Rząd chce decydować, które inwestycje będą przygotowywane w uproszczonym trybie, bez konsultacji społecznych i możliwości odwołań od postanowień środowiskowych.

Przyjęte przez rząd przepisy w tej sprawie trafiły właśnie do Sejmu. Chodzi głównie o zmiany w ustawie o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie. Nowe regulacje z założenia mają usprawnić przygotowania do ważnych inwestycji, np. niektórych dróg czy elektrowni jądrowej, ale poszczególne zapisy już budzą sprzeciw organizacji pozarządowych. – Ta ustawa cofa nas do epoki PRL. Wtedy budowało się mało, drogo, długo i źle, a władza wskazywała palcem, gdzie i co ma powstać. To też grozi kolejną awanturą na szczeblu UE – mówi Robert Chwiałkowski z fundacji Dla Biebrzy, współzałożyciel stowarzyszenia Siskom. Proponowane przepisy wprowadzają termin „inwestycja strategiczna”. O tym, które przedsięwzięcia zyskają taki status, ma decydować Rada Ministrów. Muszą one jednak spełniać trzy przesłanki. To m.in. brak rozwiązań alternatywnych dla inwestycji. Dla takich przedsięwzięć nie będą stosowane zapisy z działu III i V wspomnianej ustawy. Oznacza to, że przy podejmowaniu decyzji nie będzie konsultacji społecznych. I co kluczowe, nie będzie wydawanych decyzji środowiskowych. W zamian Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ma wydawać postanowienie o zakresie ochrony środowiska, którego nie będzie można nigdzie zaskarżyć. – Będzie można budować byle jak i byle gdzie. Przewiduje się mocno uproszczoną formę oceny oddziaływania na środowisko. W projekcie zmian nie ma nic o inwentaryzacji przyrodniczej, o analizach ruchu, o analizach efektywności ekonomicznej. Mówi się jedynie o możliwych do zastosowania na danym etapie realizacji inwestycji działaniach przewidujących unikanie, zapobieganie, ograniczanie lub kompensację przyrodniczą i monitorowanie negatywnych oddziaływań na środowisko. Nie wiadomo tylko, na jakiej podstawie ma się to stwierdzać – wytyka Robert Chwiałkowski.

Adrian Chochoł, prawnik z fundacji Frank Bold, przyznaje, że zaproponowana procedura wzbudza dużo wątpliwości. – Wprowadzenie innej oceny środowiskowej bez konsultacji społecznych pokazuje, jak u nas jest traktowane społeczeństwo obywatelskie. Niestety to kolejna zła praktyka rządu – zaznacza. Przyznaje, że usprawnienie niektórych inwestycji jest uzasadnione, ale według niego propozycje powinny być dobrze skonsultowane z organizacjami pozarządowymi. Dodaje, że fundacja Frank Bold przed rokiem brała udział w konsultacjach dotyczących zmiany tej ustawy, ale ostatnia wersja projektu znacząco się różni od pokazywanej teraz. – Do ustawy jako wrzutka został dodany cały dział w sprawie procedury, która w szczególnych sytuacjach ma zastąpić decyzję środowiskową. Gdyby to było uczciwie zrobione, to może w konsultacjach publicznych udałoby się wypracować lepsze rozwiązanie – zaznacza.

Ustawa ma też przyspieszyć proces uzyskiwania decyzji i pozwoleń na budowę. Jednak według Roberta Chwiałkowskiego to przyspieszenie może być pozorne, bo wszystko odbije się czkawką na etapie realizacji. – Z doświadczenia wiem, że inwestycja dobrze zinwentaryzowana i opisana na etapie środowiskowym, to inwestycja szybsza i tańsza w realizacji i co ważniejsze, też tańsza w eksploatacji – zaznacza.

Rządzący już zdradzili pierwszą inwestycję, która ma być uznana za strategiczną i realizowana według nowych, przyspieszonych procedur. Norbert Maliszewski, szef Rządowego Centrum Analiz, zapowiedział, że w tym trybie powstanie trasa S16 z Mrągowa do Ełku. Wobec przecinania Mazur szeroką, dwujezdniową trasą ekspresową od dłuższego czasu protestują organizacje ekologiczne oraz część samorządów. Alternatywnie jest proponowana modernizacja istniejącej drogi krajowej nr 16 lub budowa węższej trasy ekspresowej o przekroju „2+1”.

Norbert Maliszewski przyznał też, że S16 i niektóre inne drogi, które powinny powstawać szybciej, mogą mieć też znaczenie dla obronności kraju. Chodzi np. o tzw. trasy rokadowe, którymi w razie konfliktu zbrojnego będzie się przemieszczało wojsko i sprzęt wojskowy. W proponowanym pakiecie zmian w przepisach proponuje się zresztą dopisanie do spec- ustawy drogowej artykułu o „inwestycjach drogowo-obronnych”. Wobec nich nie byłyby stosowane przepisy ustawy o ochronie zabytków czy ustawa – Prawo geologiczne i górnicze.

Jako inwestycje strategiczne najpewniej mogą być też uznane fragmenty trasy Via Carpatia np. na odcinku z Białegostoku do Ełku. W rozmowie z DGP wiceminister infrastruktury Rafał Weber mówił niedawno, że ta droga wpisuje się w układankę dróg we wschodniej części UE i NATO. Mówił, że droga ma znaczenie dla obronności kraju. Tyle że ma ona przeciąć Biebrzański Park Narodowy, co wzbudza spore protesty ekologów. Uważają, że trasa powinna szerokim łukiem omijać tereny cenne przyrodniczo.

Jako inwestycja strategiczna najprawdopodobniej zostanie też uznana budowa trzech odcinków trasy Via Carpatia na południe od Białegostoku. Pod koniec zeszłego roku Naczelny Sąd Administracyjny unieważnił decyzje środowiskowe dla tych fragmentów.

Proponowanym pakietem usprawnień legislacyjnych mają się teraz zająć komisje sejmowe. Organizacje pozarządowe chcą powalczyć o to, by zniknęły najbardziej kontrowersyjne propozycje. ©℗