Ale tylko częściowo - Plus i Play nie biorą w tym udziału. Natomiast w większości krajów operatorzy telekomunikacyjni utrzymują swoją infrastrukturę. Ponadto współpraca tych dwóch polskich operatorów nie jest nastawiona na monetyzację sieci poprzez przejmowanie aktywów - tzn. wież - od innych graczy, tak jak w naszym przypadku.
Chce pan powiedzieć, że możecie wycisnąć z sieci więcej niż telekomy?
Tak, ponieważ otwieramy ją dla wszystkich graczy. Im więcej operatorów z niej korzysta, tym lepiej dla nas - w Polsce, w Hiszpanii, we Francji, w Wielkiej Brytanii itd. W każdym kraju co krok można się natknąć na dwa, trzy maszty stojące tuż obok siebie. Tak się dzieje, gdy operatorzy sami utrzymują infrastrukturę i nie potrafią się między sobą dogadać - bo konkurują. To nieefektywne. W naszym modelu wystarczy jeden maszt, na którym zmieszczą się nadajniki wszystkich chętnych operatorów.
Nie tylko kupujemy istniejącą infrastrukturę, lecz również budujemy i uruchamiamy nową. Bierzemy udział m.in. w rozwoju europejskich sieci 5G - także w Polsce. Unikamy przy tym dublowania obiektów.
Skoro tak, to czy łączycie infrastrukturę Plusa i Play?
Tak. Gdy kupiliśmy te sieci, częściowo się na siebie nakładały. Eliminacja zduplikowanych wież nie może się jednak odbywać w pośpiechu: trzeba to najpierw dokładnie przeanalizować, żeby nie rozbierać obiektu, który przy rozwoju 5G wkrótce okaże się jednak potrzebny. Potencjalnie w grę wchodzi kilkaset podwójnych wież. Samo przeniesienie nadajników i innego sprzętu z jednej wieży na drugą też jest skomplikowaną operacją. Proces optymalizacji naszej infrastruktury w Polsce potrwa więc jeszcze jakiś czas.
Co to w praktyce oznacza, że wasza sieć jest otwarta?
Rozmawiamy z Orange i T-Mobile: my zaczynamy korzystać z ich obiektów, a oni z naszych. Jeśli potrzebujemy zasięgu w miejscu, gdzie stoi już wieża Orange, nie ma sensu, byśmy budowali własną - wynajmujemy ją więc dla naszych głównych klientów: Plusa i Play.
I łatwiej wam się to udaje, niż gdyby Plus miał sam iść do Orange z taką propozycją?
Są konkurentami, a my stroną neutralną, co upraszcza sprawę. Z kolei Play umieszcza swoje nadajniki na dawnych wieżach Plusa, należących teraz do nas - co wcześniej też nie było takie łatwe.
Waszym celem jest przejęcie całej infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce?
To nierealne - regulatorzy by na to nie pozwolili. Poza tym nie miałoby to dla nas większego sensu biznesowego, gdyż ich sieci w dużym stopniu pokrywają się z tymi, które już mamy.
Z wieżami Orange i T-Mobile Cellnex zostałby monopolistą. Ale i tak jesteście już w Polsce największym graczem w infrastrukturze telekomunikacyjnej.
Podpisaliśmy
umowy, które wiążą nam ręce na 25-30 lat i obejmują mechanizmy aktualizacji cen. To bardzo długo, ale właśnie w takiej perspektywie planujemy - inaczej niż finansiści (fundusze inwestycyjne), którzy zakładają najwyżej siedmioletni horyzont inwestycyjny. Jesteśmy maratończykami. Nasza działalność wymaga cierpliwości. Rozmowy o nowych inwestycjach mogą się toczyć nawet 30 miesięcy.
W tych długodystansowych planach mieszczą się starania o rezerwację częstotliwości?
Nie. Nie chcemy konkurować z naszymi klientami operatorami. Takie firmy jak Cellnex działają na zapleczu telekomów. Ich abonenci nawet nie wiedzą o naszym istnieniu.
A za co odpowiadacie? Jeśli stracę zasięg w Plusie, to mam winić Cellnex czy Polkomtel?
Podstępne pytanie. Za relacje z abonentami nadal odpowiadają operatorzy. Nasze umowy z nimi obejmują określony standard usług, który jest przedmiotem SLA (umowy o poziomie usług - red.), i za to przed nimi odpowiadamy. Problemy z zasięgiem mogą wynikać z przerw w zasilaniu nadajników lub zerwania łączności na ostatniej linii - a to nie leży w naszej gestii. Natomiast gdyby kłopot był skutkiem awarii wieży - to byłaby nasza odpowiedzialność. Staramy się jednak ograniczyć wpływ takich zdarzeń jak brak zasilania wieży, a dla kluczowych i strategicznych obiektów mamy plany awaryjne - w razie potrzeby obejmujące też zastosowanie generatorów.
Mówił pan o rozbudowie sieci. To też maraton?
Wszystko wymaga czasu. Nie możemy tak po prostu postawić wieży, gdzie nam się podoba. Musimy to uzgodnić z lokalnymi władzami, zebrać konieczne pozwolenia. Rozbudowujemy też infrastrukturę we Francji, w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii - i tam jest podobnie.
I wszędzie jest ten sam problem, że każdy chce mieć dobry zasięg, ale nikt nie chce mieć blisko nadajnika?
To zależy gdzie. W wielu wsiach i miasteczkach ludzie są wdzięczni za poprawę łączności.
Nie protestują, że wasze wieże „sprowadzą choroby”, „dzieci przestaną się rodzić”, a „ptaki będą padać w locie”?
W przeważającej większości ludzie rozumieją, jak ważna jest dziś dobra łączność, która jest postrzegana jako dobro publiczne, podobnie jak dostęp do wody i
energii elektrycznej. Choć rzeczywiście mieliśmy do czynienia z aktywnym sprzeciwem niektórych społeczności w różnych krajach. W takich przypadkach ważna jest współpraca z lokalnymi władzami, bez agresji i narzucania czegokolwiek. Wieża nie musi szpecić krajobrazu, może się w niego ładnie wpisywać. To zresztą dotyczy też - nawet w większym stopniu - terenów wysoko zurbanizowanych, gdzie jest już sporo obiektów i ludzie mają dostęp do sieci, tylko że transfer jest niskiej jakości.
Zawsze jednak można znaleźć wyjście satysfakcjonujące obie strony. Na Piazza del Duomo w Mediolanie nie widać np. ani jednej anteny - bo w porozumieniu z władzami miasta umieściliśmy je w latarniach ulicznych.
Macie infrastrukturę we Francji, gdzie palono wieże 5G. Dużo ich straciliście?
W tej sprawie było więcej szumu niż rzeczywistych strat. Uszkodzono nam ok. 10 wież z 30 tys., które tam posiadamy.
Widzicie jeszcze przestrzeń do wzrostu w Polsce?
Nadal będziemy tu inwestować w rozbudowę sieci. Dotychczas zainwestowaliśmy ponad 10 mld zł, a w ciągu najbliższych 10 lat wydamy jeszcze ok. 8,5 mld zł, a może więcej. Wciąż jesteśmy też w fazie integracji zespołu: zatrudniamy ok. 500 osób, które przyszły z różnych
firm, m.in. z Play i Plusa. Polska to prawie 40-milionowy kraj, bardzo aktywny ekonomicznie, więc widzimy tu dla siebie pole do rozwoju.
Pod względem przychodów w pierwszym półroczu Polska była dla Cellnexu czwartym rynkiem, po Francji, Włoszech i Hiszpanii.
Nie chodzi tylko o to. Widzimy tu potencjał na przyszłość. Polska jest podobna do Hiszpanii pod względem wielkości, rozwoju gospodarczego i możliwości. Będziemy m.in. inwestować tu w 5G dla naszych klientów, Play i Plusa. Przy czym trzeba pamiętać, że sieć piątej generacji nie jest zmodyfikowanym 4G. To coś zupełnie nowego. 5G wychodzi poza połączenia między ludźmi i skupia się na zastosowaniach w przemyśle i innych działach
gospodarki, na połączeniach między maszynami, robotyce, sztucznej inteligencji, autonomicznych pojazdach itp. Sprzyja też cyfryzacji prowadzącej do zmniejszenia śladu węglowego.
Pracujemy też nad innymi projektami. Rozmawiamy z polskimi władzami o budowie sieci krytycznej, z której państwo mogłoby korzystać w razie zagrożenia.
Jej operatorem najprawdopodobniej będzie Exatel.
Jesteśmy gotowi do współpracy. Swoją sieć buduje też PGE na częstotliwościach 450 MHz i zostaliśmy zaproszeni do przetargu na jej infrastrukturę.
Współczesna telekomunikacja to nie tylko sieci ogólnokrajowe, lecz także zapewnianie łączności mobilnej wszędzie tam, gdzie ludzie jej potrzebują: na lotniskach, głównych drogach, trasach pociągów. Jeszcze nie wszyscy decydenci w Europie rozumieją, że nie można budować np. lotniska, nie zapewniwszy mu odpowiedniej sieci komórkowej. To samo z nowymi drogami - łączność jest tam równie ważna jak dobra nawierzchnia. I musi być zapewniona od razu, a nie za parę lat. Ludzie nie akceptują już dziś tego, że wsiadając do szybkiego pociągu, tracą zasięg. Tak było w przypadku połączenia kolejowego Londyn-Brighton. Podczas godzinnej trasy pasażerowie nie mogli pracować, odpowiedzieć na e-maile, sprawdzić niczego w internecie ani nawet odebrać telefonu.
Mogli się za to zrelaksować i poczytać książkę.
Też bym tak wolał. Ale ludzie potrzebowali być w zasięgu. Codziennie dojeżdżają pociągiem do pracy i chcą ją zaczynać już w drodze. W przeciwnym razie stresują się, że tracą czas. Pasażerowie skarżyli się na brak zasięgu i brytyjska kolej musiała im zapewnić łączność, żeby nie stracić
klientów. Zrealizowaliśmy ten projekt, a teraz analizujemy szanse rozszerzenia go na inne trasy kolejowe w Wielkiej Brytanii.
Paryż z kolei zamówił sieć w metrze na letnie igrzyska olimpijskie w 2024 r.
Jesteśmy w trakcie kryzysu energetycznego. Jak dużo energii potrzebujecie i jak zmniejszacie jej zużycie?
Pod tym względem współpracujemy z naszymi klientami. To operatorzy - z wyjątkiem Plusa w Polsce - są właścicielami technologii i urządzeń na wieżach i konsumują najwięcej energii. My ją dla nich kupujemy i naszą rolą jest pomóc im we wprowadzaniu oszczędności pod tym względem. To nasz obowiązek wobec wszystkich społeczności, w których działamy.
Więc nie chodzi tylko o galopujące ceny energii?
To też istotny powód, aby oszczędzać. Koszty energii stały się ogromnym problemem dla firm. Jednak jeszcze przed kryzysem energetycznym prowadziliśmy działania zmniejszające zużycie. Oszczędności w tej dziedzinie zapewnia już sam model naszej infrastruktury: jeśli zamiast dwóch lub więcej obiektów mamy jeden do wspólnego korzystania, to i zużycie prądu jest mniejsze. Mówiąc poglądowo, jeśli każda z dwóch odrębnych sieci zużywa po 100 jednostek energii, to po ich połączeniu ci sami operatorzy w ramach współdzielenia zużyją 120-130 zamiast 200 jednostek.
Do 2025 r. Cellnex Telecom ma używać wyłącznie zielonej energii. Jaki jest jej udział obecnie?
Mamy już 60 proc. energii ekologicznej, a do końca tego roku dojdziemy do 70 proc. Ten cel dotyczy wszystkich 12 rynków, na których działamy. ©℗
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska