W grudniu 2021 r. w Niemczech zarejestrowanych było 450 tys. samochodów elektrycznych. W porównaniu z 48 mln samochodów osobowych w tym kraju to nadal niezadowalający wynik, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ambitne cele klimatyczne niemieckiego rządu.

W umowie koalicyjnej podpisanej przez partie wchodzące w skład nowego gabinetu zaplanowano, że do 2030 r. liczba takich samochodów osiągnie 15 mln. Detlef Müller, członek komisji transportu w Bundestagu, w rozmowie z niemieckim programem „Tagesschau” zaznaczył, że kluczem do osiągnięcia tego celu jest uruchomienie produkcji nowych modeli samochodów elektrycznych. Gdy koncerny samochodowe zaoferują szeroką gamę aut, klienci będą je kupować. Sercem każdego samochodu elektrycznego jest bateria litowo-jonowa wielokrotnego ładowania. Wraz ze znacznym wzrostem produkcji e-aut zwiększa się także zapotrzebowanie na główny składnik tych baterii – lit. Każda bateria zawiera aż 10 kg litu.
Prawie połowa zasobów litu na świecie znajduje się w krajach Ameryki Południowej (Argentyna, Boliwia i Chile). Znaczące ilości litu są także na kontynencie australijskim i afrykańskim. „Süddeutsche Zeitung” podaje, że obecnie ponad trzy czwarte litu w europejskich bateriach pochodzi z Chile. Czy eksploatacja chilijskich złóż będzie w przyszłości nadal tak intensywna zdecydują chilijscy politycy. O tym, jak trudne bywają relacje z politykami tego regionu, przekonała się niemiecka firma ACI Systems, która zawarła kontrakt na eksploatację litu w Boliwii jeszcze w okresie rządów Evo Moralesa. Jednak w 2019 r. prezydent się rozmyślił i zerwał kontrakt z Niemcami.
Strategicznym znaczeniem litu dla europejskiego przemysłu w ostatnich latach zajmowała się także Komisja Europejska, która wskazała, że po 2025 r. europejski przemysł samochodowy powinien zaopatrywać się w lit na terenie naszego kontynentu. W ten sposób uniknie politycznych zależności, zanieczyszczenia środowiska naturalnego oraz konfliktów w niestabilnych regionach świata. Z analiz rynkowych firmy konsultingowej Boston Consulting Group wynika, że w skali globalnej zapotrzebowanie na lit wzrośnie w nadchodzących pięciu latach o 176 proc., a do 2030 r. nawet o 360 proc. Niemiecka agencja surowców przewiduje zapotrzebowanie w niemieckim przemyśle samochodowym na poziomie 500 tys. ton rocznie. Ekonomiści wskazują także na znaczny wzrost cen tego surowca na giełdach światowych. Od stycznia do września 2021 r. cena litu wzrosła z poniżej 10 dol. do 18,55 dol. za kilogram.
Tymczasem w malowniczym regionie Oberrheintal na południu Niemiec, niedaleko Szwarcwaldu i granicy z Francją, w wyniku odwiertów geotermicznych odkryto znaczne złoża litu. Horst Kreuter, prezes firmy, która eksploatuje złoża, sądzi, że mogą to być największe złoża litu w całej Europie. Niemiecko-australijska spółka Vulcan Energy, która odpowiada za odwierty w Oberrheintal, zapewnia, że wydobywany tam surowiec mógłby umożliwić produkcję 1 mln samochodów elektrycznych rocznie. Metoda wydobywcza, którą Vulcan Energy chce zastosować w Niemczech, jest prosta oraz bezemisyjna. Polega ona na pompowaniu gorącej wody z głębi ziemi. Woda ta zawiera lit, który jest następnie wychwytywany. Technologia ta jest o tyle korzystna, że nie jest potrzebna rozbudowa infrastruktury górniczej. Nie wiadomo jednak na razie, czy sposób okaże się na tyle skuteczny, by go stosować w formie przemysłowej.
Tymczasem Tesla, największy producent aut elektrycznych na świecie, która właśnie otwiera nową fabrykę elektryków w Grünheide niedaleko Berlina, oznajmiła, że zamierza ograniczyć zależność od litu, inwestując w recykling używanych baterii. W Guben, tuż przy polskiej granicy, powstaje zakład, który na zlecenie Tesli zajmie się odzyskiwaniem litu i innych surowców ze starych baterii. – Naszym celem jest stworzenie na całym świecie zamkniętego obiegu litu – powiedział prezes zakładu w Guben Dirk Harbecke w rozmowie z niemieckimi mediami. Harbecke zamierza pozyskiwać ok. 50 proc. surowców zużywanych w Grünheide, w tym 24 tys. ton litu. Dodatkowo do fabryki będzie docierać surowiec z Kanady. ©℗