Przedstawiciele miast podkreślają, że nie było politycznych kalkulacji przy ustalaniu wysokości lokalnych danin. Urosły głównie podatki od nieruchomości. Gminy niechętnie zmniejszają wymiar podatku rolnego.
W tym roku wyjątkowo termin płatności niektórych lokalnych opłat zbiega się z terminem wyborów samorządowych. Te zostały zaplanowane na 7 kwietnia, a do 15 marca osoby fizyczne muszą zapłacić pierwszą ratę podatków: od nieruchomości, rolnego i leśnego (w przypadku małych kwot, nieprzekraczających 100 zł płatność jest jednorazowa w terminie pierwszej raty). Chociaż rady gmin uchwały w sprawie wysokości podatków na ten rok przyjmowały w IV kw. 2023 r., to w niektórych samorządach właśnie teraz mieszkańcy otrzymują informacje o podwyżkach. Z analizy DGP wynika, że większość gmin zdecydowała się na podwyżki.
– Gdybyśmy patrzyli tylko na koniunkturę wyborczą, to nic byśmy nie mogli zrobić – komentuje Leszek Świętalski, dyrektor Biura Związku Gmin Wiejskich RP.
W dużych miastach stawki maksymalne
Wzrosty najlepiej widać na przykładzie podatku od nieruchomości. W dużych miastach królują stawki maksymalne (nie zawsze dla wszystkich rodzajów budynków czy gruntów) określone w obwieszczeniu ministra finansów z 21 lipca 2023 r. w sprawie górnych granic stawek kwotowych podatków i opłat lokalnych na rok 2024 (Dz.U. z 2023 r. poz. 774). Za 1 mkw. w budynku mieszkalnym trzeba zapłacić 1,15 zł (rok temu – 1 zł). Od budynków lub ich części zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej stawka wzrosła z 28,78 zł do 33,10 zł za 1 mkw. Maksymalne stawki trzeba zapłacić m.in. w: Warszawie, Krakowie, Gdańsku, we Wrocławiu, w Poznaniu, Katowicach, Bydgoszczy, Szczecinie czy Lublinie, ale także w mniejszych Bytomiu czy Chorzowie.
– Jesteśmy miastem średniej wielkości i podstawowe dochody pochodzą z PIT i właśnie z podatku od nieruchomości. Środki te są przeznaczone na rozwój miasta i finansują inwestycje polepszające standard życia mieszkańców. Bez nich zmuszeni bylibyśmy do zaciągania większych kredytów – tłumaczy Małgorzata Kern, skarbnik miasta Chorzów.
W mniejszych gminach również najczęściej decydowano o podwyżkach, ale nie zawsze do stawek maksymalnych. W Kobylnicy (woj. pomorskie) za 1 mkw. mieszkania trzeba zapłacić 0,99 zł (0,9 zł rok temu), a w przypadku prowadzenia firmy – 29,15 zł (wcześniej 26,50 zł).
– Mieszkańcy wiedzą, że dostaną decyzję i nie powinno budzić to dużych kontrowersji. Najlepiej robią ci, którzy systematycznie korygują stawki, a nie np. sztucznie je zamrażają i potem nagle muszą wykonać skok. Nauczyliśmy się już, że to boli – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Na decyzje gmin wpływ mają również lokalne uwarunkowania. „Gmina Ożarowice utraciła od 2022 roku ponad 8 milionów złotych z tytułu podatku od nieruchomości w zakresie rozszerzenia zwolnienia lotnisk użytku publicznego (na terenie gminy położony jest Międzynarodowy Port Lotniczy im. Wojciecha Korfantego Katowice w Sołectwie Pyrzowice)” – tłumaczą przyjęcie stawek maksymalnych urzędnicy z Ożarowic (woj. śląskie).
Na podwyżki nie zdecydowały się natomiast Kielce, gdzie od 2023 r. stawka za mieszkanie wynosi 0,82 zł, a w przypadku prowadzenia firmy – 27,2 zł. Od 2022 r. kwoty te nie wzrosły w Tarnowie i wynoszą odpowiednio 0,65 zł i 22,50 zł. Miasta stosują też różne zwolnienia. W Krakowie podatku od nieruchomości nie płaci się od żłobków, klubów dziecięcych i stołówek szkolnych, w Warszawie do połowy roku takim zwolnieniem objęte są budowle wykorzystywane do zbiorowego zaopatrzenia w wodę lub zbiorowego odprowadzania ścieków.
Inne podatki i opłaty
Część gmin podwyższyła również stawki podatku od środków transportowych. W Krakowie od samochodu ciężarowego o masie 3,5–5,5 t (jeden z wielu możliwych przedmiotów opodatkowania) trzeba zapłacić 1164 zł (1020 zł rok wcześniej), w Warszawie 792 zł (672 zł w 2023 r.). W Szczecinie dla ciężarówek produkowanych do 2019 r. podatek wynosi 588 zł, a dla młodszych – 504 zł. We Wrocławiu podstawowa stawka to 888 zł, ale przy normie spalania paliw EURO 5 lub wyższej – 444 zł. W Kobylnicy stawka wzrosła z 770 zł do 847 zł, w Piasecznie utrzymano kwotę 612 zł, a w Kielcach 570 zł. W przypadku tego podatku gminy niekiedy decydują się na niższe stawki, aby ściągnąć do siebie przedsiębiorców.
W większości analizowanych miast i gmin nie obowiązuje opłata reklamowa, targowa czy od posiadania psa. Ta ostatnia w Sopocie wzrosła z 84 zł do 96 zł. Rzadko samorządy decydują się również na obniżenie kwot stanowiących średnią cenę skupu żyta i drewna – publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny i będących podstawą obliczania – odpowiednio – podatku rolnego i leśnego. W przypadku podatku rolnego na taki krok zdecydowały się Ożarowice, zmniejszając kwotę z 89,63 do 80 zł za 1 dt (decytona, odpowiednik 100 kg).
Podatki centralne pod lupą
Gminy, powiaty i województwa dostały już z Ministerstwa Finansów dokładne kwoty, które w tym roku otrzymają z subwencji ogólnej (łącznie ponad 116 mld zł) oraz z CIT i PIT. W 2024 r. samorządy otrzymają ustawową subwencję rozwojową, zamiast „kroplówek” stosowanych przez poprzedni rząd w ramach częściowej rekompensaty za ubytki związane z wprowadzeniem Polskiego Ładu. W przypadku Bydgoszczy będzie to ponad 28,6 mln zł przy 82 mln zł ubiegłorocznej kroplówki, jednak znacząco urosły wpływy z PIT i CIT. Teraz w samorządach trwa liczenie tegorocznego bilansu.
– W ostatnich latach PIT spadał – 571 mln zł w 2021 r., 490 mln zł w 2022 r. i 469 mln zł w 2023 r., więc 631 mln zł w tym roku jest pozytywną informacją. Ale pamiętać należy, że straty z Polskiego Ładu dla Bydgoszczy to kilkaset milionów złotych – wskazuje Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta Bydgoszczy. Chorzów dostanie nieco ponad 8,5 mln zł subwencji rozwojowej.
– Pieniądze te miasto przeznaczy na zabezpieczenie wydatków bieżących, takich jak komunikacja miejska czy utrzymanie terenów zewnętrznych. Niestety, wspomniany Polski Ład katastrofalnie wręcz wpłynął na dochody i w przypadku Chorzowa spowodował ubytki w dochodach z PIT szacowane na rok 2024 w kwocie ponad 40 mln zł – mówi Małgorzata Kern.
Samorządy czekają na ostateczną decyzję rządu w sprawie zapewnienia JST udziału w zryczałtowanym podatku dochodowym po tym, jak w wyniku Polskiego Ładu wybrała go duża część przedsiębiorców, którzy wcześniej rozliczali się w ramach podatku liniowego (w nim JST mają udziały). – Kiedyś wysokość ryczałtu wpływającego do budżetu państwa wynosiła 10 mld zł, a teraz jest to 34 mld zł, czyli rząd nam te pieniądze zabrał. Chcę wierzyć, że rząd zagwarantuje samorządom udział w ryczałcie, wystarczy zmiana jednego zdania w ustawie i na razie na nią czekamy – podkreśla Piotr Tomaszewski.
Na dziś zaplanowano kolejne spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Finansów z lokalnymi włodarzami dotyczące reformy finansowania JST. ©℗