Po wycofaniu się Netii z programu budowy szerokopasmowej sieci prawdopodobnie będą zmiany w konkursach dla wykonawców.
/>
Do 2020 r. ma być gotowa szerokopasmowa sieć, która obejmie całą Unię i – co ważne – dotrze nawet do małych miejscowości oraz takich rejonów, w których operatorom nie opłaca się inwestować w drogie stałe łącza. By to się udało, w Programie Operacyjnym Polska Cyfrowa, czyli dotacjach na cyfryzację, ogromną część stanowi pierwsza oś, czyli fundusze specjalnie zarezerwowane jako wsparcie dla firm telekomunikacyjnych. Z łącznej puli 10 mld zł na samą budowę sieci mają być przeznaczone aż 4 mld zł. Wszystko po to, by częściowo pomóc telekomom w inwestycjach, by opłaciło im się kłaść sieci nawet w komercyjnie nieatrakcyjnych lokalizacjach.
Takich białych plam zidentyfikowano 79. Centrum Projektów Polska Cyfrowa zaczęło szukać chętnych, by tam budować, i po dwóch konkursach sytuacja wydawała się opanowana. Niespodziewanie przed weekendem Netia, która wygrała konkursy aż na 16 z 18 obszarów, ogłosiła, że rezygnuje z dotacji, bo mimo wsparcia nie opłaca się jej tam jednak inwestować.
– Zysk jest niepewny i odsunięty w czasie o co najmniej 10 lat, więc uznaliśmy, że środki, które mielibyśmy wydać na budowę sieci w tych miejscach, wolimy zainwestować w komercyjne, bardziej pewne projekty – tak Stefan Radzimiński, członek rady nadzorczej Netii, tłumaczy decyzję swojej firmy. – To decyzja czysto ekonomiczna. Musimy postawić na takie inwestycje, które dadzą nam i naszym udziałowcom większe szanse na przewidywalny zarobek – tłumaczy Radzimiński. Zwraca uwagę na ryzyka polityczne: ustawę abonamentową i reformę edukacji. – Obszary naszej inwestycji to w dużej części tereny wiejskie, gdzie klientom wystarcza podstawowy pakiet telewizyjny. A więc istnieje uzasadniona obawa, że gdy przyjdzie im płacić 22 zł abonamentu miesięcznie, to zamiast wykupić choćby najtańszy pakiet telewizyjny, zdecydują się tylko na antenę telewizji naziemnej. To jeszcze bardziej odsunie w czasie moment, w którym inwestycja zacznie się zwracać – mówi Radzimiński. Problemem jest też brak nowej mapy szkół. – Nie wiemy, ile placówek będzie objętych budowaną siecią, a więc znów nie wiemy, na jakie wpływy możemy liczyć w przyszłości – tłumaczy. Decyzja ta zapadła, mimo że firma wydała niemal pół miliona na przygotowanie wniosków konkursowych.
Nagła wolta Netii zaskoczyła resort cyfryzacji i Centrum Projektów Polska Cyfrowa odpowiedzialne za wydatkowanie środków unijnych na cyfryzację. Mimo to urzędnicy przekonują, że nie ma powodów do niepokoju. Wręcz przeciwnie. Wanda Buk, szefowa Centrum Projektów Polska Cyfrowa, twierdzi, że już udało się osiągnąć więcej, niż uzgodniono z Brukselą.
– Zakładano, że w ramach dotacji unijnych sieć dotrze do ponad 700 tys. ludzi i będzie to kosztowało około 4 mld zł. Na półmetku mamy umowy z wykonawcami o wartości 2 mld zł, dające zasięg 1,3 mln mieszkańców – mówi. Jej zdaniem to efekt urealnienia kosztów budowy na tych trudnych terenach. Cieszy ją też szybka absorpcja unijnych funduszy – po prostu firmy szybko budują i szybko przedstawiają faktury do rozliczenia.
Według fachowców to sukces, szczególnie w porównaniu z wykorzystaniem środków na systemy e-administracji. W przypadku tych dotacji udało się do tej pory zafakturować zaledwie 0,3 proc. całego budżetu. Lepiej jest w funduszach na rozwój kompetencji cyfrowych, gdzie – jak właśnie ogłoszono – podpisano umowy z wykonawcami (głównie na rozwój i rozpropagowanie nauki programowania w szkołach) na kolejne 36 projektów o wartości 47 mln zł.
Wanda Buk mówi o koniecznych zmianach w kolejnym konkursie na likwidację białych plam. Bez wniosków o dofinansowanie pozostaje obecnie w sumie 39 z 79 wytypowanych wykluczonych cyfrowo obszarów. 12 z nich najprawdopodobniej przejmą firmy, które w konkursach przegrały z Netią. Ale podłączyć jeszcze trzeba przynajmniej 27 rejonów, którymi do tej pory biznes nie wykazał żadnego zainteresowania. Największy problem jest w lubelskim. – To ewidentnie kwestia historycznych zaszłości i braku infrastruktury. Ale widzimy oczywiście i inne problemy, które trzeba rozwiązać, by sieć dociągnąć, gdzie się tylko da. Netia skarży się na wysokie opłaty za wykorzystanie słupów, ale więcej mamy głosów dotyczących wysokich opłat pobieranych przez samorządy za wykorzystanie pasa drogowego, czy też nieprecyzyjne mapy, z których trudno wyczytać liczbę gospodarstw na niektórych obszarach. Nad tym trzeba będzie popracować – tłumaczy szefowa CPPC.
Jeżeli zapadnie decyzja o zmianach w zasadach konkursów, to kolejne rozdanie na szerokopasmówkę będzie nie wcześniej niż na początku przyszłego roku. Ale to wcale niekoniecznie będzie ostatni konkurs na sieć. Bo jeżeli nawet uda się zagospodarować wszystkie jeszcze niepodłączone obszary, to wciąż mogą nam zostać dotacje do wydania na ten cel. – I wtedy będzie można zacząć budować połączenia do takich już naprawdę skrajnie wykluczonych miejsc, których początkowo w ogóle nie braliśmy pod uwagę – mówi Buk.