Wartość tegorocznych postępowań na przebudowę torów zmniejszy się z 17 do 10 mld zł. Branża walczy o lepsze mechanizmy finansowania inwestycji.
Wartość tegorocznych postępowań na przebudowę torów zmniejszy się z 17 do 10 mld zł. Branża walczy o lepsze mechanizmy finansowania inwestycji.
Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe do końca 2023 r. musi zakończyć realizację największego w historii, wartego 75,5 mld zł programu przebudowy torów (40 mld to środki z UE). Część przedsięwzięć ma opóźnienia, ale według wiceprezesa PKP PLK Arnolda Brescha nie ma groźby, że jakieś środki przepadną. W pełni zakończono już projekty o wartości prawie 20 mld zł, a w realizacji są inwestycje o wartości prawie 50 mld zł. – Do ogłoszenia zostały nam przetargi o wartości kilku miliardów – zaznacza Bresch.
Zbliżający się koniec programu to zapowiedź intensywnych robót dla firm budowlanych. W 2020 r. nakłady inwestycyjne sięgnęły 10,6 mld. W tym mają podskoczyć do 12 mld zł, a w 2022 r. do ok. 15 mld zł.
Przedstawiciele branży wykonawców ostrzegają jednak, że tak jak w 2016 r. znów trzeba się spodziewać dołka na styku perspektyw unijnych, co za trzy, cztery lata może oznaczać dla wykonawców i producentów materiałów kolejowych kłopoty. Znaczny spadek ogłaszanych przetargów na tory widać już od kilku miesięcy. Ostatnim większym postępowaniem było ogłoszone w grudniu 2020 r. zamówienie na gruntowną przebudowę stacji Ełk. Tymczasem w listopadzie zeszłego roku kolejarze przedstawili ambitny plan. Zapowiedzieli, że do końca 2021 r. ogłoszą przetargi o łącznej wartości 17 mld zł. W dużej części miały to być zlecenia na roboty, które byłyby finansowane z nowej perspektywy unijnej. Chodziło np. o gruntowną przebudowę linii z Białegostoku do Ełku (części trasy Rail Baltica), gdzie prędkość ma być podniesiona do 200 km/h, co pozwoliłoby skrócić tam czas przejazdu z 1 godz. 21 min do 55 min. W ramach nowej perspektywy finansowej obiecywano też kontynuację przebudowy trasy z Katowic do granicy z Czechami czy gruntowną przebudowę części odcinka z Ełku przez Giżycko w stronę Olsztyna.
W odpowiedzi na pytanie DGP spółka PKP PLK przyznaje, że w tym roku łączna wartość przetargów zmniejszy się z 17 do 10 mld zł. Prezes spółki Ireneusz Merchel na odbywającym się w zeszłym tygodniu Kongresie Infrastruktury Polskiej przyznał, że postępowań jest mniej przez to, że spółka czeka na zatwierdzenie finansowania z nowej perspektywy UE. Według PKP PLK innym powodem opóźnienia mają być nowe przepisy środowiskowe, które ograniczają rolę tzw. specustaw i dają więcej możliwości ekologom do zaskarżania decyzji środowiskowych.
Jak informuje nas Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, do końca roku powinien być zatwierdzony kształt funduszu FEnIKS, który w nowej perspektywie zastąpi istniejący unijny program „Infrastruktura i Środowisko”. Polska czeka też, aż Bruksela zaakceptuje kształt Krajowego Planu Odbudowy, gdzie również zapisano środki na tory. Jak słyszymy w PKP PLK, na razie przygotowywany jest nowy program kolejowy do 2027 r. Razem z Ministerstwem Infrastruktury trwa uzgadnianie, ile środków może trafić na przebudowę torów, a ile na nowe odcinki, które planuje spółka Centralny Port Komunikacyjny.
Organizacje branżowe narzekają jednak, że kolej w odróżnieniu od dróg wciąż nie może się doczekać dobrego mechanizmu finansowania. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad korzysta ze środków Krajowego Funduszu Drogowego, który zasila m.in. opłata paliwowa. Może też emitować obligacje i zadłużać się. W efekcie drogowcom znacznie łatwiej prefinansować inwestycje, a potem starać się o refundacje części pieniędzy ze środków UE. – Rząd wciąż jest bardziej przychylny drogom niż kolei. Na koniec marca zadłużenie Krajowego Funduszu Drogowego wyniosło 54 mld zł. Minister finansów nie zgadza się jednak, by podobne długi mieli kolejarze. Jeśli nie chcemy mieć dołka w inwestycjach na torach, musimy wymyślić jakieś rozwiązanie przejściowe – mówi Adrian Furgalski, przewodniczący Railway Business Forum. – Jeśli minister finansów nie chce emitować obligacji i powiększać długu publicznego, może zrobić tak jak kilka lat temu i dać promesę finansowania, która pozwoli ogłaszać przetargi – dodaje.
RBF wspólnie z Izbą Gospodarczą Transportu Lądowego chce teraz rozmawiać z resortem finansów o poszukiwaniu instrumentów, które pozwolą uniknąć przestojów na kolei. Branża przyznaje, że spadki zamówień od kilku miesięcy już zaczynają wyraźnie odczuwać np. producenci podkładów kolejowych czy płyt peronowych. Firmy musiały redukować zatrudnienie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama