Samorządowcy chcieliby móc skorzystać z przerwy w spłacaniu rat. W tym roku, z uwagi na rosnące koszty, do spłaty kredytów gminy dokładają miliony złotych, które mogłyby wykorzystać na inne cele

Z takim apelem wstąpili do rządu przedstawiciele niektórych gmin. - Chcielibyśmy wprowadzenia czegoś na kształt wakacji kredytowych - wyjaśnia Piotr Zabrocki, burmistrz Czarnego (woj. pomorskie). - Skutki inflacji odczuwają nie tylko konsumenci kredytów hipotecznych, lecz także gminy, które zaciągają pożyczki na realizację inwestycji zaspokajających potrzeby wspólnot mieszkaniowych, które tworzą - wyjaśnia.
Wylicza, że w tym roku tylko w przypadku tej jednej gminy same dodatkowe zobowiązania z tytułu obsługi zaciągniętych zobowiązań przekraczają ponad milion złotych. - To są duże pieniądze, które można lepiej spożytkować - komentuje.

Dodatkowe miliony do spłaty

Na czym polega pomysł? Gminy oczekują udzielenia im państwowego wsparcia w spłacaniu kredytów zaciągniętych na inwestycje (budowę hal sportowych, dróg, kanalizacji itp.) wzorem pomocy skierowanej do konsumentów na kredyty hipoteczne przeznaczone na budownictwo mieszkaniowe (patrz: infografika). Proponowane rozwiązanie polegałoby na udzieleniu samorządom odroczenia płatności, np. czterech rat kredytu w 2022 r. i czterech rat w 2023 r. z ustaleniem ich wymagalności w kolejnych okresach płatności przypadających po dotychczasowym terminie końcowym spłaty kredytu, a także zwolnienie na ten czas gmin z obowiązku uiszczania odsetek od odroczonych rat i innych opłat bankowych.
- Głównie chodzi o to, aby można było zastosować wakacje kredytowe, wstrzymać się ze spłatą rat w okresie rosnącej inflacji i stóp procentowych - tłumaczy Piotr Zabrocki.
- Pomysł jest słuszny, ale wymaga przeanalizowania i może być bardzo trudny do zrealizowania - zwraca uwagę senator Wadim Tyszkiewicz. - W przyrodzie nic nie ginie. Jeżeli ktoś zyskuje, to ktoś inny traci. Jeżeli wakacje kredytowe zostałyby wprowadzone, banki poniosłyby straty, więc albo same miałyby problemy finansowe, albo przerzuciłyby koszty na klientów - mówi. W jego ocenie, jeśli rząd zdecydowałby się wprowadzić takie rozwiązanie, to powinien przejąć koszty, które się z nim wiążą, a nie obciążać nimi banki.

Krytyczne głosy

Niektórzy są bardziej sceptyczni wobec tej propozycji. - Ale co dalej? Przecież prędzej czy później trzeba będzie spłacić to zobowiązanie. Wydaje mi się, że wakacje kredytowe nie byłyby właściwym wyjściem. Kłopot leży gdzie indziej, problemem teraz są głównie koszty rozpoczętych inwestycji, które wzrosły często dwukrotnie i tutaj byłoby potrzebne wsparcie ze strony rządu w pokryciu tych różnic - komentuje Leszek Kuliński, wiceprezes Związku Gmin Pomorskich.
Przykładowo inwestycje, które zaplanowane były na ok. 6 mln zł (w czym udział gminy miał wynosić ok. 2 mln), kalkulowane są przy obecnych wynagrodzeniach, cenach materiałów itd. na 11 mln zł. Przez wzrost kosztów wykonawca często nie ma możliwości zrealizowania umówionego zadania inwestycyjnego za zaoferowaną cenę bez ryzyka poważnych konsekwencji finansowych dla prowadzonego przedsiębiorstwa, co uzasadnia odstąpienie od umowy lub - w przypadku realizowanych już inwestycji - żądanie zwiększenia wynagrodzenia ponad kwotę ustaloną w poprzednich warunkach ekonomicznych. Powoduje to wzrost wydatku gminy ponad kwotę zaplanowaną w wieloletniej prognozie finansowej oraz zmianę jej struktury w kolejnych latach. - To jest dla nas ogromny problem. To może zniechęcić gminy do podejmowania ryzyka związanego z inwestycjami w kolejnych latach - dodaje Leszek Kuliński.
Zgadza się z tym Piotr Zabrocki. - Z uwagi na doświadczenia ostatniego roku, np. niespodziewany tak drastyczny wzrost stóp procentowych i inflację, samorządy na pewno będą ostrożniej podchodziły do inwestycji i zaciągania kredytów - przyznaje. - Niemniej jednak uważam, że wakacje kredytowe są potrzebne zwłaszcza teraz, gdy przedsiębiorcy, którzy wykonują inwestycje dla gminy, wnioskują o zwiększenie nakładów na ich dokończenie z uwagi na koszty, które znacznie przekroczyły pierwotne założenia. Musimy gdzieś znaleźć te pieniądze. Można płacić i płakać albo tak, jak to właśnie robimy, szukać innych możliwości i rozwiązań - dodaje burmistrz.

Potrzebne wsparcie

Ministerstwo Finansów na razie nie odniosło się do propozycji wprowadzenia wakacji kredytowych dla gmin, ale wskazuje, że samorządy mają zapewnione dodatkowe 13,7 mld zł, którymi mogą dysponować już w 2022 r. Jak twierdzi, fundusze te będą stanowić znaczące wsparcie w realizacji ich zadań. Będą one mogły wydawać otrzymane pieniądze w sposób elastyczny, przeznaczając je zarówno na sprawy bieżące, jak i na inwestycje. Resort uważa, że przyjęte rozwiązanie jest korzystne dla samorządów, co więcej - spełnia postulaty przedstawicieli samorządów dotyczące zwiększenia dochodów JST jeszcze w 2022 r. z uwagi m.in. na skutki inflacji. Zaznacza, że kwota 13,7 mld zł jest znacząca w porównaniu do kwoty całych wpływów zaplanowanych z tytułu udziału w podatku PIT na ten rok. Wyliczył również, że dodatkowa pomoc finansowa stanowić będzie ok. 25-proc. dodatek do już zaplanowanych dochodów z tytułu udziału w podatku PIT.
- Z tym że te środki jeszcze nie wpłynęły na konto gmin, a pieniądze, które teraz musimy wydać na spłatę odsetek, można by lepiej wykorzystać, na bardziej palące sprawy - ucina krótko Piotr Zabrocki.
Skutki inflacji odczuwają nie tylko konsumenci kredytów hipotecznych, lecz także gminy, które zaciągają pożyczki na realizację inwestycji
Wakacje kredytowe - zasady / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe