Sąd orzeknie, czy wycinka lasu, której sprzeciwiają się mieszkańcy, narusza ich dobra osobiste. Na razie wywalczyli nakaz wstrzymania prac jako zabezpieczenie na czas postępowania.

Sprawa dotyczy miejscowości Szumin w województwie mazowieckim, a postępowanie toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Tamtejsi mieszkańcy ok. trzy lata temu dowiedzieli się, że realizowany przez lokalne nadleśnictwo plan urządzenia lasu (PUL) przewiduje wycinkę lasu znajdującego się na skraju ich miejscowości. – Gdyby doszło do zapowiadanej rębni zupełnej, nastąpiłaby zmiana życia lokalnej społeczności. Jej istnienie i lokalna gospodarka opierają się bowiem na związku z naturą, w tym z żyjącym, starym lasem – mówi Marta Jagusztyn, przedstawicielka skarżących.
Miejscowość (jeszcze) na skraju lasu
Początkowo mieszkańcy próbowali dowiedzieć się, czy możliwa jest zmiana zapisów PUL. – Zgodnie z ustawą (o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko; t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 247, ze zm. – przyp. red.) oraz konwencją z Aarhus obywatele mają prawo do współdecydowania o tym, co dzieje się z lasem. W praktyce ma to być realizowane podczas konsultacji społecznych planów urządzenia lasów. Problem w tym, że większość ludzi nie ma pojęcia, tak jak my, o istnieniu PUL – podkreśla Marta Jagusztyn.
Rzeczywiście, zgodnie z przesłanym do nas stanowiskiem Lasów Państwowych każdy plan ma być poddawany szerokim konsultacjom społecznym na wszystkich etapach jego powstawania, m.in. poprzez zamieszczanie informacji o kolejnych krokach procedury w Biuletynie Informacji Publicznej właściwej Regionalnej Dyrekcji LP, a nawet lokalnej prasie. Niestety, jak wskazuje przedstawicielka mieszkańców Szumina – na próżno szukać danych o wycince tamtejszego lasu. – I tak mieliśmy szczęście, że ta informacja dotarła do nas, zanim wjechały maszyny – kończy.
Lokalna społeczność złożyła do warszawskiego WSA skargę na akt ministra środowiska zatwierdzający plan urządzenia lasu. Sąd jednak nie rozpoznał merytorycznie skargi i postanowieniem z 17 kwietnia 2019 r. odrzucił ją jako niedopuszczalną, co zostało utrzymane w mocy przez sąd II instancji. NSA powołał się na utrwaloną linią orzeczniczą, zgodnie z którą przepisy nie pozwalają sądom administracyjnym na kontrolę zgodności z prawem działań Lasów Państwowych planowanych i realizowanych w odniesieniu do obszarów leśnych na terytorium RP. WSA słusznie uznał, że nie może merytorycznie rozpoznawać skargi mieszkańców na akt administracyjny ministra zatwierdzający PUL, niezależnie do jego zgodności bądź niezgodności z obowiązującym prawem materialnym. Tym samym, jak podkreśla pełnomocnik mieszkańców, adw. Michał Bednarkiewicz, droga do administracyjnoprawnej kontroli działań Lasów Państwowych została zamknięta.
Jędrzej Klatka, radca prawny, ekspert Polskiej Izby Ekologii w dziedzinie prawa ochrony środowiska, wyjaśnia, że jest to sytuacja, która dotyczy sfery dominium (czyli właścicielskiej), a nie imperium (czyli władczej, gdy minister działa jako organ administracji). Przyjęcie takiej koncepcji powoduje, że zatwierdzenie aktu przez ministra jest traktowane jako czynność wewnętrzna.
Co prawda brak możliwości zaskarżenia PUL został uznany przez Komisję Europejską jako niezgodny z prawem unijnym, jednak proces w tej sprawie przed TSUE ma się rozpocząć dopiero w tym roku. Do tego czasu konieczne jest korzystanie z innych rozwiązań.
Nietypowe, ale może skuteczne
Tak pojawił się pomysł wystąpienia na drogę powództwa cywilnego z tytułu naruszenia dóbr osobistych. – Mieszkańcy odwołali się do środków prawnych, jakkolwiek niepowszechnych jeszcze dla takich przypadków, acz uzasadnionych prawnie wobec niedostępności dla obywatela RP procedury kontrolnej działania organów państwowych w tym obszarze, w ramach normalnej, przewidzianej konstytucją procedury administracyjnej – wskazuje mec. Bednarkiewicz.
Powództwo zostało oparte na argumentacji, że istnieje odrębne dobro osobiste obywatela do obcowania ze środkiem naturalnym na obszarze Polski. Jego istnienie potwierdzają liczne orzeczenia sądów, m.in. wyrok SA w Warszawie z 10 czerwca 2014 r. (sygn. akt 6ACa1446/13). – Odwołujemy się do dobra osobistego, które funkcjonuje w obrocie prawnym od lat 80. – podkreśla pełnomocnik.
Powodowie wskazują, że to dobro będzie zagrożone w przypadku zrealizowania przewidzianych w PUL wycinek. Podkreślają również, że ich zdaniem Lasy Państwowe bezprawnie ingerują w ich prawo do obcowania ze środowiskiem naturalnym – z jednej strony poprzez naruszenie zakazu zrębów zupełnych, które znajdują się w planie ochrony Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego, na terenie którego znajduje się las, z drugiej przez naruszenie zasady równowagi pomiędzy ekonomiczną, społeczną i ekologiczną funkcją lasu, na rzecz ekspozycji wyłącznie korzyści gospodarczych Skarbu Państwa. – Równoległą podstawę prawną powództwa stanowi tu jednocześnie art. 323 ust. 1 ustawy – Prawo ochrony środowiska, który w swej istocie również odnosi się do instytucji służącej ochronie dobra osobistego obywatela w przestrzeni jego kontaktów ze środowiskiem naturalnym i szkód w przestrzeni życiowej wywołanych oddziaływaniem na środowisko naturalne – wyjaśnia mec. Bednarkiewicz.
Sąd Okręgowy w Warszawie, przed którym toczy się postępowanie, rozpatruje merytorycznie sprawę, a na czas postępowania udzielił zabezpieczenia poprzez nakaz wstrzymania wycinki. Co więcej, zabezpieczenie zostało utrzymane w mocy po zaskarżeniu przez Lasy Państwowe.
Profesor Bartosz Rakoczy z Kancelarii Radców Prawnych Bartosz Rakoczy i Krzysztof Bukowski sp.j. nie kryje zainteresowania postępowaniem. – To orzeczenie będzie szalenie ciekawe, bo sąd będzie musiał się zastanowić nad naprawdę wieloma dość złożonymi kwestiami. Koncepcja wykorzystania do dochodzenia swoich roszczeń art. 23 i 24 kodeksu cywilnego jest bardzo kusząca, choć w przypadku lasów jest to skomplikowane – podkreśla.