Koszt ogrzania szkół to dziś jedno z głównych zmartwień samorządów. I choć ostatnie lata upłynęły w nich pod znakiem termomodernizacji, obawiają się o funkcjonowanie placówek zimą.
Koszt ogrzania szkół to dziś jedno z głównych zmartwień samorządów. I choć ostatnie lata upłynęły w nich pod znakiem termomodernizacji, obawiają się o funkcjonowanie placówek zimą.
Ministerstwo Edukacji mówi jasno: wprowadzone od września przepisy umożliwiające przejście na naukę zdalną w sytuacji zagrożenia zdrowia i bezpieczeństwa uczniów nie dotyczą sytuacji, gdy w szkołach zabraknie ciepła. Powody nadzwyczajne, zdaniem resortu, to np. wichury, zalania szkoły i nie stanowią podstaw do rezygnacji z zadań własnych gminy. W szczególności z organizacji zaopatrzenia w ciepło placówki edukacyjnej. Zdania na ten temat w samorządach są jednak podzielone. Zgodnie natomiast apelują do dyrektorów o szukanie oszczędności.
– Przepisy o możliwości zawieszenia zajęć z uwagi na niskie temperatury lub zdarzenia zagrażające zdrowiu uczniów funkcjonują od wielu lat. Wprowadzone zostały na wypadek zdarzeń nieprzewidzianych. Obecny kryzys energetyczny to jest zdarzenie nieprzewidziane. Jeśli więc miasta nie będzie stać na ogrzanie szkół, to wydaje się, że w takiej sytuacji możliwe będzie przejście na zdalne – mówi Renata Kochanowicz-Chalicka z wydziału edukacji i sportu w Przemyślu, podkreślając, że będzie to ostateczność.
Tej interpretacji wtóruje Renata Kaznowska, zastępca prezydenta Warszawy. I dodaje, że w sytuacji, gdy z powodu zimna trzeba będzie zawiesić zajęcia stacjonarne, to po dwóch dniach następnym krokiem będzie przejście na naukę online.
– Te zmiany ustawowe odbieramy jako próbę przygotowania polskiej oświaty na najgorszy scenariusz, czyli ograniczenia dostaw ciepła zimą – mówi. Wylicza, że w stolicy niemal 100 proc. placówek oświatowych jest podłączonych do ciepła sieciowego. Nie posiadają kotłowni, a więc nie mają możliwości przełączenia się na inne źródła ciepła. Miasto szacuje, że za same podwyżki prądu dla szkół i przedszkoli zapłaci przyszłym roku o 115 mln zł.
W stolicy słyszymy jednak, że przejście na naukę zdalną mogłoby nastąpić tylko w wyniku braku możliwości dostarczenia energii cieplnej czy elektrycznej z uwagi na ograniczenia wprowadzone przez rząd lub brak surowców na rynku. – A to są uwarunkowania, na które samorządy nie mają wpływu – ucina Kaznowska.
Miasta deklarują, że w ostatnich latach stawiały na termomodernizację szkół, właśnie w celu oszczędności. Przyznają jednak, że te zabiegi mogą nie wystarczyć. Siemianowice Śląskie w ciągu ostatnich pięciu lat poddały termomodernizacji pięć największych obiektów szkolnych. W Bytomiu przeszło ją 21 placówek oświatowych. Małgorzata Węgiel-Wnuk z urzędu miasta podkreśla, że kluczowe są pieniądze. – Wzrost wydatków bieżących przeznaczonych na oświatę w 2022 r. to ponad 31,4 mln zł w stosunku do 2021 r. Natomiast luka w finansowaniu oświaty, czyli różnica między dochodami bieżącymi (227 mln zł) a wydatkami bieżącymi (364 mln zł), w tym roku to prawie 137 mln zł – wylicza.
W sytuacji problemów z ogrzewaniem dyrektorzy szkół mają zgłaszać się do kuratoriów oświaty. MEiN przypomina, że rząd przygotował rozwiązania osłonowe – jak rekompensaty, dodatki, zamrożenie cen gazu. W tym 13,7 mld zł na zadania publiczne.
– To nie są dodatkowe środki, tylko te, które miały być wypłacone samorządom w przyszłym roku w ramach subwencji rozwojowej – ripostuje Włodzimierz Tutaj, rzecznik UM Częstochowy. Jego zdaniem miasto staje na wysokości zadania, szukając oszczędności. Niemal 75 proc. tutejszych budynków oświatowych jest po lub w trakcie termomodernizacji.
Mariusz Banach, wiceprezydent Lublina ds. oświaty i wychowania, wylicza, że z 13,7 mld zł miasto otrzyma 73 mln zł, czyli mniej, niż obiecywano tytułem rekompensaty ubytku dochodów w związku ze zmianami w systemie podatkowym. I zwraca uwagę, że konieczne jest wykorzystanie części tej kwoty (w wysokości 15 proc.) na zadania choćby z zakresu poprawy efektywności energetycznej czy ograniczenia kosztów zakupu ciepła lub energii ponoszonych przez odbiorców. – Zakładamy, że nauka będzie prowadzona w systemie stacjonarnym we wszystkich jednostkach. W tym celu prowadzimy analizy przewidywanych wydatków na zakup energii do końca bieżącego roku – uspokaja Banach. Zaraz jednak dodaje, że tutejsze szkoły są przygotowane technicznie i merytorycznie do prowadzenia nauki w trybie zdalnym.
Także z Nysy, Gliwic, Tychów płyną zapewnienia, że nie ma mowy o ograniczeniach dostaw ciepła do szkół i zdalnym nauczaniu z powodu niskich temperatur w pomieszczeniach. Jednak pojawiają się zastrzeżenia, że to odpowiedź na teraz, a sytuacja w kraju i na świecie jest dynamiczna.
Ale już w Katowicach sprawa stawiana jest inaczej. Grażyna Burek z wydziału edukacji i sportu podkreśla, że zgodnie z przepisami w pomieszczeniach, w których odbywają się zajęcia, należy zapewnić temperaturę co najmniej 18 st. C, jeżeli nie jest to możliwe, to dyrektor zawiesza zajęcia na czas oznaczony, powiadamiając o tym organ prowadzący. – Zgodnie z art. 10 ustawy – Prawo oświatowe to ten ostatni odpowiada za jej działalność – mówi.
Wiesław Banaś z wydziału oświaty UM Poznania przyznaje, że dzięki ustawie z 26 stycznia 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców paliw gazowych, do końca 2023 r. m.in. szkoły i przedszkola będą korzystać z zamrożonych cen. ©℗
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama