Jak się dowiedział DGP, to efekt uwag przesłanych przez korporacje samorządowe do projektu ustawy o wyrobach zawierających azbest przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT). Podczas ostatniego posiedzenia Zespołu ds. Energii, Klimatu i Środowiska Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przedstawiciele resortu przyznali, że część zgłaszanych wątpliwości zostanie rozwiana w nowej wersji projektu. Rząd chce usystematyzować w jednej ustawie przepisy dotyczące usuwania lub trwałego zabezpieczania wyrobów zawierających azbest – tak aby zdążyć przed 2032 r., który pozostaje datą graniczną.
Problematyczne zezwolenia
Jak przypomina MRiT, obowiązująca ustawa z 19 czerwca 1997 r. o zakazie stosowania wyrobów zawierających azbest (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1680) reguluje tę kwestie w bardzo ograniczony sposób (zostanie uchylona). Dziś kluczowe przepisy dotyczące usuwania azbestu są rozsiane po wielu aktach prawnych, w tym duża część znajduje się w ministerialnych rozporządzeniach. Chodzi m.in. o obowiązki wykonawców takich prac.
Po zmianach będą oni musieli uzyskać stosowne zezwolenie, wydawane w drodze decyzji przez starostę właściwego według miejsca zamieszkania lub siedziby wykonawcy prac. Samorządy zwróciły uwagę, że projektodawcy nie wskazali, który organ miałby to robić w przypadku firm zagranicznych.
– To w ogóle nie wynika z ustawy. Przecież nie przypiszemy tych kompetencji prezydentowi m.st. Warszawy – mówi Adrian Pokrywczyński ze Związku Powiatów Polskich (ZPP). Ta kwestia – zgodnie z deklaracją ministerstwa – ma zostać doprecyzowana w nowym projekcie.
Podobnie jest w kwestii formy nadzoru starostów nad wykonawcami, którym udzielą oni zezwolenia. Projekt przewiduje, że organ będzie mógł je cofnąć w przypadku naruszenia przepisów.
„W jaki sposób starosta wydający zezwolenie podmiotowi, obowiązujące na terytorium kilku czy nawet kilkunastu województw, ma skutecznie skontrolować wykonawcę prac?” – pyta ZPP w uwagach przesłanych resortowi.
Podczas spotkania z samorządowcami przedstawiciele resortu zasugerowali, że ich intencją było działanie starosty na wniosek odpowiednich instytucji. W wersji projektu przedstawionej do konsultacji jest mowa o zobowiązaniu instytucji państwowych i samorządowych do współpracy ze starostą, „w szczególności do złożenia wniosku o cofnięcie zezwolenia wykonawcy prac”. Unia Metropolii Polskich (UMP) uważa, że przepisy powinny wprost wskazywać, które organy będą zobowiązane do zgłaszania staroście nieprawidłowości.
Ponadto projekt bardziej rygorystycznie podchodzi do zgłaszania usuwania lub zabezpieczania azbestu. Wykonawca będzie musiał to zrobić m.in. w nadzorze budowlanym czy u inspektora pracy na co najmniej 14 dni przed przystąpieniem do prac. Dziś przepisy mówią o siedmiu dniach. Resort przekonuje, że dzięki temu będzie łatwiej zaplanować ewentualne kontrole.
– To spowoduje niepotrzebne wydłużenie procesu, przede wszystkim w przypadku prac polegających na usunięciu niewielkiej ilości takich wyrobów – uważa natomiast Małgorzata Demianowicz, dyrektor wydziału środowiska Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Co z karami?
Projektodawcy przyznają, że obecne uregulowanie kwestii dotyczących azbestu głównie w rozporządzeniach utrudniało stosowanie sankcji. Wprawdzie za brak złożenia informacji o wyrobach zawierających azbest przewiduje się grzywnę, ale „z przepisu tego praktycznie jednak nie korzystano” – czytamy w ocenie skutków regulacji. Z kolei w przypadku nieprzestrzegania przepisów przez wykonawców usuwających azbest organy nie miały jasnych podstaw prawnych do ich karania. Teraz ma się to zmienić, ponieważ do ustawy są wprowadzane kary administracyjne.
Użytkownikom azbestu (np. właścicielom domów zbudowanych z takich materiałów) będzie groziło od 500 do 1000 zł za nieujawnienie informacji o niebezpiecznych materiałach (nie więcej niż 5 tys. zł rocznie). Dziś trzeba złożyć deklarację raz w roku, zaś po zmianie przepisów – tylko w przypadku zmiany danych. Następnie wójt, burmistrz lub prezydent miasta wprowadzi informacje do Bazy Azbestowej. Wpływy z kar będą stanowić dochód samorządów przeznaczony na finansowanie usuwania azbestu.
Kary od 1 tys. do 20 tys. zł (nie więcej niż 200 tys. zł rocznie) będą natomiast grozić m.in. za prowadzenie działalności w zakresie usuwania lub zabezpieczania azbestu bez wymaganego zezwolenia. W przypadku wykonawców mających zezwolenie, ale nieprzestrzegających swoich obowiązków kary będą wynosić od 1 tys. do 10 tys. zł (nie więcej niż 100 tys. zł rocznie).
Część samorządów uważa, że katalog sankcji powinien zostać rozszerzony.
„Brak jest jednoznacznego zakazu usuwania wyrobów azbestowych przez ich użytkowników. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń można ocenić jako niewystarczający zapis, że prace te mogą być powierzane wyłącznie uprawnionym wykonawcom” – argumentuje Związek Miast Polskich.
UMP w przesłanych do resortu uwagach zaznacza, że karani powinni być nie tylko wykonawcy prowadzący prace bez zezwolenia, lecz także osoby powierzające im to zadanie wbrew przepisom.
Podczas rozmów przedstawicieli lokalnych włodarzy z rządem padły również pytania o to, jakie działania będzie trzeba podjąć po 2032 r. Co do zasady do tego czasu wszystkie wyroby z azbestu powinny zostać usunięte lub trwale zabezpieczone (ten drugi przypadek dotyczy np. podziemnych instalacji ciepłowniczych, teraz MRiT dodaje również wyjątek w zakresie ścian budynków, ponieważ ich usunięcie wiązałoby się z rozbiórką bloku czy budynku użyteczności publicznej). Samorządy nie mają jednak wątpliwości, że będą się musiały zmierzyć z pozostałościami azbestu już po akcji jego usuwania. Na razie ta kwestia nie została rozstrzygnięta, a projektowana ustawa ma obowiązywać czasowo – właśnie do końca 2032 r.
– W grudniu, a już na pewno na początku roku powinna zostać przedstawiona finalna wersja projektu. Resort pozytywnie podszedł do uwag samorządów. Mają one zostać, przynajmniej częściowo, uwzględnione. Widzimy chęć współpracy przy tym projekcie – podsumowuje Adrian Pokrywczyński.©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt ustawy o wyrobach zawierających azbest po konsultacjach publicznych