ceny to już przeszłość. Touroperatorzy, którzy z niej zrezygnowali, notują dobre wyniki finansowe. Ale na taką politykę mogą sobie pozwolić najwięksi gracze o mocnej marce, gwarantujący bezpieczny wyjazd
W pierwszej połowie tego roku na wakacje z biurem podróży wyjechało o 3,6 proc. więcej Polaków niż przed rokiem. Sprzedaż wycieczek na trwający sezon letni jest o 5,6 proc. lepsza od ubiegłorocznej – wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez Polski Związek Organizatorów Turystyki.
Nie przekłada się to jednak na ogólną kondycję branży. Ta pogorszyła się, a jest to efektem przede wszystkim stanu, w jakim znajdują się mniejsze firmy. Biura zatrudniające od 10 do 25 osób aż w 60,5 proc. przypadków odznaczają się słabą i bardzo słabą kondycją finansową. – Za to w grupie największych, zatrudniających powyżej 250 osób, 63 proc. to podmioty w bardzo dobrej i dobrej kondycji finansowej – informuje Tomasz Starzyk, analityk z Bisnode D&B Polska.
Wniosek? W tym roku klienci zaufali znanym markom na rynku. A świadczą o tym również ich wyniki sprzedażowe.
– Przygotowaliśmy na sezon letni 190 tys. miejsc. Sprzedaliśmy już 73 proc. Liczymy na kilka milionów zysku na koniec roku. Ostatni rok zakończyliśmy 5 mln zł straty – tłumaczy Marek Andryszak, prezes TUI Poland.
Neckermann sprzedał już ponad 60 proc. oferty, którą przygotował dla 150 tys. osób. – Mamy o 21 proc. więcej klientów niż przed rokiem. Obroty wzrosły o 19 proc. – wylicza Krzysztof Piątek, prezes Nackermann Polska. To biuro również przed rokiem miało stratę. W tym liczy na 7,6 mln zł zysku netto.
Poprawa wyników największych graczy to efekt ograniczenia przez nie walki cenowej na rynku. Obecnie za wycieczkę trzeba zapłacić o ok. 10 proc. więcej niż przed rokiem. I nie ma już wyjazdów w last minute poniżej kosztów.
– Postawiliśmy też na własny kanał sprzedaży, co oznacza, że w mniejszym stopniu dzielimy się zyskiem z wycieczki – dodaje Marek Andryszak.
Klienci biur podróży co roku obawiają się, że wybiorą firmę, która upadnie w czasie, gdy oni będą na zorganizowanych przez nią wakacjach. Jak podkreśla firma doradcza TravelData, bezpieczne są te biura, które dysponują wysokim kapitałem. Do takich należy Ecco Holiday (36,8 mln zł) czy Rainbow Tours (36,3 mln zł). Na drugim biegunie są gracze z ujemnymi kapitałami, jak Exim Tours (-1,4 mln zł) czy Wezyr (-9,5 mln zł). Ta firma nie obawia się jednak o przyszłość. – Ubiegły rok zakończyliśmy zyskiem w wysokości 4,8 mln zł. Ten rok też jest dobry. Zaplanowaliśmy 10–12-proc. wzrost sprzedaży wycieczek do Turcji – informuje Izabela Jurczewska z Wezyr Holiday.
Eksperci z TravelData uważają, że największe obawy powinny jednak budzić te firmy, które do tej pory nie przekazały swoich danych finansowych za ostatni rok. A są wśród nich Oasis Tours, Viva Club, Citron Travel czy Sigma Travel.
Gwarancje nadal okazują się zbyt małe
– Nie ma możliwości sprawdzenia, czy posiadana przez touroperatora gwarancja jest wystarczająca – jej wysokość wyliczana jest przez ubezpieczyciela na podstawie dobrowolnych deklaracji podmiotu dotyczących przewidywanych na kolejny rok obrotów – informuje Wojciech Biliński, dyrektor wydziału turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. Urzędy marszałkowskie mogą jednak sprawdzać, w jakim terminie i w jakiej wysokości pobierane są zaliczki na poczet wakacyjnego wyjazdu, i na tej podstawie oceniać wysokość gwarancji. Tego też dotyczą przeprowadzane przez nie kontrole. Po ich zakończeniu co trzecie biuro zmuszone jest do wykupienia dodatkowej, wyższej polisy ubezpieczeniowej.
– Od początku roku przeprowadziliśmy około 30 kontroli wśród touroperatorów, u jednej trzeciej stwierdziliśmy nieprawidłowości – wyjaśnia Michał Brodzki z wydziału turystyki i sportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
Dotyczyły one m.in. zaliczek, które pobierano na poczet wakacyjnych wyjazdów. Zaliczki były większe, niż pozwalają przepisy, co skutkowało wyższymi obrotami biur, a więc i koniecznością pozyskania gwarancji na większą kwotę. – W konsekwencji zobowiązywaliśmy kontrolowany podmiot do podwyższenia gwarancji i dostarczenia nam potwierdzenia w ciągu miesiąca od zakończenia inspekcji – zaznacza Brodzki.
Podobne nieprawidłowości wykryto też w innych województwach – w tym w wielkopolskim i mazowieckim, w których w 2012 r. upadło najwięcej biur podróży. Tamtejsi marszałkowie musieli wyłożyć z własnych budżetów na sprowadzenie Polaków do kraju około 0,5 mln zł. W tym roku skrupulatnie przystąpili więc do kontroli. W Wielkopolsce zaplanowano na ten rok inspekcję u 72 podmiotów.
W ocenie Michała Brodzkiego inspekcje u touroperatorów nie poprawią bezpieczeństwa ich klientów. – Kluczem będzie turystyczny fundusz gwarancyjny, który zabezpieczy wszystkie roszczenia poszkodowanych w wyniku upadku któregoś z biur – wyjaśnia Brodzki. – Nakręci on też koniunkturę, bo mając pewność, że w razie problemów klient odzyska pieniądze co do złotówki, nie będzie miał obiekcji, aby wpłacić na poczet wyjazdu np. kilka tysięcy złotych – dodaje.