To zaskakujące dane, bo w ostatnich latach straty samorządów związane z gospodarką odpadami były liczone w miliardach złotych. Na minusie wciąż są mniejsze gminy, lepiej sytuacja wygląda w miastach powiatowych.
Ubiegły rok w gospodarce odpadami komunalnymi samorządy zamknęły z niewielką nadwyżką sięgającą nieco ponad 10,7 mln zł – wynika ze „Sprawozdania z działalności regionalnych izb obrachunkowych i wykonania budżetu przez jednostki samorządu terytorialnego w 2022 roku”. Dla porównania w latach 2018–2021 śmieci przyniosły JST straty w wysokości prawie 4,3 mld zł, a w samym zeszłym roku prawie 1 mld zł. W 2022 r., chociaż koszty wzrosły rok do roku z 11,36 mld zł do 11,57 mld zł, to znacznie lepiej było z wpływami z opłat za gospodarowanie odpadami – te wzrosły z 10,38 mld zł do 11,58 mld zł.
Lokalni włodarze liczą na odwrócenie wieloletniego, niekorzystnego trendu, ale dla mieszkańców musi to oznaczać stopniowe podwyższanie opłat. – Złamana została pewna bariera psychologiczna niepodwyższania opłat, czego samorządy do tej pory starały się za wszelką cenę unikać. Zdały sobie sprawę, że to droga donikąd i dalej się tak nie da. I to zarówno te, które powierzyły realizację tego zadania swoim spółkom, jak i te, które zamówienie wypuściły na rynek – ocenia Karol Wójcik, przewodniczący rady programowej Izby Branży Komunalnej.
Duże miasta na plusie, ale nie wszystkie
Za dobry wynik finansowy przede wszystkim odpowiadają miasta na prawach powiatów oraz związki międzygminne. Te pierwsze zanotowały prawie 196 mln zł nadwyżki. W głównej mierze to efekt głośnego przypadku Warszawy, która odpowiada za 180 mln zł z tej kwoty. Związki międzygminne uzyskały trochę ponad 32 mln zł nadwyżki.
– Prezentowane dane to statystyka, a ona, jak powszechnie wiadomo, zakłamuje rzeczywistość. W Polsce mamy specyficzny system ustalania stawek opłaty za odpady. Stawka ta, jak to jest w innych krajach, powinna wynikać z realnie ponoszonych kosztów i bilansować się krocząco w okresie 3–5 lat. U nas nie ma takiego związku przychodów z kosztami. Dużo zamieszania wprowadziła zmiana prawa pozwalająca oficjalnie dopłacać gminom do odpadów z budżetu, co faworyzuje gminy zamożne – podkreśla Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.
Jak niewielka podwyżka opłaty za odpady może pozytywnie wpłynąć na bilansowanie się systemu, widać na przykładzie Katowic. Jeszcze w 2021 r. wydatki miasta na gospodarkę odpadami wyniosły 75,7 mln zł, a wpływy z opłat były minimalnie mniejsze i sięgnęły 75,5 mln zł. Podwyżka od 1 lipca 2021 r. opłaty od osoby z 21,30 zł do 26,30 zł (za selektywną zbiórkę) pozwoliła w ubiegłym roku dochodom (84,9 mln zł) dogonić rosnące koszty (84,4 mln zł). W Białymstoku wzrosły jedynie opłaty za najmniejsze pojemniki – 0,08 m sześc. oraz 0,12 m sześc. – odpowiednio z 4 do 5 zł i z 6 do 7 zł, ale dochody z tytułu opłat podskoczyły z 66 mln do 79 mln zł, co zniwelowało wzrost kosztów z 72 mln zł w 2021 r. do 77 mln zł w roku ubiegłym. W dużych miastach system nie bilansuje się m.in. w Gdańsku czy w Lublinie. W tym pierwszym mieście wydatki w 2022 r. wyniosły ponad 183 mln zł, a wpływy z opłat 172,5 mln zł. W Lublinie odnotowano ponad 11 mln zł straty (100,3 mln zł wydatków przy 89 mln zł dochodów).
– W związku z rosnącymi kosztami systemu gospodarowania odpadami komunalnymi, co spowodowane jest m.in. inflacją, wzrostem cen paliw, energii i wynagrodzeń oraz koniecznością zbilansowania systemu, wiosną tego roku Rada Miasta Lublin podjęła decyzję o zwaloryzowaniu stawek za odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych pochodzących z gospodarstw domowych z terminem obowiązywania od 1 lipca – mówi Marta Smal-Chudzik, dyrektor wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta Lublin. Opłaty wynoszą obecnie 29,5 zł od mieszkańca w zabudowie wielorodzinnej i 33,50 zł w jednorodzinnej.
Gminy na minusie
Gorzej sytuacja wygląda w gminach, które straciły w ubiegłym roku na gospodarce odpadami ponad 217,5 mln zł. Przypomnijmy jednak, że jeszcze rok temu strata sięgała ponad 793 mln zł. – Mam nadzieję, że w tym roku uda się to zbilansować. Nie wiem, co będzie w przyszłym roku ze względu na to, że koszty regionalnych instalacji przetwarzania odpadów rosną. Opłaty powinny nadążać za inflacją, żebyśmy nie doszli do momentu, w którym nagle będzie trzeba je bardzo mocno podnieść – mówi Waldemar Nalazek, wójt gminy Osiecznica (woj. dolnośląskie), w której od 1 stycznia br. opłata od mieszkańca wynosi 30 zł (od stycznia 2022 r. było to 26 zł, a wcześniej 20 zł). Jak na razie nie udało się zbilansować systemu, ale deficyt w 2022 r. wyniósł 341 tys. zł przy 770 tys. zł rok wcześniej. Opłaty wzrosły też w gminie Strumień (woj. śląskie) – z 28,5 zł w 2021 r. do 32,5 zł w 2022 r. Dzięki temu gmina zamknęła ubiegły rok na plusie, choć jeszcze rok wcześniej zanotowała ponad 500 tys. zł deficytu.
Nie będzie zwrotu dla mieszkańców
Tam, gdzie samorządy dzięki podwyżkom odnotowały dodatni bilans finansowy w gospodarce odpadami, mieszkańcy nie mogą liczyć na ewentualne zwroty nadwyżki. Przesądza o tym art. 6r ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2519).
– Gmina nie może wykorzystać tych pieniędzy na inne cele niż gospodarka odpadami. Nie ma możliwości ich oddania. Gmina z nadwyżki może sfinansować zadania odpadowe, jak np. zakup pojemników dla mieszkańców czy inwestycja w PSZOK. Każdy z nas jest świadomy, że ceny nie będą już spadać. Jeśli jakaś gmina przez moment jest na plusie, to pojawia się pytanie, na jak długo – podsumowuje Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Jerzmanowski i Wspólnicy. ©℗