Na polskim rynku aptek nadal królują sieci. Próby ograniczenia ich wpływu nie powiodły się, dlatego konieczne jest doprecyzowanie przepisów. Ku zaskoczeniu wszystkich nowe zapisy zaproponowano jako poprawkę do ustawy dotyczącej ubezpieczeń eksportowych.

Podczas posiedzenia sejmowych komisji finansów publicznych oraz gospodarki i rozwoju, 11 lipca, odbyło się I czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 3458). Jako poprawkę zgłoszono przepisy doprecyzowujące ograniczenia w prowadzeniu aptek, które budzą mnóstwo kontrowersji.

Aptekarze są za…

Najważniejsze zmiany w projekcie zakładają, że nie będzie dozwolone przejęcie kontroli w rozumieniu przepisów o ochronie konkurencji i konsumentów nad podmiotem prowadzącym aptekę ogólnodostępną. W takich przypadkach apteki będą musiały się liczyć z cofnięciem pozwolenia, a podmiot przejmujący kontrolę z karą od 50 tys. do 5 mln zł.

Aktualne zapisy ustawy – Prawo farmaceutyczne zezwalają na prowadzenie apteki farmaceutom posiadającym prawo wykonywania zawodu. Aptekę można prowadzić w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej lub w formie spółki jawnej bądź partnerskiej. Wspólnikami spółki mogą być wyłącznie farmaceuci. Jeden farmaceuta może prowadzić lub być wspólnikiem spółki dla nie więcej niż czterech aptek.

– Obowiązująca ustawa została wprowadzona w 2017 r. Kopiowała rozwiązania znane z większości krajów UE – mówi Marcin Wiśniewski, prezes Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA). – Miała zablokować rozrost komercyjnych sieci aptecznych, a tym samym zablokować przejęcie polskiego rynku przez kapitał zagraniczny i jego monopolizację. Wprowadziła też typową w UE zasadę, że aptekę może prowadzić wyłącznie farmaceuta, w trosce o bezpieczeństwo pacjentów.

W praktyce okazało się jednak, że nowelizacja nie spełniła swojej funkcji.

– Zaproponowany wtedy kompromis nie został uszanowany – zauważa Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. – Dlatego zaproponowana teraz poprawka jest w pełni popierana przez środowiska aptekarskie. Doprecyzowuje przepisy, które zostały wprowadzone ponad pięć lat temu i bardzo często były omijane poprzez tworzenie firm słupów. Wyglądało to np. tak, że przypadkowi farmaceuci dostawali z zagranicznego banku albo za pośrednictwem kancelarii należącej do sieci aptek miliony złotych, za które skupowali apteki. Ponadto wiele firm naruszało przepisy ustawy, licząc na to, że przedłużające się procesy sądowe czy przychylność organów będą im pozwalały naruszać obowiązujące prawo.

Podobne obserwacje ma również Marcin Wiśniewski. Wskazuje, że korporacje, w tym głównie zagraniczne, także z kapitałem rosyjskim, szukały dziur w prawie i przejmowały rynek.

– Po 2017 r. przejęły ponad 1,5 tys. aptek i doprowadziły do upadku kolejnych 2 tys., prowadzonych przez polskich mikroprzedsiębiorców. Cele ustawy z 2017 r. nie były więc realizowane – zauważa farmaceuta.

Dla Marka Tomkowa jasne jest, że zmiany w prawie są potrzebne.

– Nikt się nie zastanawia, dlaczego nie można założyć kancelarii adwokackiej, jeżeli nie jest się adwokatem, czy prowadzić indywidualnej praktyki lekarskiej, jeżeli nie jest się lekarzem. A w przypadku aptek często spotykamy się ze zdziwieniem, dlaczego powinny być prowadzone przez aptekarzy – stwierdza.

…a pacjenci mają obawy

Planowane zmiany na rynku aptek mają wpływ na sytuację pacjentów. Z ich perspektywy priorytetem jest dostępność leków, niewielka odległość od apteki i korzystna cena. Zaproponowana poprawka budzi ich obawy co do przyszłości rynku aptek.

– Zmiana w ustawie, którą przegłosowali posłowie, oznacza pełzające wywłaszczenie przedsiębiorców, którzy przez lata budowali swoje firmy. Wprowadzenie niejasnych przepisów o przejęciu kontroli nad apteką doprowadzi do masowego cofania zezwoleń dużej liczbie właścicieli. Zwłaszcza tym, którzy stworzyli przez lata sieci apteczne. Właściciele aptek, zamiast myśleć o inwestycjach i rozwoju, będą starali się zachować status quo i bronić stanu posiadania – ostrzega Kacper Olejniczak, ekspert ds. branży Life Sciences Konfederacji Lewiatan.

– Opowieści o wywłaszczeniach, straszenie wzrostem cen czy zamykaniem aptek to typowe zagrania PR-owe kogoś, kto broni funkcjonującej dziś patologii – uważa Marek Tomków. – Nie ma to nic wspólnego z treścią tej poprawki. Przepis wyraźnie mówi, że wszystkie zezwolenia wydane dotychczas zachowują ważność. Oczywiście, po wprowadzeniu w 2017 r. ustawy AdA (Apteka dla aptekarza) upadło kilkaset aptek, ale mieliśmy więcej aptek niż Niemcy, zamieszkiwane przez 70 mln ludzi. Poza tym przed wejściem w życie tego przepisu rocznie upadało ponad 1 tys. aptek nienależących do sieci, ale o tym nikt głośno nie mówił.

– Słyszalny w mediach krzyk lobby zagranicznych sieci, ich kłamstwa i manipulacje, to jedynie dowód na to, jak wielkie profity osiągały zagraniczne korporacje okradające polski rynek i wywożące zyski za granicę. A zarazem na to, jak wiele Polska zyska na zatrzymaniu dokonującego się od lat przekrętu – stwierdza Marcin Wiśniewski.

Z zaskoczenia

Zastrzeżenia budzi też sposób wprowadzania zmian. W ocenie Jakuba Bińkowskiego, członka zarządu i dyrektora departamentu prawa i legislacji Związku Pracodawców i Przedsiębiorców, wrzutka dotycząca regulacji rynku aptecznego jest absolutnym skandalem.

– Rząd ma prawo proponować przepisy zbieżne z jego programem i podejściem do gospodarki. Nieakceptowalne jest jednak naruszanie reguł i nowelizowanie prawa farmaceutycznego w projekcie ustawy o KUKE, bez konsultacji, bez oceny skutków regulacji, w sposób zaskakujący wszystkich uczestników rynku. To działanie niszczące jakiekolwiek zaufanie do państwa i po prostu destrukcyjne.

Odmiennie ocenia sytuację Marek Tomków, wskazując, że taki tryb wprowadzania zmian nie jest niczym nowym. Wiele elementów prawa farmaceutycznego – np. apteki akademickie, sprzedaż wysyłkowa, szczepienia – zostało wprowadzonych przy okazji innych ustaw, np. o cyfryzacji, badaniach jakościowych czy przepisach antycovidowych.

– Jeżeli nie zagraża to prawidłowo funkcjonującym przedsiębiorcom, to trudno oczekiwać wielomiesięcznych konsultacji. Przygotowania do wprowadzenia tej zmiany były jawne, było zapowiadane uszczelnienie rynku. Aptekarze od lat apelują o wprowadzenie tych przepisów. Konieczność doprecyzowania prawa farmaceutycznego podnoszono również w wielu wyrokach sądowych. Jeżeli konsultacje trwałyby, jak np. w przypadku ustawy refundacyjnej, dwa lata, to to jest wystarczający czas, żeby rynek wykupić do reszty. Działanie niektórych podmiotów można porównać do mafii paliwowej czy vatowskiej. Wiemy, że funkcjonują tajne umowy kredytowe zawierane w zagranicznych bankach, firmy są rejestrowane na Cyprze, gdzie nie są kontrolowane ich finanse. To pokazuje, z jaką patologią mamy do czynienia – kwituje wiceprezes NRA.©℗

ikona lupy />
W Polsce ubywa aptek / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe