Dzięki zniesieniu większości ograniczeń pandemicznych wraca zainteresowanie lataniem, na czym korzystają głównie tanie linie.
Agresja Rosji na Ukrainę dość krótkotrwale wpłynęła na spadek rezerwacji na wielu kierunkach. Teraz branża lotnicza znowu zaczyna bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość, bo znacznie osłabła pandemia COVID-19, która w ostatnich latach spowodowała ogromne spustoszenie w podniebnych przewozach. Choć w niektórych krajach Europy odnotowuje się kolejną falę zachorowań, to nie wiąże się to z obostrzeniami, które mocno ograniczały podróże. Branża szykuje się na odbicie, co widać w raporcie Marka Serafina, analityka z portalu Pasazer.com, w przeszłości m.in. dyrektora w Locie odpowiedzialnego za siatkę połączeń. Przeanalizował on ofertę letnią przewoźników latających z Polski.
Po pierwsze, widać, że dużą ofensywę szykują tanie linie. Na ogromny wzrost liczby pasażerów liczy zwłaszcza Ryanair, który zakłada, że z jego usług skorzysta nawet więcej klientów niż przed pandemią. W okresie od początku kwietnia do końca października przewoźnik zaplanował, że tzw. oferowanie, czyli liczba dostępnych miejsc w samolotach, będzie aż o 26 proc. większe niż w analogicznym okresie 2019 r. – Rynek wraca. To już jest odczuwalne. Obecne rezerwacje potwierdzają, że sezon letni będzie dla nas dobry. Dotychczas latanie mocno było hamowane przez restrykcje związane z pandemią. W momencie, kiedy ogromna liczba krajów, zwłaszcza tych europejskich, znosi ograniczenia, ludzie znowu chcą latać – mówi Michał Kaczmarzyk, szef polskiej spółki córki Ryanaira. Przewoźnik przyznaje, że w ostatnich latach liczył na rozwój lotów do Ukrainy, ale przy ogromnej siatce połączeń zawieszenie rejsów do tego kraju z Polski nie będzie tak dotkliwe dla spółki. Wycofane z ukraińskich lotnisk samoloty Ryanair w większości skieruje na trasy wewnątrz naszego kraju. Uruchomi m.in. połączenie z Krakowa do Szyman, a po kilku latach przywróci rejsy z Warszawy do Szczecina. Oprócz tego w ofensywie przewoźnika nie widać większego zaskoczenia. Chce głównie przywrócić gęstą siatkę europejskich połączeń – np. na Wyspy Brytyjskie czy na południe Europy. Kaczmarzyk przyznaje, że temu zwiększaniu liczby rejsów sprzyja strategia, którą linia przejęła na czas pandemii. – W przeciwieństwie do wielu innych linii w czasie COVID-19 staraliśmy się nie redukować liczby pracowników. Nie dotykają nas też w dużym stopniu wzrosty cen paliwa, bo robiliśmy zapasy z dużym wyprzedzeniem – dodaje Kaczmarzyk.
Pozostało
89%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama