Sieci stacji mówią o wydłużonym czasie oczekiwania na dostawy, eksperci o tankowaniu w listopadzie po prawie 7 zł za litr.
– Sytuacja na rynku paliw jest wymagająca i nie służy stabilności zaopatrzenia – przyznaje w rozmowie z DGP dr Magdalena Kandefer-Kańtoch, rzeczniczka prasowa BP. Jak wskazuje, „niestety w związku z zakłóceniami na rynku zdarzają się przerwy w dostępności niektórych produktów”.
– Skupiamy się na zachowaniu ciągłości dostaw i oferowaniu klientom konkurencyjnych cen – zapewnia z kolei Anna Papka, dyrektorka ds. komunikacyjnych w Shell Polska. Jak tłumaczy, sytuacja z dostawami nieco się poprawiła, choć „wzmożony popyt zarówno po stronie klientów biznesowych, jak i indywidualnych, zwiększa presję na logistykę i powoduje miejscami wydłużony czas oczekiwania na załadunek na niektórych bazach paliwowych”. Oznacza to, że uzupełnianie ewentualnych braków na stacjach zajmuje więcej czasu niż zazwyczaj.
Ceny paliw na konkurencyjnych stacjach rosną
Początek tygodnia przyniósł zmianę w podejściu konkurencji Orlenu do kształtowania cen. Urszula Cieślak, analityczka z Biura Maklerskiego Reflex, przyznaje w rozmowie z DGP, że o ile pod koniec ubiegłego tygodnia widać było, że działania konkurencyjnych sieci paliw były bardzo zbliżone do tego, co robił Orlen, czyli utrzymywały niskie ceny, o tyle w tym momencie sytuacja wygląda inaczej. – Na stacjach Orlenu można zaobserwować, że ceny się nie zmieniają, nadal pozostają w okolicach 5,96–5,99 zł za litr, a na pozostałych stacjach widzimy lekki wzrost cen, zarówno oleju, jak i benzyny – mówi ekspertka.
Słowa te potwierdzają nasze ustalenia. Skontaktowaliśmy się ze stacjami paliw zlokalizowanymi w jednym z większych miast w centralnej Polsce. Różnica pomiędzy cenami jest znacząca. Za etylinę 95 najmniej zapłacimy na Orlenie – 5,96 zł za litr. Na stacji MOL oddalonej o pięć km – 6,12 zł. Shell, Amic oraz Moya także oferowały ceny powyżej 6 zł. Pracownik stacji Circle K przekazał nam, że zgodnie z polityką firmy nie może telefonicznie udzielić informacji o cenach, ale „na pewno jest drożej niż na Orlenie”.
Większość konkurencyjnych sieci stacji zaopatruje się zarówno w Orlenie, jak i sprowadzając paliwa z zagranicy. Jak podaje portal E-petrol.pl, udział rynkowy państwowego koncernu, uwzględniający zarówno sprzedaż detaliczną prowadzoną przez stacje, jak i hurtową, to ok. 65 proc. Stopień zależności innych stacji jest różny – Amic zaopatruje się w całości w Orlenie, natomiast Moya pozyskuje w ten sposób ok. 60 proc. paliwa na polskim rynku. MOL część paliw sprowadza ze swojej rafinerii w Słowacji, do której ropa jest nadal częściowo importowana z Rosji. Dostawy paliw z zagranicy w obecnej sytuacji stały się jednak zazwyczaj nieopłacalne, ponieważ ceny są znacznie wyższe niż oferowane przez Orlen na rynku hurtowym.
Eksperci: Benzyna za niemal 7 zł w listopadzie
Według Urszuli Cieślak niższe ceny na stacjach koncernu należącego do Skarbu Państwa wynikają z tego, że stawki Orlenu w hurcie w ostatnich tygodniach pozostawały na podobnym poziomie i nie odzwierciedlały wahań na rynku europejskim. Koncern postanowił wziąć na siebie koszty droższej ropy, droższych paliw gotowych i nie podniósł cen. – Różnica pomiędzy ofertą Orlenu a ofertą paliwa z importu wynosi dzisiaj kilkadziesiąt groszy na litrze – tłumaczy analityczka BM Reflex.
„Polityka cenowa koncernu konsekwentnie zakłada stabilizację cen” – komentuje biuro prasowe Orlenu, zapewniając, że „koncern jest w stanie skutecznie zabezpieczać zaopatrzenie odbiorców w hurcie i detalu, a także oferować im atrakcyjne ceny”. Zapewnia też, że nie ma podstaw, aby ceny paliw w Polsce miały w kolejnych tygodniach gwałtownie wzrosnąć, o ile nie dojdzie do niedających się przewidzieć okoliczności makroekonomicznych.
Innego zdania jest dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu E-petrol.pl. – Obecny poziom cen jest trudny do obronienia w konfrontacji z tendencjami międzynarodowymi. Paliwa na rynkach ościennych krajów są zdecydowanie droższe niż u nas – przyznaje rozmówca DGP. – W naszym raporcie „Polski rynek paliw 2022–2023”, który ukaże się niebawem, sugerujemy, że w listopadzie cena detaliczna Pb 95 może sięgnąć 6,91 zł za litr – dodaje.
W niedzielę Orlen opublikował wpis na platformie X (dawniej Twitter), w którym o próby destabilizacji rynku oskarżył opozycję: „W 2022 r. politycy opozycji próbowali wywołać panikę, publikując fejki o paliwach za 10 i 15 zł/l. Dziś próbują w podobny sposób doprowadzić do destabilizacji rynku paliwowego w Polsce. Kolejny raz apelujemy o niewywoływanie paniki i odpowiedzialność w swoich publicznych wystąpieniach” – napisano. ©℗