O wycofanie się PKP Intercity z planowanej od środy podwyżki cen biletów - zaapelowały posłanki Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Paulina Matysiak. Ta podwyżka, to kolejny cios w portfele Polek i Polaków - dodały. Wezwały do objęcia dopłatami transportu publicznego, jako sektora strategicznego.
5 stycznia PKP Intercity poinformowało, że od 11 stycznia zacznie obowiązywać nowy cennik biletów. Ceny bazowe biletów jednorazowych w pociągach Pendolino wzrosną średnio o 17,8 proc., w pociągach EIC o 17,4 proc., a w pociągach TLK/IC średnio o 11,8 proc. Zapowiedzianą podwyżkę cen biletów uzasadniono wzrostem cen prądu.
Posłanka Matysiak, przewodnicząca parlamentarne zespołu ds. walki z wykluczeniem transportowym, powiedziała na wtorkowej konferencji prasowej, że planowana podwyżka jest tak naprawdę najwyższa w historii spółki i dotknie wszystkich kategorii pociągów organizowanych przez PKP Intercity - tak popularnych jak TLK czy IC, jak i EIP - pociągów Pendolino. Jak wskazała, po podwyżce cena biletu w tym ostatnim na trasie Warszawa-Kraków wyniesie 200 zł.
"Polaków nie będzie stać na tanie i szybkie podróżowanie; wygodniej będzie znaleźć samolot czy wyciągnąć z garażu własne auto. (...) Tak nie może być - domagamy się zamrożenia tych podwyżek. Nie może być tak, że spółka PKP Intercity sięga do kieszeni pasażerów i podróżnych i ich kosztem winduje swój zysk (...) a pasażer nie dostaje w zamian nic" - stwierdziła.
Matysiak zwróciła uwagę na postulaty organizacji społecznych i branży transportowej - wskazała, że chodzi m.in. o zerowy VAT na bilety kolejowe, a także rozwiązania obniżające koszty ponoszone przez przewoźników - zlikwidowanie opłaty za dostęp do torów, a także opłaty mocowej, uzależnionej od zużycia prądu w określonych godzinach. Zaznaczyła, że przewoźnicy nie mogą dostosować zużycia energii do pory dnia, gdyż muszą wysyłać w trasę pociągi o stałych godzinach. Oceniła, że Ministerstwo Infrastruktury nie ma woli, by takie rozwiązania wprowadzić.
Posłanka Dziemianowicz-Bąk dodała, że "horrendalne" podwyżki to "cios w budżety domowe" polskich rodzin. "Te podwyżki uderzają w osoby, które będą przemieszczać się na kursach na dalekobieżnych, ale uderza także w te wszystkie osoby, które każdego dnia dojeżdżają na krótszych odcinkach tych tras, do szkoły czy pracy. Wszystkie te osoby obejmą podwyżki rzędu 10-12 proc. Ministrowi (infrastruktury, Andrzejowi) Adamczykowi, Ministerstwu Infrastruktury, czy całemu rządowi PiS, może się wydawać, że kilka procent to parę, paręnaście złotych - cóż to takiego na jednym bilecie. Ale w skali miesiąca, kwartału czy roku, to już są poważne uderzenia w budżetu domowe" - powiedziała.
"Dlatego domagamy się od spółki PKP Intercity - spółki, która nie jest prywatną firmą, tylko spółką państwową podległą Ministerstwu Infrastruktury - natychmiastowej rezygnacji z tych podwyżek" - oświadczyła Dziemianowicz-Bąk.
Zaznaczyła, że przedstawiciele Lewicy rozumieją "oczywiście, że sektor transportu, przewoźnicy także padają ofiarami rosnących kosztów energii i paliw".
"Dlatego naszym kolejnym postulatem jest objęcie tak strategicznego sektora jak transport publiczny dopłatami, którymi w tej chwili objęci są klienci indywidualni. Transport publiczny to krwioobieg, to możliwość komunikowania się, pracy, nauki czy turystyki dla milionów Polek i Polaków" - podkreśliła Dziemanowicz-Bąk.(PAP)
autor: Mikołaj Małecki
mml/ mok/