Firmy technologiczne w Państwie Środka będą się wkrótce musiały dostosować do nowych, surowszych przepisów

Zasady działania dla platform technologicznych przygotowała Państwowa Administracja ds. Regulacji Rynku (SAMR). Opublikowane we wtorek projekty przepisów mają m.in. ograniczyć nieuczciwą konkurencję w internecie i wziąć w karby wykorzystanie danych użytkowników.
Jak relacjonują m.in. Reuters i CNBC, zakazane będzie np. wykorzystywanie danych i algorytmów do przechwytywania ruchu w sieci – w tym przekierowywania użytkownika na własną witrynę – lub wywierania innego wpływu na wybory internautów. Platformom nie będzie też wolno używać algorytmów ani udostępnianych w sieci danych do zbierania i analizowania informacji handlowych o konkurencji. Zabronione zostanie fałszowanie liczby klików i innych danych, a także ukrywanie negatywnych recenzji oraz stosowanie zachęt pieniężnych do pozyskiwania pozytywnych ocen.
Do 15 września potrwają konsultacje projektu nowych przepisów. Informacja o zamiarze ich wprowadzenia wystarczyła, by zareagowali inwestorzy giełdowi. CNBC podaje, że kursy chińskich big techów, notowanych na giełdzie w Hongkongu, gwałtownie spadły w związku z tą wiadomością: walory giganta z branży gamingowej – Tencent straciły 3,5 proc., a notowania Alibaby dołowały o 2,5 proc.
W przypadku Państwa Środka ochrona konkurencji i praw konsumentów stanowi jednak tylko pretekst do zwiększenia kontroli partii nad dynamicznie rozwijającym się sektorem gospodarki.
– Z zewnątrz kwestia uregulowania platform cyfrowych w Chinach przypomina debatę, jaka na temat tego sektora toczy się w państwach Zachodu, także w Europie – mówi Jakub Jakóbowski, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich. – Giganci technologiczni powinni podlegać ściślejszym regulacjom i na pozór zaprojektowane w Pekinie przepisy spełniają właśnie taką funkcję: mają przeciwdziałać powstawaniu monopoli, zapewniać uczciwą konkurencję w internecie i chronić konsumentów. W przypadku Chin jest to jednak kwestia drugorzędna, bo ważniejszą rolę odgrywają cele i motywy polityczne – stwierdza ekspert.
Komunistyczna Partia Chin i jej lider Xi Jinping w szybko rosnącej sile firm technologicznych widzą zagrożenie. – Najdobitniej pokazuje to sprawa Jacka Ma, notabene też członka partii. Zaproponował on, że sektor cyfrowy rozwiąże jeden z najważniejszych problemów ekonomicznych Chin, czyli niewydolność sektora bankowego. Była to próba przebicia się wyżej, przekucia siły gospodarczej na wpływy polityczne – jako taka spotkała się z ostrą kontrą partii, co dotyka obecnie wszystkie spółki technologiczne. Xi Jinping i jego frakcja dali jasno do zrozumienia, nie jest możliwe, by ogon kręcił psem – wyjaśnia Jakóbowski.
Jack Ma znalazł się na celowniku władz, gdy w październiku 2020 r. na forum w Szanghaju skrytykował politykę państwa w sektorze finansów. Założyciel Alibaby zniknął potem z przestrzeni publicznej, a w listopadzie regulatorzy zablokowali wejście na giełdę jego spółki Ant Group. W kwietniu tego roku SAMR nałożyła 18,2 mld juanów kary (ok. 10,6 mld zł) na platformę zakupowa AliExpress, należącą do Alibaby. Urząd antymonopolowy uznał, że gigant e-commerce od 2015 r. nadużywa pozycji dominującej, uniemożliwiając sklepom korzystającym z jego platformy współpracę z innymi serwisami tego typu. Rekordowa kara była efektem śledztwa toczonego od grudnia ub.r.
Jak podkreśla BBC, antymonopolowe postępowania wszczęto również wobec innych chińskich firm technologicznych.
W lipcu Tencentowi polecono zakończyć umowy licencyjne, które miał na wyłączność z wytwórniami płytowymi na całym świecie. SAMR zabronił też firmie połączenia platform streamingowych Huya i DouYu. Z kolei komunikator tej firmy (QQ), podobnie jak Kuaishou, Taobao (Alibaba) i Weibo otrzymały polecenia usunięcia nieodpowiednich treści dla dzieci.
Opublikowane teraz projekty przepisów są konsekwentną realizacją tej polityki. – Dotyczy to wielu branż, nie tylko technologicznej. Toczy się np. walka z systemem prywatnej edukacji, który w kilka tygodni został de facto znacjonalizowany. W tym przypadku też posłużono się regulacjami, które z zewnątrz mogą się wydawać technokratyczne, jednak ich sens był polityczny – podkreśla analityk OSW.
Pętla regulacyjna zaciska się bowiem ciaśniej nad całą chińską gospodarką. W ubiegłym tygodniu chińska Rada Państwa i Komitet Centralny Partii Komunistycznej zaprezentowały wspólnie założenia pięcioletniego planu gospodarczego, który przewiduje ściślejsze regulowanie przez państwo większości sektorów. Według relacji BBC ściślejsze zasady zostaną wprowadzone m.in. w obszarze bezpieczeństwa narodowego, nauki, kultury, edukacji, innowacji i technologii. Plan podkreśla, że chiński rząd ma na celu walkę z monopolami.
Jak cytuje CNN, władze Państwa Środka stwierdziły, że uregulowanie części gospodarki jest konieczne dla zapewnienia w kraju „sprawiedliwości społecznej” oraz dla ochrony „dobra publicznego”. Przywódcy rządzącej Partii Komunistycznej wezwali przy tym organy ścigania do podjęcia działań w obszarach „żywotnych interesów ludzi”, w sektorach objętych większą uwagą – w tym w sferze usług finansowych, edukacji i korepetycji. ©℗