Administracyjne kary finansowe mają zmotywować samorządy do szybszego wdrożenia m.in. unijnej dyrektywy ściekowej. W pesymistycznym wariancie grozi im nawet grubo ponad 300 mln zł sankcji.

Ministerstwo Infrastruktury chce wprowadzić przepisy, które umożliwią nakładanie administracyjnych kar pieniężnych w przypadku niewywiązania się przez gminy z obowiązków wynikających z dyrektywy ściekowej. Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy - Prawo wodne - oraz niektórych innych ustaw, który został przesłany do konsultacji.
Eksperci są oburzeni tymi propozycjami. - Gminy potrzebują wsparcia, a nie kar - komentuje Wadim Tyszkiewicz, senator niezrzeszony.
Marchewka już była
Polska od sześciu lat spóźnia się z oczyszczaniem ścieków zgodnie z unijnymi standardami. Wedle bowiem postanowień traktatu akcesyjnego termin wdrożenia wymagań dotyczących systemów kanalizacji i oczyszczalni ścieków komunalnych upłynął 31 grudnia 2015 r. Od 2018 r. przeciwko Polsce toczone jest przez Komisję Europejską postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego wynikającym z dyrektywy ściekowej. Rząd ma pomysł, jak zmobilizować gminy, aby szybciej dostosowały się do unijnych wytycznych. - Z uwagi na poważne konsekwencje i grożące Polsce kary finansowe zasadne jest wprowadzenie instrumentów prawnych zapewniających, że samorządy będą spełniały wymogi przewidziane w dyrektywie ściekowej. Charakter administracyjnej kary pieniężnej musi być mobilizujący do podjęcia działań w przypadku występujących naruszeń i prewencyjny przed dokonywaniem nowych - uważa MI, które przygotowało projekt. Proponuje, aby wysokość kary zależała od skali nieprawidłowości i była mnożona przez 200 zł.
Z jakimi konkretnie sankcjami muszą liczyć się więc gminy? Resort infrastruktury przedstawił dwa warianty. To, ile ostatecznie zapłacą, zależeć będzie od tego, w jakim stopniu uda im się wywiązać z dyrektywy ściekowej.
Z pierwszego, zdaniem MI mało prawdopodobnego, pesymistycznego wariantu, wynika, że biorąc pod uwagę liczbę aglomeracji, które obecnie naruszają przepisy dyrektywy (czyli 725), średnia wysokość kar będzie wynosiła 435 tys. zł. Łącznie wszystkie samorządy, które nie wywiążą się z unijnych wytycznych, zapłacą 315,4 mln zł. Pieniądze te zasilą w 90 proc. budżet państwa (283,9 mln zł) i w pozostałych 10 proc. Wody Polskie (31,5 mln zł).
Natomiast drugi wariant, optymistyczny i według resortu bardziej realny, zakłada, że liczba gmin, które nie wywiążą się z unijnych wymogów, będzie malała i to szybko. Wedle tych szacunków liczba aglomeracji, które nadal nie będą spełniały unijnych wytycznych, wyniesie zaledwie 40 w 2028 r. Wówczas ewentualne sankcje wyniosłyby średnio 23 760 zł na aglomerację, a łącznie dla wszystkich samorządów ich koszt wyniósłby niespełna milion złotych. W tej opcji już za ok. 10 lat problem skanalizowania gmin zostanie praktycznie rozwiązany.
Przerzucanie kosztów
- To wygląda jak próba przerzucania na samorządy kosztów niewywiązania się z dyrektywy ściekowej, za co przecież odpowiedzialny jest rząd, a nie gminy - uważa Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich. - Najpierw trzeba przeanalizować, dlaczego niektóre gminy nie zdołały zrealizować tych wymogów. Potem należy zastanowić się, jak im pomóc, a dopiero na samym końcu karać, o ile rzeczywiście okaże się, że z powodu zaniechania samorządu doszło do nieprawidłowości. W innym wypadku sam pomysł nakładania sankcji jest po prostu głupi - dodaje.
Podobnego zdania jest Wadim Tyszkiewicz. - W Polsce jest ok. 2,5 tys. gmin i każda jest inna. Mają inne uwarunkowania zarówno pod względem położenia geograficznego, rozproszenia zabudowy, jak i możliwości finansowych itd. To, że część samorządów nadal nie wywiązała się z wymogów ściekowych, wynika z przyczyn obiektywnych, a nie z celowego zaniechania. Kary ich do tego nie zmotywują, ponieważ gdzie indziej leży problem, a nie w motywacji do podjęcia działań. Najpierw trzeba go znaleźć, a następnie rozwiązać - przekonuje.
Wtórują mu inni samorządowcy. - Wdrożenie dyrektywy ściekowej to jedna z najbardziej kosztochłonnych inwestycji dla samorządów. Nadal gminy nie mają ani dostatecznych narzędzi, ani wystarczających pieniędzy, aby dostosować się do tych wytycznych. O tym powinniśmy rozmawiać, a nie o karach. To jest nonsens - kwituje Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
ikona lupy />
Jakie kary za ścieki / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Resort jednak twierdzi, że sankcje to właściwe posunięcie, skoro za ścieki odpowiadają gminy. - System administracyjnych kar pieniężnych wynika z faktu, iż zgodnie z art. 7 ust. 3 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1372 ze zm.) sprawy obejmujące m.in. wodociągi i zaopatrzenie w wodę, kanalizację, usuwanie i oczyszczanie ścieków komunalnych należą do zadań własnych gminy - argumentuje MI. I w projekcie nowelizacji proponuje szereg innych podstaw do nakładania sankcji, przykładowo: wprowadzenie administracyjnych kar pieniężnych w przypadku niewywiązania się z obowiązku sprawozdawczości z realizacji Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych oraz ankietyzacji do jego zaktualizowania. - Sprawozdania przekazywane przez gminy stanowią cześć składową sprawo zdania Wód Polskich z realizacji KPOŚK. Na podstawie tych danych przygotowywany jest raport do Komisji Europejskiej. Niewywiązanie się samorządów z ustawowego obowiązku skutkuje niepełnymi danymi w ramach sprawozdawczości krajowej oraz raportowania na poziomie unijnym - wyjaśnia MI. Kara wyniosłaby do 10 tys. zł. Natomiast wójt, burmistrz lub prezydent miasta, który np. nie będzie kontrolował posiadania przez mieszkańców umów na odbiór nieczystości z pojemników bezodpływowych na ścieki, podlegać będzie karze w wysokości od 10 tys. zł do 50 tys. zł. ©℗
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji w trakcie konsultacji