Miasta chcą, aby z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych był dofinansowywany również transport podmiejski. Powiaty sprzeciwiają się tej zmianie. Chcą, by wcześniej zostały zapewnione dodatkowe pieniądze na ten cel.

Ze względu na tę różnicę zdań strona samorządowa odstąpiła od opiniowania nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o publicznym transporcie zbiorowym oraz niektórych innych ustaw (UD18), która wprowadza również zmiany w funkcjonowaniu Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych (FRPA). Przypomnijmy, że FRPA został uruchomiony w 2019 r., a jego głównym celem jest rozwój przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej oraz likwidacja tzw. białych plam transportowych, czyli zapewnienie komunikacji publicznej tam, gdzie nie dociera żaden taki transport.

Podczas posiedzenia zespołu ds. infrastruktury, urbanistyki i transportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego (KWRiST) o dofinansowanie dla komunikacji podmiejskiej organizowanej przez miasta upomniały się Unia Metropolii Polskich (UMP) i Związek Miast Polskich (ZMP). Zastrzeżenia do tego pomysłu zgłosił Związek Powiatów Polskich (ZPP).

Kolejność ma znaczenie

Artykuł 1 ust. 2 ustawy z 16 maja 2019 r. o Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2464) wprost wskazuje, że nie stosuje się jej przepisów do przewozów realizowanych w ramach komunikacji miejskiej. Nie ma przy tym znaczenia, czy w jej ramach jest zapewniony również transport poza miastami.

– Komunikacja miejska obsługuje obszary podmiejskie i bardzo często dociera do miejsc dotychczas komunikacyjnie wykluczonych. W Gdańsku miejskie autobusy umożliwiają mieszkańcom obszarów popegeerowskich dotrzeć do pracy, szkoły i placówek ochrony zdrowia znajdujących się w mieście. W ten sposób realizujemy cele, dla których został powołany Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych – argumentuje Piotr Grzelak, zastępca prezydenta Gdańska, reprezentujący UMP.

ZPP podkreśla, że choć nie jest przeciwny pomysłowi finansowania przewozów podmiejskich z FRPA, nie widzi takiej możliwości przy obecnym kształcie przepisów. – W obecnych przepisach wnioski poszczególnych organizatorów są rozpatrywane nie równolegle, ale szeregowo. Najpierw są rozpatrywane wnioski gmin, dopiero później związków międzygminnych, powiatów itd. Jeśli gminy wyczerpią całą pulę pieniędzy, żaden inny organizator nie uzyska dofinansowania – tłumaczy Grzegorz Kubalski z ZPP.

Istotne pierwszeństwo

Powiaty od dawna postulują, aby pierwszeństwo przyznać związkom powiatowo-gminnym, bo – w ich ocenie – w większym stopniu mogą one walczyć z wykluczeniem komunikacyjnym.

– Tu się ze Związkiem Powiatów Polskich zgadzam. Powinniśmy premiować współpracę również ze względu na to, co będzie się działo w przyszłości – demografię, brak dochodów. Należy nagradzać efektywność. Nie ma jednak powodu, żeby wykluczać transport miejski organizowany przecież nie tylko przez duże miasta. Mamy przykłady mniejszych miast, które organizują transport zbiorowy na terenach bynajmniej nie najbogatszych. Sięgamy do takich miejsc, gdzie ludzie nie mieliby szansy dojechać, gdybyśmy nie proponowali oferty transportu zbiorowego – odpowiada Marek Wójcik z ZMP.

Podczas posiedzenia zespołu zaproponował, aby pieniądze z funduszu podzielić na części przysługujące powiatom i gminom tak, aby te pierwsze nie były stratne. Brakuje jednak oceny skutków finansowych tego rozwiązania, a Ministerstwo Infrastruktury na razie nie zakłada włączenia komunikacji miejskiej do funduszu.

Trzeba więcej pieniędzy

ZPP widzi możliwość włączenia komunikacji podmiejskiej do FRPA, ale pod warunkiem, że zostanie zwiększona jego wielkość. Podczas rozmów padła propozycja, aby na rzecz komunikacji miejskiej poza granicami miast zostały rozdysponowywane te środki, które pozostają po wyczerpaniu wniosków innych organizatorów. Nie zyskała ona jednak akceptacji.

– Powiaty słusznie obawiają się, że po uatrakcyjnieniu dofinansowania przez możliwość kontraktowania dopłat wieloletnich zwiększy się aktywność gmin w pozyskiwaniu dopłat i dla powiatów zabraknie pieniędzy. Szacuję, że wzrost puli o połowę, czyli do 1,2 mld zł rocznie, rozwiązałby ten problem i umożliwił dopłaty dla wszystkich chętnych – ocenia Marcin Gromadzki z firmy Public Transport Consulting.

Wskazuje, że przy obecnej kolejności przydzielania dopłat najbardziej korzystają na tym gminy, które zamiast redukować białe plamy, przeznaczają pieniądze na obniżenie kosztów zadania własnego, czyli dowozu dzieci do szkół. Ekspert uważa, że dla efektywności transportu publicznego należy dążyć do zmniejszenia liczby jego organizatorów. Warto więc premiować porozumiewanie się wielu samorządów w ramach związków powiatowo-gminnych.

– Docelowo dla wszystkich rodzajów przewozów trzeba ustalić jednolite zasady gry – komunikacja miejska i różne inne przewozy powinny być traktowane tak samo. Aby objąć pieniędzmi z FRPA odcinki podmiejskie linii komunikacji miejskiej i wykreować rzeczywisty rozwój systemu transportowego, trzeba byłoby już mieć w puli corocznie ok. 3 mld zł – wskazuje Marcin Gromadzki.

Orędownikiem włączenia komunikacji miejskiej do funduszu jest również Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej. Jej przedstawiciel Marcin Żabicki uważa, że w obecnym kształcie FRPA jest przeciwskuteczny, bo prowadzi do rozbijania komunikacji miejskiej o moduły podmiejskie. – To nie daje nowych połączeń, nie walczy z wykluczeniem, tylko pozwala wójtowi gminy ościennej wymówić dotychczasową komunikację sąsiedniemu miastu i dostać dofinansowanie już nie jako komunikacja miejska – podkreśla ekspert. ©℗

Przewozy pasażerów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe