Miało być 2 tys. mieszkań rocznie. Na razie jest nieco ponad 30. Po półtora roku od wejścia w życie ustawa „lokal za grunt” nie działa tak, jak planowano. Zdaniem ekspertów padła ofiarą kryzysu

Ustawa "lokal za grunt" - na czym polega?

Obowiązujące od kwietnia 2021 r. rozwiązanie polega na tym, że gmina daje ziemię, a deweloper w zamian przekazuje jej część lokali mieszkalnych. Miało dodatkowo rozruszać rynek mieszkaniowy. Cel był jeden – jak najszybciej zasypać lukę popytową szacowaną na ok. 1,5–2 mln mieszkań. Pierwsze miesiące działania nowych przepisów dawały nadzieję. Już po paru miesiącach, jeszcze w 2021 r. trzy gminy zawarły uchwały wskazujące konkretne nieruchomości przeznaczone do zbycia. To Pinczów, Warta i Giżycko. Na tym się jednak skończyło.
– Szacowaliśmy, że w ten sposób do gmin będzie trafiało ok. 2 tys. mieszkań rocznie. Jak widać, trzeba będzie na to poczekać. Z naszych informacji wynika, że w tym roku nie zostały przyjęte kolejne uchwały – mówi Konrad Płochocki, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Zapytaliśmy o nie w resorcie rozwoju i technologii, który jest autorem rozwiązania. Ten potwierdza, że więcej uchwał nie ma. Do tego, jak mówi resort, w gminie Pińczów nie można znaleźć chętnego do budowy. W ramach przetargu rozstrzygniętego 30 listopada 2021 r. wpłynęły dwie oferty, żadna z nich nie spełniała wymagań przetargowych. Obecnie trwają dalsze prace nad wyborem sposobu zagospodarowania tej nieruchomości.
Postanowiliśmy w związku z tym zapytać samorządy o to, jak wygląda realizacja przepisów. Tylko jeden z ponad 50 pytanych przyznaje, że 20 października przyjął uchwałę. Przetarg w sprawie wytypowanych gruntów zostanie ogłoszony w kwietniu 2023 r.

"Lokal za grunt" w praktyce

– Tereny są przeznaczone pod budowę budynku mieszkalnego wielorodzinnego z funkcją usługowo-handlową na parterze i parkingiem podziemnym. Niewykluczone, że miasto w przyszłości będzie chciało sprzedać w tym trybie kolejne nieruchomości – mówi Marcin Obłoza z UM Wrocławia.
Oprócz tego jeszcze Warszawa deklaruje, że nie wyklucza możliwości korzystania z rozwiązania. Ale w przyszłości.
– Przygotowaliśmy bank ziemi dotyczący budownictwa mieszkaniowego. W ramach tej puli miejskich nieruchomości analizujemy również możliwość zastosowania tego mechanizmu – mówi Michał Olszewski, zastępca prezydenta m.st. Warszawy, przyznając, że rozwiązanie zawarte w ustawie „lokal za grunt” jest interesujące w obecnej, szczególnie trudnej sytuacji, w jakiej Warszawa znalazła się wskutek kolejnych rządowych decyzji.
– W latach 2019–2023 w ich efekcie tracimy zawrotne 6,1 mld zł. Tak ogromny ubytek nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie miasta – przyznaje.
Pozostałe samorządy mówią natomiast wprost, że nie przeznaczyły nieruchomości gminnych na cele realizacji ustawy „lokal za grunt” i na razie tego nie planują. Powód?
– Brak zainteresowania ze strony deweloperów. Jak dotąd żaden podmiot nie zwrócił się do miasta z wnioskiem wyrażającym zainteresowanie nabyciem nieruchomości w tym trybie – tłumaczy Paweł Diakowicz, zastępca dyrektora wydziału gospodarki nieruchomościami UM Poznania.
Na brak chętnych wskazują też Ruda Śląska, Puławy, Gdynia, Sosnowiec, Koszalin czy Częstochowa.
– Wobec tego gmina nie zbyła ani jednej nieruchomości w trybie tej ustawy – potwierdza Robert Grabowski, rzecznik prasowy prezydenta Koszalina.

Deweloperzy mają własny bank ziemi

Deweloperzy potwierdzają, że nie są na razie zainteresowani współpracą z samorządami. Przede wszystkim dlatego, że przez ostatnie lata zgromadzili własny bank ziemi. Mają więc na czym realizować nowe inwestycje. Echo Investment zapewnia, że przez pięć lat może oddawać po prawie 2,5 tys. mieszkań rocznie. Dom Development może oddać w sumie 17,9 tys. lokali, a Develia swój potencjał określa na 8 tys. Eksperci wskazują, że ubiegły rok był rekordowy pod względem transakcji w zakresie gruntów inwestycyjnych. Jak zaznaczają, w najlepszych latach, czyli w 2017–2019, roczny wolumen obrotu gruntami w Polsce nie przekroczył 5 mld zł. W 2021 r. wynik ten udało się uzyskać w ciągu niecałych trzech kwartałów. W całym roku wartość transakcji wyniosła 8 mld zł.
Konrad Płochocki wskazuje też, że brak zainteresowania samorządowymi gruntami to efekt kryzysu.
– W tym roku sprzedaż mieszkań spadła o 50 proc. Deweloperzy ograniczają w związku z tym nowe inwestycje. W tym roku ich spadek wyniesie 40 proc. – tłumaczy, podkreślając, że ustawa ma potencjał, ale na jej wyniki przyjdzie poczekać przynajmniej kilka lat. Większość zbytych gruntów była na cele mieszkaniowe.
Choć w samorządach słychać też opinie, że jest mało opłacalna. Zdaniem Bartosza Gussa, wiceprezydenta Poznania, wymiana jeden do jednego, czyli ekwiwalent wartości gruntów za wartość mieszkań, nie jest optymalnym rozwiązaniem. Dlatego miasta w inny sposób próbują zasypać lukę popytową. W Poznaniu Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych i Poznańskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego wykorzystują dofinansowanie z Funduszu Dopłat BGK w wysokości 80 i 35 proc. inwestycji. Także Sopot realizuje budownictwo komunalne przy wsparciu dofinansowania z tego funduszu.
– W ubiegłym roku oddaliśmy do użytku 50 mieszkań, w tym rozpoczęliśmy budowę 50 mieszkań i przygotowujemy się do realizacji kolejnych projektów. W sumie na ponad 200 mieszkań – mówi Izabela Heidrich, rzecznik prasowy UM Sopotu. ©℗