Od wielu miesięcy trwa pat w rozmowach między Wodami Polskimi a samorządami i przedsiębiorstwami wodno-kanalizacyjnymi w sprawie podwyżki taryf. O to, czy da się temu zaradzić, zapytaliśmy ekspertów. W sumie rozwiązań jest kilka

Na podwyżki naciskają samorządy oraz branża wodociągowo-kanalizacyjna. Argumentują, że rosną koszty działalności wynikające m.in. ze wzrostu cen energii, materiałów, usług i wynagrodzeń – i w sytuacji, jeśli podwyżek nie będzie, wielu z nich grozi bankructwo. Tymczasem regulator branżowy, czyli 11 dyrektorów regionalnych zarządów gospodarki wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, najczęściej nie wyraża zgody na zatwierdzenie przedkładanych cenników, przy czym powołuje się na interes społeczny, czyli obronę mieszkańców przed nakładaniem na nich dodatkowych wydatków w dobie inflacji. Po raz kolejny temat sporu o taryfy powrócił podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. I nadal nie osiągnięto porozumienia. – Sytuacja jest patowa – przyznają samorządowcy. Czy rzeczywiście nie ma sposobu na pogodzenie interesów wszystkich stron, a co za tym idzie zakończenie sporu? Zdaniem ekspertów jest to możliwe, co więcej rozwiązań jest nawet kilka.

rozwiązanie 1: rządowa rekompensata

Zdaniem Grzegorza Kubalskiego, zastępcy dyrektora biura Związku Powiatów Polskich, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie (PGW WP) oraz dyrektorzy regionalnych zarządów gospodarki wodnej powinni ograniczyć się do stosowania przepisów prawa, czyli do weryfikowania stawek. Nie powinni powoływać się na interes społeczny. – To zadanie rządu, który może wprowadzać mechanizm ograniczający wysokość stawek np. dla pewnych grup odbiorców, jak ma to m.in. miejsce na rynku energii. Wtedy jednak musiałby wziąć na siebie dopłatę różnicy powstałej między kosztami świadczenia usługi a tymi płaconymi przez odbiorców. Wówczas podmioty chronione płaciłyby mniej, a zakład dostałby to, co mu się należy, bo koszty obniżki ceny ponosi rząd – mówi Grzegorz Kubalski.
Również dr Bernard Rudkowski, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji „Wodociągi Puławskie” Sp. z o.o. w Puławach, uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby stosowanie się przez regulatora do obowiązujących przepisów, tj. rozporządzenia taryfowego.
– Skutkiem tego byłoby podejmowanie racjonalnych decyzji, pozwalających branży wodno-kanalizacyjnej na podwyższenie obowiązujących taryf chociażby o poziom aktualnej inflacji. Obecne działania mogą doprowadzić do odwrotnego efektu. Brak nowych inwestycji oraz ograniczenie modernizacji istniejącej infrastruktury ze względów finansowych to ryzyko ograniczenia tego surowca dla mieszkańców – uważa dr Bernard Rudkowski.

rozwiązanie 2: specjalna droga sądowa

Na obecny pat duży wpływ ma procedura sądowa. Jak mówi Mateusz Karciarz, prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy, konieczne jest nadanie pierwszeństwa sprawom sądowym dotyczącym taryf wodnych. W jaki sposób? Na przykład przez skrócenie z 30 do 14 dni terminu na wniesienie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie na decyzję prezesa PGW WP. Do tego WSA również powinien mieć wytyczony czas, w którym musi wyznaczyć termin rozprawy, np. 14 dni od wniesienia skargi. Bo dziś sprawy trafiają do ogólnej kolejki i rozpatrywane są według daty złożenia wniosku, co oznacza długi okres oczekiwania. Wreszcie powinien być ustalony termin, w którym musi dojść do rozstrzygnięcia. Dzięki temu samorządy nie czekałyby miesiącami na to, by przekonać się, czy ich wniosek w sprawie podwyżki taryfy jest słuszny.
– Taka regulacja powinna nastąpić też na niższym szczeblu. Prezes Wód Polskich, który jest organem odwoławczym dla decyzji wydawanych przez dyrektorów regionalnych zarządów gospodarki wodnej PGW WP, również powinien mieć określony termin na wydanie przez siebie decyzji pod rygorem np. kary na rzecz wodociągów. Tak jak dziś ma to miejsce w przypadku wydawania pozwoleń na budowę – mówi Mateusz Karciarz.
Kolejny element to doprecyzowanie zasad w zakresie terminu załatwienia sprawy, jaki ma dyrektor regionalnych zarządów PGW WP. Dziś ma 45 dni od złożenia wniosku. Jeśli nie wyda decyzji w tym czasie, to taryfa zaproponowana przez samorząd wchodzi w życie z mocy prawa po 120 dniach od złożenia wniosku. Sęk w tym, że termin 45 dni ulega często wydłużeniu na skutek wstrzymania biegu. – A to dlatego, że nie jest jasno określone w przepisach, kiedy następuje wstrzymanie biegu. Samorządy są wzywane do składania wyjaśnień, podczas gdy decyzja powinna zapaść po analizie wniosku. To wydłuża czas toczących się sporów. Nie mówiąc już o tym, że przeczy zasadzie milczącego załatwiania sprawy – dodaje Mateusz Karciarz.

rozwiązanie 3: sztywne zasady kalkulacji

Eksperci wskazują też, że rozwiązaniem byłoby uściślenie przepisów w zakresie tego, jakie czynniki powinny być uwzględniane przy kalkulacji cen przez samorząd lub przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne. Bo – jak zauważa Grzegorz Kubalski – dziś wysokość stawek taryfowych jest uzależniona również od planów inwestycyjnych danego przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjnego. To sprawia, że dyrektorzy regionalnych zarządów PGW WP nie godzą się na wyższe stawki. Jasne reguły ułatwiłyby więc zatwierdzanie taryf i pozwoliłyby uniknąć sytuacji podejrzenia o sztuczne windowanie stawek. – Możemy sobie wyobrazić sytuację, w której taryfa uwzględniać będzie wyłącznie bieżące koszty operacyjne – wówczas oczywiście ceny będą niższe. Ale coś za coś: wówczas przedsiębiorstwa nie miałyby środków na remonty generalne i modernizację, a tym bardziej na rozbudowę sieci, nawet w zakresie wymaganym przez przepisy unijne. Koszty remontów i inwestycji musiałyby być pokrywane z innych środków, w praktyce mniej lub bardziej pośrednio z budżetu państwa – uważa Grzegorz Kubalski.

rozwiązanie 4: usługa publiczna

Zdaniem Grzegorza Kubalskiego alternatywą może być uznanie usług wodno-kanalizacyjnych za usługę publiczną zapewnioną przez państwo – zupełnie jak w czasach PRL. Wówczas cena dostarczenia wody i odprowadzenia ścieków nie musi mieć żadnego powiązania z ekonomicznymi kosztami świadczenia usług – byłaby po prostu odzwierciedleniem woli politycznej rządzących. Oczywiście wtedy przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne nie mogłyby być odrębnymi bytami prawnymi, tylko jednostkami państwowymi. – Minusem takiego rozwiązania jest tworzenie gospodarki deficytu, która w dłuższej perspektywie musi się załamać. Bezsensowny byłby powrót do rozwiązań systemowych z ustroju, który zbankrutował i od którego z ulgą odeszliśmy – zaznacza Grzegorz Kubalski

rozwiązanie 5: powrót do starego

Samorządowcy sugerują też powrót do poprzedniego systemu, w którym taryfy przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych zatwierdzały rady gmin. Taki pomysł przedstawiono ostatnio w Sejmie podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jak podkreślają przedstawiciele miast i gmin, branża jest mocno zależna od uwarunkowań lokalnych – inaczej działają przedsiębiorstwa w warunkach np. górskich, a inaczej w nadmorskich, a także wiele zależy od wielkości samych przedsiębiorstw – inną strukturę kosztów mają np. duże przedsiębiorstwa, inną średnie i małe, a jeszcze inną zakłady działające w warunkach referatów samorządowych.
– Powrót do decydowania o wysokości taryf przez samorządy przywróciłby właśnie tę wrażliwość na lokalne uwarunkowania. Marzenie o scentralizowaniu cen w skali kraju jest niewykonalne, chyba że stworzyłoby się jedną krajową spółkę wodno-kanalizacyjną – uważa dr Bernard Rudkowski.
– Naturalnym wydaje się, że skoro zbiorowe zaopatrzenie w wodę i odprowadzanie ścieków to zadanie własne gminy, to decyzja o taryfie powinna pozostawać w kompetencji samorządu, a nie regulatora w postaci instytucji rządowej – dodaje Jędrzej Sieliwończyk z biura prasowego prezydenta miasta Gdańsk. Dodaje, że gdańska taryfa została zatwierdzona przez PGW WP w 2021 r. – Przyjęte wówczas wzrosty to 4,22 proc. w pierwszym roku taryfowym, 5,56 proc. w drugim i 4,02 proc. w trzecim. W żaden sposób nie przystaje to jednak do aktualnej sytuacji rynkowej, kiedy inflacja roczna wynosi ponad 16 proc. Rzeczywistość, z którą musimy się mierzyć, to m.in.: ponad dwukrotny wzrost cen energii elektrycznej, ponad dwukrotny wzrost cen materiałów chemicznych wykorzystywanych w procesie uzdatniania wody i oczyszczania ścieków, wzrost cen usług zewnętrznych o ponad 20 proc., wzrost cen armatury o ponad 40 proc. Koszt energii elektrycznej w 2022 r. to 18,5 mln zł, a planowany w 2023 r. to 42 mln zł – tłumaczy Sieliwończyk.

rozwiązanie 6: rezygnacja z podatków

Innym rozwiązaniem może być obniżenie podatków i opłat. – Wodę, a przy okazji powstające z niej ścieki, należy uznać za żywność i objąć je zerową stawką VAT. Nie chodzi jednak o to, by o zaoszczędzone 8 proc. obniżać taryfę. To kwota, o którą po zmianie taryfy (tu potrzebna jest dobra wola regulatora) wzrosłyby wpływy przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, a które przeznaczone byłyby na pokrycie podwyższonych kosztów, np. zakupu energii elektrycznej.
Dla odbiorcy końcowego taryfa pozostałaby bowiem bez zmian – tłumaczy mechanizm dr Tadeusz Rzepecki, prezes zarządu Tarnowskich Wodociągów Sp. z o. o., przewodniczący Rady Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”.

rozwiązanie 7: obniżka opłat za usługi wodne

Doktor Tadeusz Rzepecki podpowiada jeszcze inny pomysł na rozwiązanie sytuacji. – Można obniżyć na jakiś czas stawki za usługi wodne, które trafiają do PGW Wody Polskie i NFOŚiGW, czyli opłaty za pobór wody i zrzut ścieków. Wydatki z tym związane odpowiadają za kilka procent wszystkich kosztów ponoszonych przez przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne. Ich czasowe zawieszenie lub obniżenie przełożyłoby się na spadek wydatków ponoszonych przez te podmioty w związku z prowadzoną działalnością – zaznacza i dodaje, że podobny skutek dałoby zawieszenie lub obniżenie podatku od nieruchomości będącego przychodem gmin. – Przypomnę, że do 2000 r. przedsiębiorstwa tego podatku w ogóle nie płaciły (urządzenia wodno-kanalizacyjne były zwolnione z podatku od nieruchomości), od 2001 r. stawka wynosiła 1 proc., a rok później stawka maksymalna została podwyższona do 2 proc. – To również pozwoliłoby obniżyć koszty działalności – uważa dr Tadeusz Rzepecki i wylicza, że dzięki tym rozwiązaniom przedsiębiorstwa uzyskałyby oszczędności w kosztach od ok. 1,0 zł do ok. 1,5 zł na każdym metrze sześciennym wody i ścieków.
– Do tego odbyłoby się to bez skutków dla odbiorców końcowych. Nie odczuliby bowiem żadnych zmian w dotychczas płaconych rachunkach – uzyskane oszczędności w kosztach pokryłyby częściowo wzrost kosztów energii, materiałów, usług i płac – dodaje dr Tadeusz Rzepecki. ©℗
Podsumowanie: Krytyczny scenariusz
Według niektórych naszych rozmówców, jeżeli nie zostaną podjęte natychmiastowe działania ratujące branżę wodno-kanalizacyjną , na wzór wielu działań podjętych przez rząd i parlament w branży energetycznej w drugiej połowie 2022 r., szykują się liczne bankructwa przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych w Polsce. A konsekwencją będą utrata ciągłości i obniżenie jakości dostarczanych usług wodociągowo-kanalizacyjnych w wielu gminach w Polsce. W tej sytuacji zdaniem dr Tadeusza Rzepeckiego samorząd będzie musiał dołożyć z własnych środków do działalności przedsiębiorstw, realizując zadanie własne (określone w ustawie o samorządzie gminnym), tj. zaopatrzenie w wodę oraz usuwanie i oczyszczanie ścieków komunalnych. W przeciwnym razie zagrożona będzie ciągłość dostawy wody przeznaczonej do spożycia i jakość odprowadzanych ścieków, a także działalność obiektów infrastruktury krytycznej, co w obliczu zagrożenia rozszerzeniem działań wojennych poza Ukrainę nabiera szczególnego znaczenia.