Firmy coraz częściej zgłaszają samorządom konieczność waloryzacji stawek w obowiązujących kontraktach. Szersze możliwości w tym zakresie ma dać specustawa przygotowywana przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii

Pod koniec czerwca resort rozwoju i technologii poinformował, że pracuje nad specustawą, która pozwoli podnieść limity waloryzacyjne przyjęte w zawartych umowach, a przede wszystkim rozszerzy obowiązek ich wprowadzania. W odpowiedzi na pytania DGP ministerstwo wskazało na III kw. br. jako planowany termin wejścia w życie zmian. Zarówno samorządy, jak i przedstawiciele firm nie mają wątpliwości, że w dobie galopującej inflacji rozszerzenie możliwości waloryzacji kontraktów jest niezbędne. - Nikt nie mógł przewidzieć 24 lutego i skutków wojny. W związku z tym, oprócz dostosowania do tej sytuacji przepisów prawa zamówień publicznych, powinien zadziałać zdrowy rozsądek partnerów - wykonawcy i zamawiającego - na zasadzie win-win. Dobrze by było, gdyby samorząd miał możliwość negocjacji z firmami cen za usługi, które uwzględniałyby zwiększone koszty ich wykonania - ocenia Michał Dąbrowski, przewodniczący rady Polskiej Izby Gospodarki Odpadami (PIGO). - Firmy zgłaszają się do nas w tej sprawie. My też czekamy na zmianę PZP, bo nie tylko w sektorze gospodarki odpadami, ale w zasadzie wszędzie mamy ten sam problem z kontraktami - potwierdza Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

Problem z długoterminowymi kontraktami

Zgodnie z art. 439 ust. 1 ustawy - Prawo zamówień publicznych (Dz.U. z 2021 r. poz. 1129 ze zm.) klauzule waloryzacyjne są wprowadzane w kontraktach zawieranych na okres dłuższy niż 12 miesięcy, których przedmiotem są roboty budowlane lub usługi. Dotyczy to jednak tylko umów zawieranych po 1 stycznia 2021 r. Powoduje to, że duża część obowiązujących umów nie daje możliwości negocjacji cen. Straty notują firmy, które podpisały z samorządami długoterminowe kontrakty. - Przy stabilnej gospodarce wszyscy oczekiwaliśmy na dłuższe kontrakty pozwalające na inwestowanie, a nie roczne, dwuletnie czy trzyletnie - podkreśla Tomasz Uciński, prezes zarządu Krajowej Izby Gospodarki Odpadami (KIGO). Długofalowo również dla samorządów i mieszkańców korzystniejsze może być negocjowanie obowiązujących umów, niż zawieranie nowych, krótkoterminowych. - W interesie zarówno zamawiających, jak i wykonawców, ale przede wszystkim mieszkańców jest zachowanie trwałości kontraktów i ciągłości realizacji usług. Bez względu na to, czy umowa została zawarta jeszcze pod starymi, czy nowymi przepisami PZP, to i tak koszty wszystkich dopadły. Może więc dojść do sytuacji, w której firma będzie zmuszona zrezygnować ze świadczenia danej usługi, ale firma, która ją zastąpi, uwzględni wszelkie ryzyka wynikające z aktualnej sytuacji, czyli cena usługi będzie zdecydowanie wyższa od dotychczasowej - wskazuje Michał Dąbrowski.
W niektórych branżach (np. budowlanej) sytuacja jest tak trudna, że przedsiębiorstwa decydują się nawet na zrywanie kontraktów, ze wszystkimi tego konsekwencjami, ponieważ ich dalsza realizacja zagraża płynności finansowej. - Firmy nam się wykruszają. Niektórym przy dużych inwestycjach, jak np. budowa drogi, opłaca się nawet zapłacić karę umowną, żeby rozwiązać umowę. Jest to problem, który występuje dosyć powszechnie - mówi nam Marek Wójcik. Niewykluczone, że jeśli przepisy PZP nie zmienią się jeszcze w tym roku, to do takich działań będą zmuszeni również przedstawiciele branży śmieciowej. Jak na razie sytuację ratuje m.in. dobra koniunktura na sprzedaż odpadów zbieranych selektywnie - makulatury czy metalu. - Skutki wysokiej inflacji, m.in. wzrostu cen paliw, energii, pracy odczuwamy już dzisiaj i będą one narastać w najbliższych tygodniach. Musimy mieć świadomość, że - jeśli chodzi o relacje zamawiającego z wykonawcą - takie zjawisko jest na horyzoncie - przestrzega szef PIGO.

Negocjacje najlepszym rozwiązaniem

Ministerstwo Rozwoju i Technologii nie planuje wprowadzenia obligatoryjnej waloryzacji. Rozszerzony ma zostać natomiast obowiązek zawierania samych klauzul waloryzacyjnych - o umowy zawierane na okres dłuższy niż sześć miesięcy oraz o te, których przedmiotem są dostawy. „Należy mieć na uwadze, że rynek zamówień publicznych to tysiące zawieranych umów rocznie. Każda z nich ma swoją specyfikę, która powinna zostać uwzględniona przy podejmowaniu decyzji dotyczącej waloryzacji. Strony umowy znają najlepiej uwarunkowania danego zamówienia, dlatego to one są w stanie ocenić, czy i w jakim stopniu aktualna sytuacja rynkowa wpływa na warunki i koszty jego realizacji” - wskazuje resort w przesłanym DGP stanowisku.
Ten kierunek popierają również przedsiębiorcy. - Każdy kontrakt jest inny. Jestem zwolennikiem indywidualnego podejścia. Pytanie, czy wcześniej mądrze skonstruowano te umowy, nie zrzucając wszystkich ryzyk na firmy. Jeżeli kontrakty napisane są zdroworozsądkowo, to na pewno strony dojdą do porozumienia - podkreśla prezes KIGO. - Negocjacje dotyczące waloryzacji umowy to optymalne rozwiązanie. Nie można traktować tego jako próby wyrwania dodatkowych pieniędzy, ponieważ mamy do czynienia z realnymi, niemożliwymi do przewidzenia zmianami na rynku wpływającymi zasadniczo na koszt wykonania zamówienia - dodaje Michał Dąbrowski.
Specustawa umożliwi również podniesienie limitów waloryzacyjnych w tych umowach, które zawierają już klauzule. Nie będzie to wymagało spełnienia żadnych dodatkowych warunków. - Jedynym ograniczeniem będzie to, aby wzrost wynagrodzenia wykonawcy spowodowany taką zmianą nie przekroczył 50 proc. wartości pierwotnej umowy - wskazuje resort rozwoju i technologii. ©℗