Zamiast konkursów – eksperci z polecenia. Ale tylko w Kancelarii Premiera. Szef rządu będzie mógł przekształcać departamenty i wydziały swojej kancelarii, by sprawniej walczyć z pandemią.

Taką możliwość zakłada nowa wersja projektu nowelizacji ustawy o działach administracji rządowej. Przypomnijmy, że poprzednia została zawetowana przez prezydenta. Jednym z głównych powodów było wprowadzenie podsekretarzy stanu do korpusu urzędniczego, w efekcie czego mieli zarabiać dwukrotnie więcej. Obecny projekt – wstępnie uzgodniony przez premiera z prezydentem – takiego mechanizmu nie zawiera. Pozostała w nim natomiast, choć w ograniczonej skali, możliwość wyłączania poszczególnych komórek w urzędach z korpusu służby cywilnej. Dotyczyć ma to jednak jedynie kancelarii premiera.
Pozwoli to szefowi rządu na elastyczne zarządzanie i zatrudnianie ekspertów bez zbędnej zwłoki. Obecnie tylko dyrektorów i ich zastępców można powoływać z dnia na dzień, w przypadku innych urzędników niezbędne jest przeprowadzenie konkursu.

Kompromisowe wyjście

Zgodnie z projektem w ustawie z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 537) ma się pojawić art. 2a umożliwiający prezesowi Rady Ministrów określenie komórek organizacyjnych w jego kancelarii, których pracownicy będą urzędnikami państwowymi w rozumieniu tej regulacji. W zawetowanej ustawie taka możliwość miała być we wszystkich urzędach administracji rządowej.
– Cieszę się, że takie rozwiązania nie będą stosowane w naszym urzędzie. Pozostawienie tego mechanizmu w pierwotnym kształcie mogłoby być dużą pokusą do tego, aby ograniczyć do minimum rolę urzędników w funkcjonowaniu państwa – mówi Robert Barabasz. przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.

Możliwość, nie przymus

Autorzy projektu przekonują jednak, że przepis ma charakter fakultatywny i pozwoli na elastyczne regulowanie polityki zatrudnienia w administracji rządowej.
Określenie komórek wyłączonych z korpusu następować będzie w drodze rozporządzenia wydawanego przez premiera i przybierze formę wykazu. Ich pracownicy w ciągu siedmiu dni od wejścia w życie tego rozporządzenia muszą wyrazić zgodę na nowe warunki zatrudnienia na podstawie przepisów ustawy o pracownikach urzędów państwowych. Jeśli się zgodzą, będzie udzielony im urlop bezpłatny w służbie cywilnej, a jeśli tego nie zrobią, to dyrektor generalny urzędu wyznaczy im stanowisko zgodne z ich kwalifikacjami i umiejętnościami zawodowymi.
Formalnie zatem nikt nie straci pracy, jednak eksperci wskazują, że jeśli okaże się, iż większość osób nie chce wychodzić z korpusu służby cywilnej, nawet na pewien czas, trzeba będzie zatrudnić dodatkowych urzędników, a dla tych, który nie wyrazili zgody, szukać innych stanowisk. Dla części może to być po prostu zesłanie.
– Konstrukcja tego rozwiązania jest niemal kosmiczna. Osoby, które będą przychodzić do tych przekształconych komórek bez formalnego naboru, nawet jeśli otrzymają umowę na czas nieokreślony, nie będą mieć gwarancji, że nowy premier z dnia na dzień nie przeniesie ich ponownie do służby cywilnej. A wówczas osoby spoza korpusu nie mają co liczyć na to, że tylnymi drzwiami trafią do służby cywilnej – mówi dr Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego. Zwraca uwagę, że ustawa o pracownikach urzędów państwowych pozwala na przejście ze służby cywilnej do urzędów, które stosują te przepisy – np. kancelarii Sejmu lub Senatu – jednak ten mechanizm nie działa w drugą stronę, czyli nie umożliwia wejścia do korpusu bez formalnego naboru.

Pomaga czy przeszkadza?

Autorzy projektu powołują się na pandemię i konieczność szybkiego działania. Dzięki nowemu rozwiązaniu nie będzie trzeba przeprowadzać żmudnej procedury rozpisywania konkursów i powoływania komisji, choć eksperci podkreślają, że nawet taki formalny nabór można przeprowadzić w ciągu dwóch tygodni. Problem jednak w tym, że konkurs może wygrać inna osoba niż ta, która była polecona np. szefowi kancelarii premiera.
W projekcie wskazano, że premier wydając rozporządzenie z wykazem, musi uwzględnić charakter wykonywanych zadań w tych komórkach organizacyjnych, a także konieczność zapewnienia sprawnej organizacji urzędu. Z uzasadnienia projektu możemy też wyczytać, że służba cywilna podlega instytucjonalnej ochronie konstytucyjnej. Co więcej, przywołane zostało też uzasadnienie wyroku TK z 14 czerwca 2011 r. (sygn. akt Kp 1/11). Według autorów projektowanej regulacji ochrona konstytucyjna w tym zakresie została zachowana, bo osoby z korpusu, które zdecydują się na przejście do przekształconej komórki, będą mieć udzielony na ten czas urlop bezpłatny.
Zdaniem prof. Stefana Płażka z Uniwersytetu Jagiellońskiego przy tym rozwiązaniu nasuwa się jednak pytanie, po co służba cywilna, skoro według rządzących przeszkadza ona w sprawnym rządzeniu. – Takie rozwiązanie sprowadza się do zawieszenia służby cywilnej w kancelarii premiera na czas nieokreślony – ocenia.
– Należy przez to rozumieć, że służba cywilna nie jest w stanie zapewnić sprawnej organizacji kancelarii premiera. A takie stwierdzenie jest bardzo niepokojące w kontekście choćby art. 153 konstytucji, gdzie mowa jest o tym, że korpus gwarantuje sprawne działanie państwa – podsumowuje Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, były członek Rady Służby Cywilnej.
Administracja rządowa
Etap legislacyjny
Projekt ustawy przed I czytaniem w Sejmie