Większość Ukraińców nadal za darmo mieszka w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania. Samorządy nie śpieszą się ze ściąganiem opłat nawet od tych, którzy nie zostali z nich zwolnieni.
Około 95 proc. ukraińskich uciekinierów mieszkających w Warszawie nie musi płacić za pobyt w placówkach zbiorowego zakwaterowania, 78 proc. w Krakowie. W niektórych miejscowościach (np. w woj. lubelskim) opłaty wcale nie są naliczane – tak wynika z sondy DGP.
– Pracownicy ośrodków, którzy na co dzień przebywają z uchodźcami, najlepiej wiedzą, w jakiej sytuacji są te osoby. Faktycznie jest tak, że większość osób mieszkających w miejscach zbiorowego zakwaterowania nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać. Mają ograniczone możliwości zarobkowe z różnych powodów (są schorowani, mają dzieci pod opieką itd.). Dobrze, że przy realizacji przepisów o odpłatności podmioty, które prowadzą te placówki, nie stosowały ich zbyt restrykcyjnie – komentuje Karolina Czerwińska z Polskiego Forum Migracyjnego.
Cel: aktywizacja
Od 1 marca br. ukraińscy uchodźcy, którzy mieszkają w miejscach zbiorowego zakwaterowania, muszą partycypować w kosztach utrzymania i wyżywienia (takie ośrodki prowadzą np. NGO, gminy i wojewodowie). Nowy obowiązek wynika z ustawy z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 103 ze zm.). Od tego wymogu są jednak wyjątki. I to liczne. Zwolnione z płacenia są m.in. osoby starsze, niepełnosprawne, kobiety w ciąży, opiekunowie co najmniej trojga dzieci, małoletni itd. Płacić nie muszą też Ukraińcy, którzy znajdują się „w trudnej sytuacji życiowej”, a decydujące o zwolnieniu podmioty prowadzące ośrodki powinny się kierować „względami humanitarnymi”.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w trakcie wprowadzania zmian uzasadniało, że partycypacja w kosztach pobytu przez uchodźców jest konieczna. „Rozwiązania te mają na celu aktywizację obywateli Ukrainy przebywających w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania” – argumentował resort.
Eksperci obawiali się jednak dwóch scenariuszy. W pierwszym ostrzegali, że migranci mogą trafić na bruk. W drugim, że niewielu uchodźców w praktyce zapłaci za pobyt z powodu szerokiego katalogu zwolnień, więc nowy wymóg pozostanie głównie na papierze. DGP sprawdził, jak zadziałały nowe przepisy. Potwierdziły się nasze wcześniejsze informacje (Pisaliśmy o tym w tekście: „Gminy już sprawdzają, kto zapłaci za pobyt w ośrodku” 41/2023). Okazuje się, że mimo obowiązkowych opłat nadal większość uciekinierów wojennych mieszka w ośrodkach za darmo.
– Około 95 proc. uchodźczyń i uchodźców z Ukrainy zostało zwolnionych z opłaty za pobyt w punktach pobytu długoterminowego organizowanych przez Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie, w tym ok. 600 osób to dzieci. Największa grupa mieszkańców nie płaci z powodu „trudnej sytuacji życiowej” oraz ze względu na wiek – kobiety powyżej 60. i mężczyźni powyżej 65. roku życia. Obydwie grupy stanowią ponad 50 proc. wszystkich osób, które skorzystały ze zwolnienia – wyjaśnia Marcelina Bogdanowicz z Urzędu m.st. Warszawy.
W Krakowie również większość nie płaci.
– Obecnie w Centrum Pomocy Ukrainie przebywa 278 osób. Zwolnienie z odpłatności, najczęściej ze względu na wiek, otrzymało 217 osób – wylicza Patrycja Piekoszewska z Urzędu Miasta Krakowa.
Z kolei na Lubelszczyźnie uchodźcy płacić nie muszą (do końca marca), a w woj. świętokrzyskim bezpłatnie mieszka 89 proc. uchodźców.
– Pobyt w obiektach zakwaterowania zbiorowego opłaciły 93 osoby, co stanowi ok. 11 proc. ogółu zakwaterowanych – informuje Marzena Chodakowska z Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach. – Najczęstszymi przycyznami braku możliwości opłacenia pobytu w ośrodku zakwaterowania zbiorowego przez wnioskujących były brak możliwości znalezienia zatrudnienia bądź opieka nad małoletnimi dziećmi. Każda z osób w trudnej sytuacji – bez możliwości uiszczenia opłaty za pobyt – mogła zwrócić się z wnioskiem o czasowe zwolnienie. Część obywateli Ukrainy samodzielnie podjęła decyzję o opuszczeniu zbiorowych miejsc zakwaterowania jeszcze przed 1 marca br. – dodaje.
Podobnie jest w innych miejscowościach.
– W punktach noclegowych na terenie Wrocławia gościmy ok. 850 uchodźców z Ukrainy (w tym ponad 200 dzieci). Do 1 marca każdej nocy było to ponad tysiąc osób. Informacja o możliwych dodatkowych opłatach spowodowała, że ponad 150 uchodźców wyprowadziło się z punktów noclegowych. Te osoby, które zostały, z różnych przyczyn nie mogą się usamodzielnić – wyjaśnia Agata Dzikowska z Urzędu Miejskiego Wrocławia. Jednak w tym przypadku nie rozstrzygnięto, kto płacić nie będzie musiał. – Na podstawie ankiet przygotowanych przez wojewodę dolnośląskiego zebraliśmy informacje od każdego z naszych gości. Teraz pracownicy miejskiego ośrodka pomocy społecznej weryfikują te informacje i podejmą decyzje, kto może skorzystać ze zwolnienia i z jakiego powodu. Weryfikacja wciąż trwa – mówi Agata Dzikowska.
W Gdańsku również nie ma jeszcze konkretów.
Ulgowe traktowanie
Zgodnie ze specustawą ukraińską za każdy dzień opłata może wynieść na początku nie więcej niż 40 zł za osobę, później maksymalnie 60 zł. Miesięczne koszty wynoszą zatem maksymalnie 1,2–1,8 tys. zł. Wyznaczone kwoty mogą być jednak niższe. W Krakowie opłata to 20 zł za dzień od osoby, w Warszawie – 30 zł.
Okazuje się, że nawet ci uchodźcy, którzy płacić powinni, zwlekają.
– Na razie mniej niż 10 proc. osób zobowiązanych do płacenia wniosło opłaty – przyznaje Marcelina Bogdanowicz. Ze specustawy ukraińskiej wprost wynika natomiast, że powinni zapłacić z góry za cały miesiąc.
– Wielokrotnie wskazywaliśmy, że wprowadzenie obowiązkowych opłat od osób, które mieszkają w miejscach zbiorowego zakwaterowania, jest niezgodne z dyrektywą unijną, która zobowiązuje kraje UE do zapewnienia schronienia uchodźcom objętym ochroną czasową. Właściwe jest zatem to, że samorządy nie podchodzą rygorystycznie do realizowania specustawy – uważa Karolina Czerwińska. ©℗