Rząd kończy prace nad uregulowaniem kwestii pieniędzy pozostałych na prepaidach, podniesieniem opłat telekomunikacyjnych i innymi zapisami PKE.

W najbliższym czasie, prawdopodobnie w ten wtorek, projekt regulacji kluczowej dla rynku telekomunikacyjnego trafi na posiedzenie Rady Ministrów – wynika z nieoficjalnych informacji DGP. Zatwierdzenie go przez rząd to ostatni etap przed przekazaniem prawa komunikacji elektronicznej (PKE) do Sejmu.
Ustawa stanowi wdrożenie do krajowego prawa przepisów Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej (EKŁE), z czym Polska jest mocno spóźniona – wyznaczony przez Brukselę termin minął w grudniu 2020 r. Prace nad PKE zaczęło jeszcze Ministerstwo Cyfryzacji, a po jego likwidacji kontynuuje kancelaria premiera.
Paweł Lewandowski, podsekretarz stanu w KPRM, który pilotuje tę regulację, nie odnosi się do konkretnego terminu zatwierdzenia PKE przez rząd. – Prace nad ustawą są już na finiszu i niedługo trafi ona do Sejmu – mówi nam jednak. Równocześnie będzie rozpatrywana ustawa wprowadzająca PKE.
Implementacja EKŁE zastąpi obowiązujące od 2004 r. prawo telekomunikacyjne. Kompleksowo reguluje prawa abonentów i obowiązki operatorów, zasady zarządzania częstotliwościami, uprawnienia i obowiązki Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Wprowadza też przepisy dla obszarów, którymi PT się nie zajmowało – jak komunikacja pomiędzy maszynami, komunikacja niewykorzystująca numerów i usługi obciążenia rachunku.
Te ostatnie – direct billing – polegają na doliczaniu do rachunku telekomunikacyjnego innych opłat, jednorazowych lub cyklicznych, np. subskrypcji platform wideo. Autorzy PKE stwierdzają w uzasadnieniu ustawy, że „taka forma płatności jest dla użytkowników wygodnym rozwiązaniem, pod warunkiem że gwarantuje odpowiedni poziom bezpieczeństwa”.
Bezpieczeństwo ma zaś zapewnić obowiązek uprzedniego uzyskania zgody abonenta „na trwałym nośniku”. Ma to wyeliminować sytuacje, do jakich dochodziło dotychczas, że konsument nie był świadomy uruchomienia direct billing. Na przykład użytkownicy internetu mobilnego dostawali SMS w tej sprawie na numer karty SIM zainstalowanej w routerze – nie mogli więc odczytać wiadomości.
Dodatkowym zabezpieczeniem będą progi kwotowe – np. 35 zł miesięcznie – powyżej których nowe usługi nie będą do rachunku doliczane.
Wprowadzenie PKE zakończy też spory o pieniądze pozostałe na nieaktywnych prepaidach. Doładowanie telefonicznej karty przedpłaconej umożliwia wykonywanie połączeń przez ustalony czas. Potem połączenia są blokowane, nawet jeśli na koncie są jeszcze pieniądze. Te środki przez lata były przez operatorów anulowane – tzn. jeżeli użytkownik nie zasilił karty ponownie, to wszystko tracił.
Sprawą zajmował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w grudniu 2020 r. wydał decyzje dla każdego z czterech operatorów, nakazujące im zwrot użytkownikom kwot pozostałych na prepaidach. PKE utnie wszelkie wątpliwości w tej dziedzinie – środki z kart przedpłaconych będą zwracane na wniosek konsumenta. Za wniosek będzie uważane już samo podanie operatorowi swojego numeru rachunku bankowego. Można go będzie złożyć do sześciu miesięcy od wygaśnięcia ważności prepaidu. Pieniądze, po które nikt się w tym czasie nie zgłosi, trafią zaś na fundusz szerokopasmowy wspierający rozwój łączności elektronicznej i kompetencji cyfrowych. Telekomy będą też musiały informować klientów o możliwości odebrania pozostałych na karcie środków.
Wśród zapisów prokonsumenckich są również obowiązki operatorów przy zawieraniu umów z abonentami. Chodzi tu m.in. o należyte informowanie klientów o warunkach proponowanej im umowy, które bywają zawiłe i niezrozumiałe – dlatego telekomy będą musiały przedstawiać także krótkie podsumowanie najważniejszych informacji.
PKE wzmacnia również pozycję regulatora rynku i zwiększa jego wpływy finansowe, m.in. przez waloryzację rocznej opłaty telekomunikacyjnej. Obecnie UKE pobiera od telekomów maksymalnie 0,05 proc. rocznych przychodów sprzed dwóch lat. Projekt ustawy podnosi ją pięciokrotnie – do 0,25 proc. Roczne wpływy UKE z tego tytułu mogą więc wzrosnąć z kilkunastu do co najmniej kilkudziesięciu milionów złotych.
Płacić nie będą musiały mniejsze firmy. Teraz opłata obowiązuje powyżej 4 mln zł rocznych obrotów. Nowy próg wzrośnie do 8000-krotności przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Czyli w tym roku – przy średniej płacy 5167,47 zł w 2020 r. – opłata obowiązywałaby firmy z przychodami ponad 41,34 mln zł.