- Nie wszyscy decydenci w Europie rozumieją, że nie można budować lotniska, nie zapewniwszy mu sieci komórkowej - uważa Tobias Martínez Gimeno, prezes firmy Cellnex Telecom, posiadającej infrastrukturę telekomunikacyjną w 12 państwach europejskich - w tym w Polsce.
- Nie wszyscy decydenci w Europie rozumieją, że nie można budować lotniska, nie zapewniwszy mu sieci komórkowej - uważa Tobias Martínez Gimeno, prezes firmy Cellnex Telecom, posiadającej infrastrukturę telekomunikacyjną w 12 państwach europejskich - w tym w Polsce.
Kiedy Plus (Cyfrowy Polsat) sprzedał wam swoją infrastrukturę telekomunikacyjną, cieszył się z dobrego interesu: pozyskał gotówkę i pozbył się kłopotu ze stawianiem i utrzymaniem wież. Na co wam ten kłopot?
Sedno naszej działalności polega na współdzieleniu infrastruktury. Gdy powstawał europejski rynek telekomunikacji mobilnej, każdy operator budował własną sieć - często dwóch lub więcej w tym samym miejscu. Rozwój technologii sprawił jednak, że zasięg sieci przestał być czynnikiem konkurencyjnym: w każdym europejskim kraju główni gracze mają już porównywalny. Telekomy stwierdziły więc, że mogą używać wspólnej infrastruktury - i w ten sposób ograniczyć koszty i nakłady inwestycyjne.
W tym momencie pojawia się Cellnex. Kupujemy od operatorów infrastrukturę, optymalizujemy ją i wynajmujemy im. Ale nie tylko tym, od których kupiliśmy - nasza działalność ma sens ekonomiczny wtedy, gdy sieć będzie otwarta dla każdego chętnego. Operatorzy nie są skorzy do dzielenia się wieżami ze swoimi konkurentami. Co innego, kiedy te obiekty należą do neutralnej firmy jak nasza. Wtedy przemawia do nich argument o szansie na oszczędności.
W Polsce Orange współdzieli sieć z T-Mobilem.
Ale tylko częściowo - Plus i Play nie biorą w tym udziału. Natomiast w większości krajów operatorzy telekomunikacyjni utrzymują swoją infrastrukturę. Ponadto współpraca tych dwóch polskich operatorów nie jest nastawiona na monetyzację sieci poprzez przejmowanie aktywów - tzn. wież - od innych graczy, tak jak w naszym przypadku.
Chce pan powiedzieć, że możecie wycisnąć z sieci więcej niż telekomy?
Tak, ponieważ otwieramy ją dla wszystkich graczy. Im więcej operatorów z niej korzysta, tym lepiej dla nas - w Polsce, w Hiszpanii, we Francji, w Wielkiej Brytanii itd. W każdym kraju co krok można się natknąć na dwa, trzy maszty stojące tuż obok siebie. Tak się dzieje, gdy operatorzy sami utrzymują infrastrukturę i nie potrafią się między sobą dogadać - bo konkurują. To nieefektywne. W naszym modelu wystarczy jeden maszt, na którym zmieszczą się nadajniki wszystkich chętnych operatorów.
Nie tylko kupujemy istniejącą infrastrukturę, lecz również budujemy i uruchamiamy nową. Bierzemy udział m.in. w rozwoju europejskich sieci 5G - także w Polsce. Unikamy przy tym dublowania obiektów.
Skoro tak, to czy łączycie infrastrukturę Plusa i Play?
Tak. Gdy kupiliśmy te sieci, częściowo się na siebie nakładały. Eliminacja zduplikowanych wież nie może się jednak odbywać w pośpiechu: trzeba to najpierw dokładnie przeanalizować, żeby nie rozbierać obiektu, który przy rozwoju 5G wkrótce okaże się jednak potrzebny. Potencjalnie w grę wchodzi kilkaset podwójnych wież. Samo przeniesienie nadajników i innego sprzętu z jednej wieży na drugą też jest skomplikowaną operacją. Proces optymalizacji naszej infrastruktury w Polsce potrwa więc jeszcze jakiś czas.
Co to w praktyce oznacza, że wasza sieć jest otwarta?
Rozmawiamy z Orange i T-Mobile: my zaczynamy korzystać z ich obiektów, a oni z naszych. Jeśli potrzebujemy zasięgu w miejscu, gdzie stoi już wieża Orange, nie ma sensu, byśmy budowali własną - wynajmujemy ją więc dla naszych głównych klientów: Plusa i Play.
I łatwiej wam się to udaje, niż gdyby Plus miał sam iść do Orange z taką propozycją?
Są konkurentami, a my stroną neutralną, co upraszcza sprawę. Z kolei Play umieszcza swoje nadajniki na dawnych wieżach Plusa, należących teraz do nas - co wcześniej też nie było takie łatwe.
Waszym celem jest przejęcie całej infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce?
To nierealne - regulatorzy by na to nie pozwolili. Poza tym nie miałoby to dla nas większego sensu biznesowego, gdyż ich sieci w dużym stopniu pokrywają się z tymi, które już mamy.
Z wieżami Orange i T-Mobile Cellnex zostałby monopolistą. Ale i tak jesteście już w Polsce największym graczem w infrastrukturze telekomunikacyjnej.
Podpisaliśmy umowy, które wiążą nam ręce na 25-30 lat i obejmują mechanizmy aktualizacji cen. To bardzo długo, ale właśnie w takiej perspektywie planujemy - inaczej niż finansiści (fundusze inwestycyjne), którzy zakładają najwyżej siedmioletni horyzont inwestycyjny. Jesteśmy maratończykami. Nasza działalność wymaga cierpliwości. Rozmowy o nowych inwestycjach mogą się toczyć nawet 30 miesięcy.
W tych długodystansowych planach mieszczą się starania o rezerwację częstotliwości?
Nie. Nie chcemy konkurować z naszymi klientami operatorami. Takie firmy jak Cellnex działają na zapleczu telekomów. Ich abonenci nawet nie wiedzą o naszym istnieniu.
A za co odpowiadacie? Jeśli stracę zasięg w Plusie, to mam winić Cellnex czy Polkomtel?
Podstępne pytanie. Za relacje z abonentami nadal odpowiadają operatorzy. Nasze umowy z nimi obejmują określony standard usług, który jest przedmiotem SLA (umowy o poziomie usług - red.), i za to przed nimi odpowiadamy. Problemy z zasięgiem mogą wynikać z przerw w zasilaniu nadajników lub zerwania łączności na ostatniej linii - a to nie leży w naszej gestii. Natomiast gdyby kłopot był skutkiem awarii wieży - to byłaby nasza odpowiedzialność. Staramy się jednak ograniczyć wpływ takich zdarzeń jak brak zasilania wieży, a dla kluczowych i strategicznych obiektów mamy plany awaryjne - w razie potrzeby obejmujące też zastosowanie generatorów.
Mówił pan o rozbudowie sieci. To też maraton?
Wszystko wymaga czasu. Nie możemy tak po prostu postawić wieży, gdzie nam się podoba. Musimy to uzgodnić z lokalnymi władzami, zebrać konieczne pozwolenia. Rozbudowujemy też infrastrukturę we Francji, w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii - i tam jest podobnie.
I wszędzie jest ten sam problem, że każdy chce mieć dobry zasięg, ale nikt nie chce mieć blisko nadajnika?
To zależy gdzie. W wielu wsiach i miasteczkach ludzie są wdzięczni za poprawę łączności.
Nie protestują, że wasze wieże „sprowadzą choroby”, „dzieci przestaną się rodzić”, a „ptaki będą padać w locie”?
W przeważającej większości ludzie rozumieją, jak ważna jest dziś dobra łączność, która jest postrzegana jako dobro publiczne, podobnie jak dostęp do wody i energii elektrycznej. Choć rzeczywiście mieliśmy do czynienia z aktywnym sprzeciwem niektórych społeczności w różnych krajach. W takich przypadkach ważna jest współpraca z lokalnymi władzami, bez agresji i narzucania czegokolwiek. Wieża nie musi szpecić krajobrazu, może się w niego ładnie wpisywać. To zresztą dotyczy też - nawet w większym stopniu - terenów wysoko zurbanizowanych, gdzie jest już sporo obiektów i ludzie mają dostęp do sieci, tylko że transfer jest niskiej jakości.
Zawsze jednak można znaleźć wyjście satysfakcjonujące obie strony. Na Piazza del Duomo w Mediolanie nie widać np. ani jednej anteny - bo w porozumieniu z władzami miasta umieściliśmy je w latarniach ulicznych.
Macie infrastrukturę we Francji, gdzie palono wieże 5G. Dużo ich straciliście?
W tej sprawie było więcej szumu niż rzeczywistych strat. Uszkodzono nam ok. 10 wież z 30 tys., które tam posiadamy.
Widzicie jeszcze przestrzeń do wzrostu w Polsce?
Nadal będziemy tu inwestować w rozbudowę sieci. Dotychczas zainwestowaliśmy ponad 10 mld zł, a w ciągu najbliższych 10 lat wydamy jeszcze ok. 8,5 mld zł, a może więcej. Wciąż jesteśmy też w fazie integracji zespołu: zatrudniamy ok. 500 osób, które przyszły z różnych firm, m.in. z Play i Plusa. Polska to prawie 40-milionowy kraj, bardzo aktywny ekonomicznie, więc widzimy tu dla siebie pole do rozwoju.
Pod względem przychodów w pierwszym półroczu Polska była dla Cellnexu czwartym rynkiem, po Francji, Włoszech i Hiszpanii.
Nie chodzi tylko o to. Widzimy tu potencjał na przyszłość. Polska jest podobna do Hiszpanii pod względem wielkości, rozwoju gospodarczego i możliwości. Będziemy m.in. inwestować tu w 5G dla naszych klientów, Play i Plusa. Przy czym trzeba pamiętać, że sieć piątej generacji nie jest zmodyfikowanym 4G. To coś zupełnie nowego. 5G wychodzi poza połączenia między ludźmi i skupia się na zastosowaniach w przemyśle i innych działach gospodarki, na połączeniach między maszynami, robotyce, sztucznej inteligencji, autonomicznych pojazdach itp. Sprzyja też cyfryzacji prowadzącej do zmniejszenia śladu węglowego.
Pracujemy też nad innymi projektami. Rozmawiamy z polskimi władzami o budowie sieci krytycznej, z której państwo mogłoby korzystać w razie zagrożenia.
Jej operatorem najprawdopodobniej będzie Exatel.
Jesteśmy gotowi do współpracy. Swoją sieć buduje też PGE na częstotliwościach 450 MHz i zostaliśmy zaproszeni do przetargu na jej infrastrukturę.
Współczesna telekomunikacja to nie tylko sieci ogólnokrajowe, lecz także zapewnianie łączności mobilnej wszędzie tam, gdzie ludzie jej potrzebują: na lotniskach, głównych drogach, trasach pociągów. Jeszcze nie wszyscy decydenci w Europie rozumieją, że nie można budować np. lotniska, nie zapewniwszy mu odpowiedniej sieci komórkowej. To samo z nowymi drogami - łączność jest tam równie ważna jak dobra nawierzchnia. I musi być zapewniona od razu, a nie za parę lat. Ludzie nie akceptują już dziś tego, że wsiadając do szybkiego pociągu, tracą zasięg. Tak było w przypadku połączenia kolejowego Londyn-Brighton. Podczas godzinnej trasy pasażerowie nie mogli pracować, odpowiedzieć na e-maile, sprawdzić niczego w internecie ani nawet odebrać telefonu.
Mogli się za to zrelaksować i poczytać książkę.
Też bym tak wolał. Ale ludzie potrzebowali być w zasięgu. Codziennie dojeżdżają pociągiem do pracy i chcą ją zaczynać już w drodze. W przeciwnym razie stresują się, że tracą czas. Pasażerowie skarżyli się na brak zasięgu i brytyjska kolej musiała im zapewnić łączność, żeby nie stracić klientów. Zrealizowaliśmy ten projekt, a teraz analizujemy szanse rozszerzenia go na inne trasy kolejowe w Wielkiej Brytanii.
Paryż z kolei zamówił sieć w metrze na letnie igrzyska olimpijskie w 2024 r.
Jesteśmy w trakcie kryzysu energetycznego. Jak dużo energii potrzebujecie i jak zmniejszacie jej zużycie?
Pod tym względem współpracujemy z naszymi klientami. To operatorzy - z wyjątkiem Plusa w Polsce - są właścicielami technologii i urządzeń na wieżach i konsumują najwięcej energii. My ją dla nich kupujemy i naszą rolą jest pomóc im we wprowadzaniu oszczędności pod tym względem. To nasz obowiązek wobec wszystkich społeczności, w których działamy.
Więc nie chodzi tylko o galopujące ceny energii?
To też istotny powód, aby oszczędzać. Koszty energii stały się ogromnym problemem dla firm. Jednak jeszcze przed kryzysem energetycznym prowadziliśmy działania zmniejszające zużycie. Oszczędności w tej dziedzinie zapewnia już sam model naszej infrastruktury: jeśli zamiast dwóch lub więcej obiektów mamy jeden do wspólnego korzystania, to i zużycie prądu jest mniejsze. Mówiąc poglądowo, jeśli każda z dwóch odrębnych sieci zużywa po 100 jednostek energii, to po ich połączeniu ci sami operatorzy w ramach współdzielenia zużyją 120-130 zamiast 200 jednostek.
Do 2025 r. Cellnex Telecom ma używać wyłącznie zielonej energii. Jaki jest jej udział obecnie?
Mamy już 60 proc. energii ekologicznej, a do końca tego roku dojdziemy do 70 proc. Ten cel dotyczy wszystkich 12 rynków, na których działamy. ©℗
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama