Resort finansów wstępnie zadeklarował lokalnym włodarzom dodatkowy strumień środków – w formie udziału w zryczałtowanym PIT od 2024 r. oraz kolejnej, jednorazowej subwencji jeszcze w tym roku.

O pomyśle przyznania samorządom udziałów w ryczałtowym PIT mówi się już od jakiegoś czasu, jednak po zeszłotygodniowym spotkaniu samorządowców w Kowalu z szefową Ministerstwa Finansów Magdaleną Rzeczkowską oraz jej zastępcą Sebastianem Skuzą pojawiły się nowe szczegóły.

Nowe dochody własne

Jak słyszymy w resorcie, cały czas podtrzymywana jest chęć podzielenia się wpływami z tego tytułu z samorządami. – Planujemy to wprowadzić od stycznia 2024 r. – przyznaje rozmówca DGP. Nie ma jeszcze decyzji, jak duże miałyby być te udziały, ale wstępnie mówi się o podziale pół na pół. Samorządowcy mają zbliżony postulat, mówiący o zastosowaniu zasad dzielenia się przez tząd z JST „zwykłym” PIT. Tam udziały gmin, powiatów i województw w całkowitych wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych wynoszą odpowiednio 39,34 proc., 10,25 proc. i 1,60 proc. – łącznie ponad 51 proc. To by oznaczało, że samorządy mogłyby liczyć nawet na dodatkowych kilkanaście miliardów złotych dochodów własnych.

Nie dość, że potencjalna kwota jest znacząca, to jest to istotna zmiana poglądów Prawa i Sprawiedliwości na temat systemu finansowania samorządów. Do tej pory rząd różnymi działaniami raczej dążył do zmniejszania autonomii finansowej JST, stopniowo uzależniając je od transferów z budżetu – dotacji i subwencji kosztem dochodów własnych. Przyznanie im od przyszłego roku udziałów w ryczałtowym PIT byłoby więc wbrew dotychczasowej filozofii PiS.

Kolejnym ustaleniem z Kowala – co potwierdziliśmy po obu stronach tych rozmów – jest deklaracja MF, że jeszcze w tym roku samorządy mogłyby otrzymać kolejne, jednorazowe wsparcie. To zaskakujące, bo dotychczas z resortu finansów płynęły sygnały, że w tym roku takiego wsparcia już nie będzie.

Rząd, jak dotąd, dwukrotnie zadziałał w ten sposób. Pod koniec 2021 r. na konta samorządów przelał łącznie 8 mld zł, z kolei pod koniec 2022 r. – 13,7 mld zł. W tym drugim przypadku zastrzegano, że jest to przyspieszenie wypłaty planowanej od 2023 r. tzw. subwencji rozwojowej (dlatego kolejnego takiego prezentu miało w tym roku nie być). Oba działania podwyższyły wyniki finansowe JST, a niektórym pozwoliły spiąć budżety. Tym bardziej że środków tych nie zdążyły wydać w roku, w którym zostały im przekazane, więc przeszły na rok kolejny.

– Nie wykluczamy, że pod koniec 2023 r. również pojawi się konieczność przelania tego rodzaju środków. Jak dużych, to się jeszcze okaże, ale zakładam, że będzie to kwota porównywalna z dotychczasowymi – mówi nam osoba z rządu. PiS nie zrobi tego bezinteresownie. Mamy rok wyborczy. Sama zapowiedź przelania dodatkowych miliardów wystarczy, by posłowie PiS w swoich okręgach wręczali samorządowcom tekturowe czeki.

Skutki w ryczałcie

Długofalowo największe znaczenie dla samorządów będą miały ustalenia dotyczące podatku ryczałtowego. Od samego początku, gdy PiS zaczął dyskutować o wprowadzeniu w PIT Polskiego Ładu, samorządy domagały się rekompensaty ubytków we wpływach. Dodatkowo premier Mateusz Morawiecki zaczął zachęcać do przenoszenia się podatników na ryczałt, który nie wchodzi w skład puli, którą obecnie rząd dzieli się z samorządami. To napędzało obawy o utratę dochodów własnych, bo szybko się okazało, że następuje transfer podatników rozliczających się liniowo na ryczałt. To oznaczało, że podatnicy o najwyższych dochodach, którzy na ogół rozliczali się liniowo, wybierają formę podatku,z której samorządy nie zobaczą ani złotówki.

Najlepiej pokazywały to liczby. Jak wynika z danych MF, w całym ub.r. udało się zebrać z PIT (dla budżetu bez udziału samorządów) 68 mld zł, z czego jedna trzecia to wpływy z podatku ryczałtowego. O ile ogólna kwota wpływów z PIT była 2 proc. niższa od planu, o tyle ryczałt przebił założenia o 46 proc. W 2021 r. wpływy z ryczałtu były o ponad połowę niższe niż w ubiegłym. Wyniosły nieco ponad 10 mld zł.

O tym, ile samorządy ostatecznie dostaną, zdecydują dwie kwestie. Po pierwsze: jak duży będzie tort, jakim zechce się podzielić MF. W pulę wpływów z podatków ryczałtowych wchodzi ich kilka rodzajów. To głównie ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, czyli ten, do którego namawiał premier Morawiecki. Ale są tu też np. wpływy z podatku Belki. W najbardziej korzystnym dla samorządów wariancie do podziału byłoby sporo powyżej 20 mld zł. Po drugie – kolejna składowa równania zależy od tego, jaka zostanie przyjęta zasada podziału tej kwoty. Tu zarówno ze strony MF, jak i samorządów słychać, że zasady mogą być analogiczne do reszty PIT. W maksymalnym wariancie samorządy mogłyby liczyć na ponad 10 mld zł rocznie. Byłby to spory zastrzyk gotówki, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w zeszłym roku miały one otrzymać z PIT ponad 50 mld zł.

Na szczegóły nowych rozwiązań jeszcze poczekamy. Mają być negocjowane w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. ©℗

ikona lupy />
SPADEK DOCHODÓW Z PIT / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe