Bramki, regulujące napływ turystów w kilku kluczowych punktach historycznego centrum i węzłach komunikacyjnych, zostały zamontowane przed długim weekendem w związku z oczekiwanym przybyciem tłumów gości z całego świata. To pierwszy taki krok zastosowany przez władze Wenecji, które próbują uporać się z chaosem w dniach turystycznego szczytu.
W niedzielę rano grupa działaczy lewicowego ośrodka rozmontowała metalową bramkę przy moście na Piazzale Roma, czyli w jednym z głównych punktów miasta, gdzie gromadzą się największe tłumy, zmierzające do zabytków. Aktywiści rozwiesili tam transparent z hasłem: "Wenecja to nie rezerwat, nie jesteśmy na wymarciu".
Uczestnicy protestu mówili: "Zabarykadowanie miasta to jego śmierć".
Straż miejska od razu ponownie zamontowała urządzenie, a na miejsce protestu kilkudziesięciu osób przybyli policjanci.
W wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" w niedzielę burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro broni swego pomysłu instalacji bramek, mówiąc, że ma to na celu ustabilizowanie sytuacji i zapewnienie bezpieczeństwa w mieście.
"Należy uniknąć groźby, że ludzie się zadepczą" - powiedział.
Podkreślił też, że trwa eksperymentalne liczenie turystów przy użyciu laserów i kamer monitoringu.