Na pół roku przed otwarciem lotniska uruchamianiem stamtąd połączeń oprócz LOT-u są zainteresowane głównie biura podróży.
Na pół roku przed otwarciem lotniska uruchamianiem stamtąd połączeń oprócz LOT-u są zainteresowane głównie biura podróży.
Radomskie lotnisko po rozbudowie za ok. 800 mln zł jest już gotowe, ale do marca 2023 r. ma potrwać jeszcze proces jego certyfikacji. Odpowiednie zgody na funkcjonowanie pasa startowego czy terminala musi wydać Urząd Lotnictwa Cywilnego. Pierwszy samolot ma wystartować stamtąd 28 kwietnia. Będzie to rejs LOT-u do Kopenhagi. Nasz narodowy przewoźnik zapowiada jeszcze dwa regularne połączenia z Radomia – do Rzymu i Paryża. Do tych miast będzie można polecieć trzy razy w tygodniu – we wtorki, piątki i niedziele. Decyzja o uruchomieniu przez LOT połączeń z Radomia była zaskoczeniem, bo kilka lat temu władze Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” tłumaczyły, że po rozbudowie port ma służyć głównie tanim liniom lotniczym i czarterom. PPL liczyło m.in., że z Okęcia do Radomia przeniesie się Wizz Air, a dzięki temu na zatykającym się warszawskim lotnisku będzie znacznie więcej miejsca dla naszego narodowego przewoźnika. Rozważano nawet wprowadzenie tzw. administracyjnego podziału ruchu, czyli przymusową przeprowadzkę węgierskiej linii i rejsów turystycznych. Ostatecznie ten pomysł został zarzucony, bo choć w UE takie przesuwanie przewoźników jest możliwe, to w praktyce bardzo trudno uzyskać na to zgodę Brukseli. Michał Fijoł, wiceprezes LOT, twierdzi, że decyzja o uruchomieniu połączeń z Radomia jest dobrze przemyślana i zakłada, że będą one rentowne.
Szef linii Wizz Air József Váradi mówi zaś DGP, że rozmawia z PPL o uruchomieniu rejsów z Radomia, ale nie zapadły jeszcze żadne decyzje. – Nie wykluczamy, że jakieś połączenia mogłyby wystartować z Radomia w 2023 r. Na pewno nie będziemy jednak opuszczać lotniska Okęcie, na którym chcemy się dalej rozwijać. Radom pełniłby zatem rolę komplementarną wobec warszawskiego portu – mówi Váradi.
Większe zainteresowanie radomskim portem wykazują biura podróży. Wycieczki z wylotem z tego lotniska oferują już dwa biura podróży – Itaka i Nekera. Ten pierwszy touroperator od czerwca 2023 r. będzie oferował łącznie 10 połączeń z Radomia – m.in. do Grecji, Turcji czy Egiptu. Latać z Radomia zamierzają też dwa kolejne biura podróży – Sun & Fun Holidays i Coral Travel.
Wiadomo już, że część rejsów turystycznych z Radomia będzie obsługiwać linia Enter Air, co potwierdził w rozmowie z DGP jej wiceprezes Andrzej Kobielski. Jego spółka ma współpracować z Itaką i firmą Coral Travel. Enter Air czeka jeszcze jednak na ostateczny cennik opłat lotniskowych.
Dyrektor portu Grzegorz Tuszyński zakłada, że w 2023 r. port obsłuży 250 tys. pasażerów. W 2024 r., czyli w pierwszym pełnym roku działalności, liczba podróżnych ma wzrosnąć do 450 tys. Dla porównania położony trzy razy bliżej stolicy, ale leżący po jej drugiej stronie Modlin w tym roku spodziewa się ok. 3 mln pasażerów.
PPL przekonuje, że z nowego portu będą korzystać nie tylko mieszkańcy Warszawy i Mazowsza, lecz także m.in. woj. świętokrzyskiego, które nie ma lotniska.
Mariusz Piotrowski z portalu Fly4free uważa jednak, że jeśli port ma stawiać głównie na biura podróży, to może wpaść w pułapkę sezonowości. Od końca września do maja może świecić pustkami, bo wtedy ruch turystyczny staje się kilkukrotnie mniejszy. Według niego wypełnienie lotniska zimą będzie trudne bez przekonania do lotów z Radomia którejś z dwóch największych tanich linii – Wizz Airu i Ryanairu. O ile jednak ten pierwszy przewoźnik nie wyklucza lotów z Radomia, to drugi nie jest tym zainteresowany.
Piotrowski uważa, że sukces lotniska w Radomiu będzie w dużej mierze zależał od szybkiego powrotu popytu na latanie i od tego, czy polski rynek będzie rósł tak szybko jak przed pandemią. – To jest istotne szczególnie w kontekście Lotniska Chopina i jego wyczerpującej się przepustowości. Jeśli warszawski port za kilka lat faktycznie stanie się zbyt ciasny, touroperatorzy mogą nie mieć wyjścia i będą przenosić się w większym zakresie do Radomia – dodaje.
Bartosz Baca z firmy doradczej BBSG ocenia jednak, że w najbliższych latach sytuacja Radomia będzie trudna, bo będzie konkurować z Lotniskiem Chopina, Modlinem czy z Łodzią. – Na pewno port szybko nie zacznie zarabiać na siebie. PPL długo może pokrywać lukę finansową. Przypomnę, że przed pandemią mniej niż połowa lotnisk wychodziła na plus – mówi Baca. Według niego trasy uruchamiane z Radomia przez LOT mają uwiarygadniać ten port na mapie lotniczej Europy. – Nie spodziewam się, że nasz narodowy przewoźnik ma długofalową strategię uruchamiania połączeń z tego portu. Po dwóch sezonach może z nich zrezygnować – mówi Baca. Według niego nie ma też pewności, że w Radomiu będą się rozwijać linie czarterowe. – Jeśli touroperatorom nie uda się wypełnić samolotów, to będą rezygnować z połączeń. Ten rynek jest bardzo dynamiczny. Deklaracje tworzenia połączeń czarterowych często rozmijają się z rzeczywistością. Ostatnio niewiele wyszło np. z obietnic uruchamiania turystycznych tras dalekiego zasięgu z Gdańska – dodaje Baca.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama