Ministrowie ds. europejskich przyjęli wczoraj rekomendacje, które mają ułatwić podróżowanie po UE. Od kilku miesięcy naciskała na to Komisja Europejska, obawiając się o przyszłość strefy Schengen. – Z powodu ograniczeń związanych z koronawirusem trudno ustalić, dokąd można podróżować i jakich zasad należy przestrzegać. Musimy ułatwiać życie Europejczykom i koordynować te środki – powiedziała przewodnicząca KE Ursula von der Leyen.
Do tej pory każde państwo miało własne podejście. Rosnąca liczba zakażeń w Chorwacji i Hiszpanii sprawiła, że wiele krajów wprowadziło obostrzenia dla osób powracających stamtąd. Niektóre stolice zdecydowały się na restrykcje dotyczące całego terytorium tych państw, inne – wyłącznie dla regionów o najwyższej liczbie zakażeń. Problem potęgują różnice dotyczące samych obostrzeń. Duńczyk po powrocie z Chorwacji lub Hiszpanii udaje się na kwarantannę, tymczasem Belg musi dodatkowo przejść test na COVID-19.
System, na który zgodziły się wczoraj kraje członkowskie, ma to zmienić. Wygrało podejście regionalne, co oznacza, że obostrzenia będą wprowadzane nie dla całych państw, lecz dla najbardziej dotkniętych epidemią prowincji. Będą one oznaczane na zielono, pomarańczowo lub czerwono w zależności od liczby zakażeń. Mapę będzie co tydzień aktualizować Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC). W ciągu 14 dni ma być wykonywanych co najmniej 300 testów na 100 tys. mieszkańców. Jeśli jest ich mniej, region zostanie oznaczony na szaro.
Jedynie podróżując z zielonych regionów, będziemy mogli swobodnie przekraczać granice. Kolorem zielonym będą oznaczane te miejsca, w których liczba zakażonych w ciągu ostatnich dwóch tygodni wyniosła mniej niż 25 na 100 tys. mieszkańców, a wskaźnik pozytywnych testów będzie poniżej 4 proc. Zgodnie z aktualnymi danymi ECDC na zielone światło może dziś liczyć kilka regionów we wschodnich Niemczech, północnej Norwegii i Finlandii. Niską liczbę zakażeń mają również niektóre regiony Bułgarii, Grecji i krajów bałtyckich oraz włoska Kalabria. W innym przypadku będzie obowiązywać kwarantanna i/lub test. Co do zasady nie będzie jednak można wprowadzać zakazu wjazdu dla osób z regionów o wysokiej liczbie zakażeń.
Na skoordynowanych działaniach najbardziej zależy sektorowi lotniczemu. – Trzeba otwarcie powiedzieć, że żadna propozycja nie przywróci stanu sprzed pandemii. To jest ratowanie resztek popytu i zapobieganie temu, by one kompletnie nie zniknęły. Każdy krok, który spowoduje ujednolicenie zasad, jest nie do przecenienia, zwłaszcza w obrębie Europy, gdzie kraje są małe, więc duża część podróży lotniczych jest z definicji międzynarodowa – ocenia Dominik Sipiński z Polityki Insight. Kłopot w tym, że zasady zostały przyjęte jedynie w formie rekomendacji, bo granice pozostają kompetencją krajów członkowskich.
Różnice zdań pozostają zaś spore. Krajom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie długości kwarantanny. Ta w zależności od kraju trwa od tygodnia do dwóch. W czasie prac pojawił się też promowany przez sektor lotniczy pomysł, by uporządkować kwestie związane z obowiązkiem wykonywania testów. Dzisiaj zdarza się, że ze względu na obowiązek wykonania testu tuż przed lotem pasażerowie tracą rezerwacje. Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie obowiązku badania już po przylocie. – To narodowa kompetencja, a systemy zdrowia są różne w różnych krajach – odpowiada na ten pomysł jeden z dyplomatów.
Problem na razie nie dotyczy transportu towarów. Jak przypomina Margareta Przybyła ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce, KE przyjęła na początku pandemii wytyczne pozwalające kierowcom ciężarówek na swobodne przemieszczanie się i kraje się do tego zastosowały. – Miejmy nadzieję, że ustalenia pozostaną utrzymane – podkreśla ekspertka. Katarzyna Piechowska-Strumik z organizacji Transport i Logistyka Polska nie wyklucza, że kraje zaczną wprowadzać ograniczenia. – Dlatego wszelkie działania służące zapewnieniu przejrzystych i aktualnych informacji przy przekraczaniu granic, a także ujednolicaniu rozwiązań w poszczególnych państwach UE są przez branżę dobrze przyjmowane – podkreśla.
W ocenie Brukseli największym zagrożeniem dla przyszłości strefy Schengen są jednostronne decyzje o zamknięciu granic. Na to zdecydowały się Węgry, wprowadzając 1 września zakaz wjazdu. Do tego kraju nie mogą wjechać obywatele UE z wyjątkiem innych państw Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polski, i to też tylko pod warunkiem, że przejdą negatywnie test na koronawirusa. Decyzję Budapesztu skrytykowała KE, nazywając ją w liście do węgierskiego rządu „dyskryminacją obywateli UE”. Tymczasem w poniedziałek na zamknięcie granic zdecydowała się Finlandia. Zakaz wjazdu nie dotyczy jedynie pracowników przekraczających granice ze Szwecją i z Estonią. Do tej decyzji KE na razie się nie odniosła. Zewnętrzne granice UE pozostają zam knięte. Wyjątkiem jest 11 krajów znajdujących się na bezpiecznej liście.