Drogowcy otworzą w lipcu trzy odcinki prowadzącej w stronę krajów nadbałtyckich trasy ekspresowej S61. Na dokończenie całej arterii na terenie Polski trzeba jednak poczekać do 2024 r.

Dziś lub jutro kierowcy zaczną korzystać z 17-kilometrowego odcinka trasy Via Baltica między Śniadowem a Łomżą. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapowiada, że do końca lipca otwarte zostaną jeszcze dwa fragmenty arterii – z położonego na północ od Łomży Kolna do Stawisk i ze Stawisk do Szczuczyna.
Tym samym kierowcy otrzymają w tym miesiącu łącznie 51 km drogi ekspresowej S61. Oznacza to też, że prowadząca w stronę Litwy, Łotwy i Estonii trasa Via Baltica zaczyna się powoli urzeczywistniać. Będzie to główna droga biegnąca w stronę krajów nadbałtyckich, która w dużej mierze ułatwi przejazd setkom ciężarówek. Skróci też przejazd do północnej części Podlasia.
Z polskiego odcinka Via Baltica na razie gotowa jest prawie 90-kilometrowa trasa S8 z Warszawy do Ostrowi Mazowieckiej oraz niedługie odcinki drogi S61 – 8-kilometrowa obwodnica Szczuczyna i 25 km ekspresówki koło Suwałk.
Według GDDKiA budowa następnych fragmentów jest już mocno zaawansowana.
– Do końca 2022 r. powinno być oddane ok. 150 km drogi S61 – zapowiada Szymon Piechowiak, rzecznik GDDKiA. Pod koniec tego roku kierowcy zaczną jeździć dwoma odcinkami – przed Łomżą i bliżej obwodnicy Suwałk (Wysokie – Raczki). Według założeń pod koniec przyszłego roku S61 będzie już gotowa bez żadnych przerw od Kolna do granicy z Litwą.
Niestety harmonogram budowy całej trasy Via Baltica się rozjechał. Jeszcze trzy lata temu Ministerstwo Infrastruktury zakładało, że będzie w pełni gotowa w 2021 lub 2022 r. Teraz realnym terminem zakończenia wszystkich robót jest 2024 r. Wszystko przez zerwanie umów z nierzetelnymi wykonawcami trzech odcinków. Ponad dwa lata temu GDDKiA była zmuszona rozwiązać kontrakt z hiszpańską firmą Rubau na budowę fragmentu z Ostrowi Mazowieckiej do Śniadowa. Spółka przez wiele miesięcy nie wystąpiła o pozwolenie na budowę drogi. Jak informuje GDDKiA, nowy wykonawca – Polaqua – powinien zacząć prace w drugiej połowie tego roku i skończyć je za około dwa lata. W czerwcu 2019 r. GDDKiA zerwała zaś umowę z włoską firmą Impresa Pizzarotti na budowę S61 przed granicą z Litwą. Tam udało się jednak dość szybko znaleźć następcę – Budimex. W efekcie odcinek ma być ukończony przed końcem 2022 r.
Najdłużej – do 2024 r. – poczekamy zaś na domknięcie trasy w okolicach Łomży (odcinek Łomża Zachód – Kolno). W tym przypadku w maju tego roku zerwano umowę z włoskim wykonawcą Toto, który też o wiele miesięcy spóźniał się z dotrzymywaniem harmonogramów.
– Przetarg na kontynuację realizacji tego odcinka planujemy ogłosić w lipcu. Umowę z nowym wykonawcą chcemy podpisać w styczniu 2022 r. – zapowiada Szymon Piechowiak.
– Dopóki nie powstanie ekspresowa obwodnica Łomży, Via Baltica będzie pełnić swoją funkcję w sposób ułomny. Ciężarówki jadące w kierunku tras nadbałtyckich będą rozjeżdżać to miasto – mówi Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom. Przyznaje, że w związku z realizacją trasy w następnych latach narastać będzie inny problem – wąskiego gardła w Warszawie. Sznur tirów zmierzający w stronę krajów nadbałtyckich przecina teraz stolicę trasą S8, która prowadzi m.in. mostem Grota-Roweckiego. Na terenie miasta kilka lat temu trasa została rozbudowana, ale i tak tworzą się tam duże korki, bo ruch tranzytowy łączy się tam z ogromnym ruchem lokalnym. W GDDKiA przyznają, że konieczna jest budowa aglomeracyjnej obwodnicy Warszawy, która pozwoli omijać miasto szerokim łukiem od północy. Na razie trwają poszukiwania najlepszego korytarza dla wielkiego ringu wokół stolicy. Jego budowa ma szansę rozkręcić się dopiero w następnej dekadzie.
ok. 5 mld zł łączna wartość prac budowlanych na trasie S61