Branża zgłosiła nowe postulaty. Resort infrastruktury nie mówi „nie”.

Poniedziałkowe posiedzenie zespołu do spraw rozwiązania problemów na granicy polsko-ukraińskiej pod przewodnictwem Pawła Gancarza, wiceministra infrastruktury, ostudziło plany przewoźników w sprawie kontynuowania protestów.

– Nie ma jednoznacznej decyzji w sprawie odwieszenia akcji 1 marca – mówi Jacek Sokół z Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu. W połowie stycznia uczestniczył on w podpisywaniu z ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem porozumienia o zawieszeniu trwających od 6 listopada ub.r. protestów. Przyznaje jednak, że nastroje wśród przedsiębiorców nie są dobre i wiele zależy od tego, jak będzie wyglądało wdrażanie postulatów zgłoszonych na poniedziałkowym spotkaniu.

Rafał Mekler, lider Konfederacji na Lubelszczyźnie, dodaje, że dziś przewoźnicy czekają też na efekt protestów rolniczych. Może się okazać, że w przyszłości zyskają sojusznika. Na razie, jak dodaje, pojawiła się nadzieja na zmianę sytuacji firm.

Przewoźnicy mówią, że momentem przełomowym będzie połowa roku. Wtedy będzie wiadomo, na jakich zasadach zostanie przedłużona umowa z 2022 r., liberalizująca warunki transportu drogowego między UE a Ukrainą.

– Mamy świadomość, że mimo determinacji polskiego rządu wielu rozwiązań nie uda się wprowadzić. Myślę m.in. o przywróceniu zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy. Zmiana w tym zakresie wymaga zgody UE – zauważa Piotr Mikiel, dyrektor Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników.

Transportowcy zaznaczają, że nie odpuszczają tego tematu, ale jednocześnie przekonują resort do wdrożenia alternatywnych rozwiązań. Mowa na przykład o przywróceniu zezwoleń dla aut, które z Ukrainy do Polski wjeżdżają na pusto, czyli bez załadunku. Według naszej branży dziś 46 proc. aut z Ukrainy wjeżdża do Polski na pusto.

– Ideą zniesienia zezwoleń było to, by Ukraina mogła bez problemu eksportować, a tym samym rozwijać gospodarkę. Puste auta sugerują, że cel przejazdu przez granicę jest inny: załadunek w Polsce i transport towaru na Zachód, czyli czysto zarobkowy dla przewoźników z Ukrainy – dodaje Rafał Mekler.

Branża wnioskuje też o wprowadzenie obowiązku okazywania przy przekraczaniu granicy licencji na wykonywanie przewozów przez ukraińskie firmy w wersji papierowej. Dziś Ukraińcy okazują ją w wersji elektronicznej, co według krajowych firm uniemożliwia weryfikację uprawnień, a tym samym zapanowanie nad tym, kto może wykonywać przewozy bez zezwolenia. Kolejnym postulatem jest wprowadzenie oznaczeń aut takich przewoźników.

– Udało się natomiast przeforsować przyspieszenie zmian w zakresie rejestracji przewoźników spoza UE w systemie SENT. Regulacja w tym zakresie miała wejść w życie od 2025 r. Resort się zgodził, że wejdzie w połowie tego roku – mówi Piotr Mikiel. To, jak dodają eksperci, pozwoli na ustalenie faktycznej skali przewozów dwustronnych czy w ramach tranzytu z Ukrainy. Krajowa branża zaznacza, że od tego, czy to się uda, zależą też dalsze losy i skala protestów.

O co jeszcze walczą przewoźnicy i wdrożenie jakich zmian proponują resortowi infrastruktury? Jak dowiedział się DGP, na poniedziałkowym spotkaniu pojawiła się kwestia nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, dzięki której zostanie ograniczone „podzlecanie” usług w spedycji do 2–3 firm. Dziś bywa, że usługę realizuje nawet 10 podmiotów. Każdy otrzymuje prowizję, co przekłada się na ostateczny zysk dla wykonawcy. Niewykluczone jest też skrócenie terminów płatności dla branży transportowej. Istnieje również szansa na wprowadzenie odszkodowań dla przewoźników, którzy ponieśli straty z powodu niemożności realizacji transportów na Wschód. Resort pracuje nad takim rozwiązaniem. Jak dowiedział się DGP, będzie to jednorazowa zapomoga, być może w postaci zwolnienia ze składek ZUS.

Resort infrastruktury zapewnia, że jest zdeterminowany i ukierunkowany na kompleksowe rozwiązanie problemów przewoźników. Zapewnia również, że jest w stałym dialogu z branżą. Kolejne spotkanie już w marcu. ©℗