Kolejne samorządy wypowiadają wojnę pijaństwu – nocna prohibicja, mniej pozwoleń na sprzedaż alkoholu. Efekty? Nieznaczny spadek liczby miejsc, w których można kupić trunki

Lawinowo rosnąca liczba skarg na turystów pod wpływem po tegorocznych wakacjach spowodowała, że włodarze Zakopanego postanowili zakazać handlu alkoholem nocą. Gminy, które wprowadziły wcześniej takie rozwiązania, mówią, że problem radykalnie zmalał.
Wojciech Tatar, radny miasta Zakopane, opisuje, że goście zachowywali się skandalicznie. - Trzy lata temu podnieśliśmy limity koncesji alkoholowych. Wcześniej ludzie ustawiali się po nie w kolejce, a my chcieliśmy, by handel się rozwijał. I od tamtego momentu kto chciał koncesję, to ją dostawał. Oczywiście z zachowaniem odległości od obiektów sakralnych - mówi. Teraz jednak, podkreśla, konieczna była zmiana. I tak oprócz zakazu handlu w godz. 23-6 ograniczono maksymalną liczbę zgód. Dla sklepów, na sprzedaż alkoholu do 4,5 proc. oraz piwa, było ich 180, pozostało 135. Dla alkoholu od 4,5 proc. do 18 proc. było 180, jest 130, a najmocniejszego zmniejszono ze 150 do 130. Podobne ograniczenia dotknęły też gastronomię. Jak słyszymy, miasto wypowiada wojnę alkoholizmowi i chce mieć efekty podobne do tych, jakie udało się uzyskać w innej popularnej turystycznie okolicy - Sopocie. W tym mieście cztery lata temu zakazano sprzedaży alkoholu między 2 a 4 w nocy, ograniczono wejścia do klubów osobom do 21. roku życia czy systematycznie zmniejszano liczbę wspomnianych zezwoleń, zwłaszcza na najmocniejsze trunki. W efekcie spadła m.in. liczba osób, które trafiały do policyjnych izb w celu wytrzeźwienia (2021 r. - 6 zatrzymań, 2020 r. - 18, a w 2017 r. - 26), a także wniosków wpływających do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Sopocie o skierowanie na leczenie odwykowe (procedura związana z postępowaniem sądowym).

Stolica też szykuje prohibicję

Zakopane to niejedyne miasto, które w tym roku zdecydowało się na prohibicję. Przed wakacjami zrobił tak Gdańsk. Tu sprzedaż nocna została ograniczona w Śródmieściu. - Wprowadzenie takiej uchwały ma na celu przywrócenie właściwego balansu między swobodą prowadzenia działalności gospodarczej a bezpieczeństwem, zdrowiem, wolnościami obywatelskimi oraz komfortem życia mieszkańców - mówi Paulina Chełmińska z biura prezydenta miasta. Zaznacza, że rozwiązanie jest na razie czasowe, do 31 marca 2023 r. - Czekamy na dane od służb mundurowych, które zestawimy ze statystykami z lat ubiegłych. Na tej podstawie będziemy podejmować dalsze decyzje.
Projekt dotyczący ograniczenia sprzedaży alkoholu między 22 a 6 jest też gotowy w Warszawie. Z kolei Kraków, przed ostateczną decyzją, zamierza przeprowadzić wśród swoich mieszkańców ankietę.
Ten rok może więc przynieść dalszy spadek liczby punktów sprzedaży alkoholu. W 2019 r. było ich 124 133. W 2021 r. już 123 345 - wynika z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Tym samym wzrosła liczba mieszkańców na jeden punkt z 297 do 299 osób. Polityka samorządów przyczynia się też do tego, że spada liczba zezwoleń na sprzedaż procentowych trunków. W 2019 r. było ich 310 100, a w 2021 r. 309 365. Krzysztof Brzózka, były dyrektor PARPA, wielokrotnie w rozmowach z DGP sugerował, że takie działania to dobry sposób na ograniczanie liczby wykroczeń, bójek i zakłóceń porządku w miastach turystycznych. Znajduje to potwierdzenie w najnowszych danych agencji, które pokazują, że mniejszy dostęp do alkoholu przekłada się na spadek liczby zatrzymanych osób w izbach wytrzeźwień. W 2019 r. było ich 121 207, a w ubiegłym roku już 87 055. Dlatego co roku dochodzą kolejne miasta, które podejmują uchwały dotyczące ograniczeń. W 2021 r. przybyło 29, w 2020 r. - 24, a w 2019 r. - 32. Rośnie też liczba gmin, które ograniczają liczbę wydawanych zezwoleń na sprzedaż alkoholu.

Puste izby wytrzeźwień

O tym, że warto ograniczenia wprowadzać na stałe, mówią DGP kolejne miasta. W Gorzowie Wlkp., jak mówi rzecznik miasta Wiesław Ciepiela, decyzję zakazującą sprzedaży alkoholu między 23 a 6 w sklepach i na stacjach radni podjęli jeszcze w 2019 r. Ograniczenia nie obejmą pubów, restauracji i dyskotek. - Analizy prowadzone przez policję pokazują, że zakaz przyniósł efekt. Liczba naruszeń porządku publicznego i zgłoszeń od mieszkańców znacznie się zmniejszyła - podkreśla.
Statystykami chwalą się Katowice, gdzie nocny zakaz handlu pojawił się w 2018 r. w jednej dzielnicy, a w kolejnych rozrastał się na dalsze. - Już po pierwszym roku obowiązywania o 54 proc. spadła liczba udzielanych pouczeń oraz o 29 proc. liczba doprowadzeń do izby wytrzeźwień przez policję. Podobne efekty odnotowała straż miejska: w 2017 r. interweniowała 2043 razy, a w 2021 r. tylko 570 razy, natomiast doprowadzeń do izby wytrzeźwień lub miejsca zamieszkania w 2017 r. było 742, a w 2021 r. 582 - opisuje Ewa Lipka z wydziału komunikacji społecznej.

Skargi mieszkańców na klientów sklepów monopolowych

W Puławach podobnie. Przyczynkiem do zmian były skargi mieszkańców na klientów sklepów monopolowych całodobowych. - Od momentu podjęcia uchwały w 2018 r. całkowicie ustały - dodaje Jarosław Pazik z wydziału rozwoju miasta. Także w Poznaniu ucięcie nocnej sprzedaży nastąpiło na skutek prośby Rady Osiedla Stare Miasto, które było nękane przez amatorów mocnych trunków i wrażeń.
W Bytomiu zakaz sprzedaży we wszystkich placówkach detalicznych (w tym na stacjach) obowiązuje od 23 do 5. - Według statystyk policji większość nocnych zdarzeń, do których są wzywani funkcjonariusze, miała związek z nadużywaniem alkoholu. Uchwała zaowocowała zwiększeniem bezpieczeństwa w mieście. Projekt jest zgodny nie tylko z oczekiwaniami mieszkańców - mówi Tomasz Sanecki z biura prasowego UM Bytomia.
Cieszą się mieszkańcy miast, ale martwią właściciele sklepów, zwłaszcza tych małych. W ich przypadku alkohol odpowiada za ponad 20 proc. obrotów. - Prohibicja rodzi potrzebę alternatywy, co sprzyja sprzedaży alkoholu z nielegalnych źródeł - ostrzega Maciej Ptaszynski, dyrektor Polskiej Izby Handlu.
ikona lupy />
Sprzedaż alkoholu w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe