W ubiegłym roku na prawie 35 tys. ocenianych członków korpusu służby cywilnej zaledwie 158 otrzymało negatywną notę. Mniej jest też postępowań wyjaśniających i dyscyplinarnych.
W administracji rządowej brakuje pracowników. Kandydat, jeśli już się dostanie do korpusu służby cywilnej, praktycznie nie musi się obawiać o stabilność zatrudnienia. Szefowie urzędów są na tyle wystraszeni obecną sytuacją na rynku pracy, że unikają karania swoich podwładnych, a ich pracę niemal w 100 proc. oceniają pozytywnie. Zdaniem ekspertów pracodawcy powinni jednak bardziej przykładać się do oceny okresowej podwładnych i do postępowań wyjaśniających oraz dyscyplinarnych.
Sami najlepsi
Zgodnie z art. 81 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1691) członkowie korpusu zatrudnieni na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony podlegają ocenie okresowej przeprowadzanej przez bezpośredniego przełożonego. Taka weryfikacja dotyczy m.in. wykonywania obowiązków zgodnie z opisem zajmowanego stanowiska pracy. Ocenę okresową sporządza się na piśmie co 24 miesiące.
Z najnowszego sprawo zdania o stanie służby cywilnej za 2022 r. wynika, że na 34 892 oceniane osoby zaledwie 158 otrzymało notę negatywną (czyli 0,45 proc.). Wynika z niego również, że nadal najwięcej przyznawanych ocen okresowych to te na poziomie oczekiwań – stanowią nieznacznie ponad połowę wszystkich wystawionych ocen (50,9 proc.). Z kolei liczba przyznanych ocen okresowych na dwóch najwyższych poziomach (powyżej oczekiwań i znacznie powyżej oczekiwań) utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie – łącznie stanowią 48,67 proc. ustalonych not.
– Ocena okresowa jest ważnym elementem funkcjonowania służby cywilnej i nie powinna być sztuką dla sztuki, a wysłaniem sygnału, że praca wybranej osoby będzie weryfikowana i przełoży się na ewentualny awans lub nawet utratę pracy – mówi dr Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego. Jego zdaniem ocena powinna służyć stworzeniu obrazu pracy zatrudnionego. – Niestety jeśli ocena jest traktowana jak czysta formalność, a tak wynika z najnowszych danych, to staje się bezcelowa i zakłamuje obraz urzędnika, i nie oddaje rzeczywistości. Dodatkowo osoba, która przychodzi na stanowisko kierownicze, dostaje fałszywy obraz, kim zarządza. Osoby, które dokonują tych ocen, powinny ten system urealnić i urzeczywistnić. Wymaga to jednak dodatkowej pracy i wysiłku – uważa. Wyjaśnia, że w ciągu tych dwóch lat trzeba robić na bieżąco notatki, że np. ktoś się spóźniał lub popełnił określone błędy lub szybko rozwiązał powierzoną mu sprawę.
– Jeśli jednak mamy problemy z naborem i nieobsadzonymi stanowiskami, z brakiem chętnych, to nawet jeśli będziemy mieć słabych urzędników, to nie będziemy im robić krzywdy, bo nie mamy z kim pracować. Inaczej wyglądałaby sytuacja, jeśli okazałoby się, że o jedno miejsce w administracji walczy od 10 do 20 fachowców. Oceniany urzędnik powinien czuć się jak przed egzaminem – uważa Szmit. Tymczasem ocena okresowa w służbie cywilnej nie dyscyplinuje członków korpusu, raczej ma ona charakter zwykłej, jednej z wielu formalności.
Zmiana podejścia
Krytyka płynie ze wszystkich stron.
– Ocenianie powinno być bardzo rzetelnie przeprowadzane za każdym razem. Inaczej nie poz będziemy się słabych urzędników, w tym słabych legislatorów, którzy przygotowują marnej jakości projekty prawne – mówi prof. Józefa Hrynkiewicz, była posłanka PiS i była dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Jej zdaniem przełożeni, podchodząc tak liberalnie do oceniania, robią krzywdę całej administracji. – Być może oni mają święty spokój, ale swoją postawą doprowadzają do tego, że urzędnicy nie chcą się starać lepiej pracować, bo i tak będą pozytywnie zweryfikowani – podkreśla prof. Józefa Hrynkiewicz.
Do oceny okresowej negatywnie ustosunkowują się sami związkowcy.
– Dziś trzeba się naprawdę przyłożyć, aby otrzymać notę poniżej oczekiwań. Jedynie urzędnikom mianowanym może zależeć na bardzo dobrych ocenach, bo od nich uzależniony jest wyższy dodatek. Tych osób w korpusie jest jednak garstka – mówi Aneta Łapińska, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” w Warmińsko-Mazurskim Urzędzie Wojewódzkim. Ocena okresowa ma pomóc rozwijać karierę zawodową, a w praktyce pracownik może całe życie pracować na stanowisku referenta lub inspektora. – Taka weryfikacja nie motywuje – dodaje.
Symboliczne kary
Z omawianego sprawozdania wynika również, że w ubiegłym roku pracodawcy byli też bardziej wyrozumiali wobec przewinień urzędników. W efekcie wszczęto 310 postępowań wyjaśniających, czyli o 53 mniej w porównaniu z 2021 r. Dodatkowo umorzono 163 takie postępowania. W tym samym okresie również wszczęto mniej postępowań dyscyplinarnych (130). Co ciekawe, okazuje się, że wobec uzasadnionych przewinień najczęściej stosowaną karą była najmniej dolegliwa, czyli upomnienie na piśmie. W ten sposób wydano w ubiegłym roku 145 uprawomocnionych kar upomnienia na piśmie, czyli 73 proc. wszystkich nałożonych.
– Te dane pokazują, że przełożeni coraz częściej przymykają oko na zachowanie urzędników. A najczęstsze kary, jakimi są upomnienia, nie wiążą się z żadną dolegliwością dla pracownika, który zawinił – mówi prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Z pewnością nie można stwierdzić, że urzędnicy są jedyną grupą zawodową, w której wszyscy wzorowo pracują i nie mają na koncie żadnych przewinień. Łagodne podejście do pracowników jest wynikiem tego, że nawet jeśli doszłoby do zwolnienia z pracy, w wielu przypadkach nie byłoby kandydata na wolny etat za tak niskie wynagrodzenie – zauważa profesor. ©℗