O Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie zrobiło się głośno podczas powodzi. Część włodarzy i polityków skrytykowała działania m.in. Joanny Kopczyńskiej, prezes tej jednostki. Powróciła też dyskusja, czy ponownie nie przenieść tej instytucji do korpusu służby cywilnej, gdzie (poza stanowiskami dyrektorskimi, co też niedługo ma się zmienić) wymagane jest przeprowadzanie konkursów na wolne stanowiska.

Wody Polskie rozpoczęły działalność w styczniu 2018 r. Podstawą do utworzenia tej instytucji jest ustawa – Prawo wodne (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1087). Nadzór nad poszczególnymi jednostkami został przekazany wojewodom. Wcześniej gospodarowanie wodami nadzorował prezes zarządu gospodarki wodnej, którego wyłanianie odbywało się w trybie otwartego i konkurencyjnego naboru. Do pracowników Wód Polskich nie mają zastosowania procedury konkursowe określone w ustawie z 28 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 409). Prezes Joanna Kopczyńska nominację otrzymała z rąk Dariusza Klimczaka, ministra infrastruktury (polityka PSL).

Z pytaniem o to, czy jest rozważany powrót Wód Polskich do korpusu, DGP zwrócił się do Anity Noskowskiej-Piątkowskiej, szefowej służby cywilnej. Jest ona orędowniczką poglądu, że do instytucji związanych z administracją rządową powinny mieć zastosowanie przepisy o służbie cywilnej. A co za tym idzie – powinno być zachowane konstytucyjne prawo dostępu do służby publicznej. Odpowiedź okazała się nieco zaskakująca.

– Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie to złożona struktura i nie da się jej traktować jak jednej, prostej organizacji, jednego urzędu. Jej obecny kształt wykracza poza zakres urzędów, które kiedyś należały do służby cywilnej – wyjaśnia Anita Noskowska-Piątkowska.

– Dlatego nie sposób mówić o ewentualnym prostym powrocie PGW Wody Polskie do służby cywilnej. Natomiast co do obecnej sytuacji, to nie komentuję działania jednostek, które nie są w korpusie – kwituje.

Eksperci patrzą na to jednak nieco inaczej

– Należy uporządkować całą administrację publiczną, nie tylko Wody Polskie. W tym celu rząd powinien zastosować długofalową strategię, aby włączyć wszystkie instytucje ponownie do służby cywilnej – mówi prof. Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, członek Rady Naukowej Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.

Dodaje, że doraźne zmiany, polegające np. na modyfikacji struktury jakiejś instytucji tylko po to, aby pozbyć się niektórych urzędników, nie są właściwym kierunkiem.

Opozycja nie ma wątpliwości, że zmian i reform w Wodach Polskich nie będzie

– Ta struktura, którą stworzyliśmy w 2018 r., funkcjonuje właściwie. Nie spodziewałbym się jej likwidacji z uwagi na to, że na stanowiskach kierowniczych są już nowe osoby, m.in. związane z Polskim Stronnictwem Ludowym – wytyka Tadeusz Woźniak z PiS, były przewodniczący Rady Służby Publicznej.

– Raczej skupiłbym się na tym, aby do takich instytucji trafiali specjaliści z kwalifikacjami, a nie z poparciem politycznym – postuluje.

Z kolei Mariusz Witczak, poseł Koalicji Obywatelskiej i były członek Rady Służby Cywilnej, konieczność wprowadzenia zmian uzależnia od zadań powierzonych Wodom Polskim. Niemniej jednak również nie jest zwolennikiem powrotu do sformalizowanych naborów przewidzianych w administracji rządowej.

– Niekoniecznie trzeba przywracać w Wodach Polskich zasady obowiązujące w służbie cywilnej. Wszystko zależy od tego, jakie kompetencje ostatecznie przypiszemy tej instytucji. Od tego, jaką ma ona pełnić docelowo funkcję. Wody Polskie powinny być przede wszystkim instytucją operacyjną, mniej biurokratyczną, nastawioną m.in. na działalność interwencyjną, na realizowanie różnych projektów z samorządami terytorialnymi. Musi sprawować nadzór nad stanem rzek, jezior, zalewów itd. I czynnie włączać się w rozwiązywanie problemów – zapowiada Witczak.

Jak widać, za sprawą koalicjanta obecnej ekipy rządowej i dokonanych już na kluczowych stanowiskach zmian w Wodach Polskich nie ma się co spodziewać likwidacji tej instytucji czy nawet częściowej reformy. ©℗