Chiński producent robi wszystko, aby zaostrzenie wobec niego polityki USA nie zepsuło mu globalnego biznesu przy wdrażaniu najnowszego standardu łączności.
W zeszłym tygodniu przedstawiciele Huaweia przekonywali polskich operatorów i ekspertów branży telekomunikacyjnej o swoich kompetencjach w dziedzinie 5G. Cykl prezentacji był częścią światowego roadshow promującego – jak informują Chińczycy – „idee, narzędzia oraz innowacyjne rozwiązania napędzające rozwój technologii”. Jednym z głównych tematów było bezpieczeństwo sieci nowej generacji.
– Jesteśmy otwarci i gotowi zmierzyć się z każdymi pytaniami – zapewniał Rafał Jaczyński, regionalny dyrektor Huawei ds. cyberbezpieczeństwa. – Pomimo napiętej sytuacji wokół naszej firmy – działamy i nie zamierzamy minimalizować naszej roli w branży ICT – przekonywał. Ale udział Huawei w budowie sieci 5G w Polsce stoi pod znakiem zapytania. Wzmagająca się wojna handlowa Stanów Zjednoczonych z Chinami nie poprawia sytuacji. Huawei trafił na czarną listę amerykańskiego Departamentu Handlu – przez co m.in. za niecałe trzy miesiące skończy się jego współpraca z Goog le’em i dostęp do aktualizacji Androida. A jeszcze prezydent Donald Trump podpisał rozporządzenie zakazujące amerykańskim firmom używania sprzętu telekomunikacyjnego wyprodukowanego przez podmioty „uznane za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA”.
Nasze Ministerstwo Cyfryzacji (MC) nie informuje, jak wpłynie to na przygotowywaną w resorcie rekomendację dotyczącą dostawców sprzętu do budowy 5G w naszym kraju. Zastrzega jednak, że podawany wcześniej termin jej ukończenia w czerwcu może się przesunąć. Już wcześniej resort stwierdził, że Huawei nie będzie jedynym dostawcą urządzeń do nowej sieci, gdyż musi być ona „maksymalnie odporna na ataki i zakłócenia”.
Nasz rynek spodziewa się dopuszczenia Chińczyków do budowy 5G – poza najważniejszą, szkieletową częścią sieci. Kompromisowe rozwiązanie szłoby jednak wbrew Waszyngtonowi, który namawia swoich sojuszników do wyeliminowania chińskiej firmy z wdrażania nowej technologii. Jak działa presja, widać po Wielkiej Brytanii. W końcu kwietnia br. „The Telegraph” pisał, że pracująca pod przewodnictwem premier Theresy May Rada Bezpieczeństwa Narodowego Wielkiej Brytanii zgodziła się na częściowe wykorzystanie urządzeń Huaweia do budowy 5G poza rdzeniem sieci. Miesiąc później „The Sun” podał, że ogłoszenie tej decyzji odłożono, by nie zaogniać sytuacji podczas wizyty prezydenta Trumpa. Wczoraj, w jej pierwszym dniu, Reuters cytował zaś zachowawczą wypowiedź ministra spraw zagranicznych Jeremiego Hunta, że Wielka Brytania „zwraca baczną uwagę na to, co mówią Stany Zjednoczone” na temat ryzyka współpracy z Huaweiem i że ostateczna decyzja w tej sprawie nie zapadła.
Na problemach Huaweia korzysta konkurencja. „The Korea Times” opublikował niedawno dane z raportu Dell’Oro Group o światowym rynku dostawców radiowych sieci piątej generacji. W ub.r. Huawei miał 31 proc. udziału w obrotach tym sprzętem, a koreański Samsung tylko 6,6 proc. (udział Ericssona to 29 proc., a Nokii 23 proc.). Ale już w okresie obejmującym ostatni kwartał ub.r. i I kw. br. liderem rynku została firma koreańska, zwiększając swój udział do 37 proc., podczas gdy Huawei spadł do 28 proc. (tuż za nim jest Ericsson z 27 proc., a Nokia ma już tylko 8 proc.).
Samsung zawdzięcza wzrost przede wszystkim kontraktom z koreańskimi operatorami budującymi sieci 5G oraz współpracy z firmami AT&T, Verizon i Sprint w USA. „The Korea Times” przewiduje, że wobec zaognienia wojny handlowej Waszyngtonu z Pekinem koreański dostawca może jeszcze zwiększyć swój udział w rynku.