Szefowie urzędów częściej niż dotychczas wszczynają postępowania wyjaśniające wobec podwładnych. Ponad połowa z tych spraw jest jednak umarzana z uwagi na ich bezzasadność. Jeśli już są wymierzane kary, to najniższe – w postaci upomnienia.

W ubiegłym roku wzrosła liczba postępowań wyjaśniających wobec członków korpusu służby cywilnej. Jednak zwiększyła się też liczba umorzeń. Takie wnioski płyną z najnowszego sprawozdania szefa służby cywilnej dotyczącego stanu administracji rządowej w 2021 r.
Zdaniem ekspertów przełożeni chcą karać urzędników za drobne przewinienia, ale najczęściej kończy się to właśnie umorzeniem postępowania. Jeśli już pojawia się kara, to jest ona najniższa z możliwych, czyli upomnienie. Rzadko sprawy trafiają do dalszego procedowania, czyli komisji dyscyplinarnych.
Urzędniczy sprzeciw
Zgodnie z art. 113 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1233 ze zm.) członek korpusu służby cywilnej odpowiada dyscyplinarnie za naruszenie swoich obowiązków. Dyrektorzy generalni urzędów chętnie sięgają po uprawnienie wynikające z art. 115 cytowanej ustawy - za mniejszej wagi naruszenie obowiązków mogą ukarać podwładnego upomnieniem na piśmie. Może to być poprzedzone postępowaniem mającym na celu wyjaśnienie okoliczności sprawy. Z kolei obwiniony pracownik ma możliwość w ciągu siedmiu dni od wymierzenia mu kary upomnienia wnieść sprzeciw. Wtedy dyrektor musi niezwłocznie przekazać sprawę rzecznikowi dyscyplinarnemu, który wszczyna postępowanie wyjaśniające. Najczęściej właśnie na tym etapie te postępowania są umarzane. Jeśli zarzuty są zasadne, sprawa jest kierowana do komisji dyscyplinarnej (gdzie są dwie instancje). Ponad połowa tego typu spraw jest umarzana przez rzeczników dyscyplinarnych, a pozostałe są kierowane właśnie do komisji. Najwięcej postępowań wyjaśniających wszczęto w Krajowej Administracji Skarbowej (patrz infografika).
- Wiele z tych postępowań zostało umorzonych, a to oznacza, że szefowie urzędów chcą jedynie zastraszyć niepokornych urzędników. Mamy galopującą inflację, a podwyżki na poziomie 4,4 proc., więc dochodzi do prób zamykania nam ust. Ostatnim takim spektakularnym wydarzeniem było wszczęcie postępowania dyscyplinarnego tylko dlatego, że przedawnił się mandat na kilka złotych. Koszty pracy członków komisji dyscyplinarnej były znacznie wyższe - oburza się Tomasz Ludwiński, przewodniczący NSZZ „Solidarność” pracowników skarbówki.
Również inni związkowcy dostrzegają podobne przyczyny rosnącej liczby postępowań wyjaśniających. - Wzrasta presja na pracowników, że mają realizować sprawy tak, jak to widzą ich przełożeni, a urzędnicy, którzy są fachowcami, mają często odmienne zdanie lub po prostu mówią, że prawo na to nie pozwala. A to już jest wystarczający powód dla ich szefów, aby próbować wszczynać postępowanie dyscyplinarne. Dostrzegamy w naszych badaniach, że wzrasta nacisk na urzędników, aby realizowali zadania w określony sposób - ocenia Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ. - Oczywiście bywają przypadki, że urzędnicy popełniają błędy, ale to można na drodze dialogu i mediacji wyjaśnić, nie trzeba wytaczać dział w postaci komisji dyscyplinarnych, które same wielokrotnie wykazują, że nie było konieczności angażowania ich - dodaje.
Niewspółmierne kary
Związkowcy zwracają natomiast uwagę, że postępowania wobec dyrektorów nie są już inicjowane tak pochopnie. - Zgłaszałem wniosek o postępowania wyjaśniające w stosunku do dyrektora, bo miałem podejrzenie, że mamy do czynienia ze znamionami mobbingu. Pracodawca nie przychylił się do mojej prośby, a jedynie powołał zespół - mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim. Podkreśla przy tym, że szefowie urzędów chętnie sięgają po kary w przypadku drobnostek, choć w takich wypadku wystarczyłaby dyscyplinująca rozmowa. - Takie działania mają na celu najprawdopodobniej zastraszanie niepokornych urzędników - ocenia.
Zdaniem ekspertów rosnąca liczba postępowań wyjaśniających i jednocześnie liczba umorzeń potwierdzają, że w wielu przypadkach nie jest zasadne dalsze postępowanie dyscyplinarne. - Trzeba pamiętać, że m.in. w skarbówce wiele skarg wypływa od petentów, a ich przełożeni nie zostawiają ich bez rozpoznania. Dlatego w celu ich wyjaśnienia wszczynane są postępowania. Z raportu wynika, że wzrasta i liczba wniosków, i umorzeń, czyli wiele zarzutów jest bezzasadnych - mówi dr Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego. Zwraca uwagę na to, że prawie 90 proc. kar to zwykłe upomnienie pracownika. A taka nagana jest bezpieczna, bo jeśli urzędnik ją otrzyma, to z reguły nie chce już dalej walczyć i odwoływać się do sądu pracy. - Z pewnością rozmów dyscyplinujących i ustnych upomnień jest o wiele więcej, ale nie są one ewidencjonowane. Podobnie dzieje się w sektorze prywatnym - wskazuje ekspert.
Odpowiedzialność dyscyplinarna w służbie cywilnej w 2021 / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe