Gminy tracą miliony złotych na przepisach o zwolnieniu z podatku od nieruchomości działek z bocznicami kolejowymi. Pojawiło się jednak światełko w tunelu, bo jest projekt zawężający zakres preferencji

Od dwóch lat Związek Miast Polskich apeluje o zmiany w opodatkowaniu m.in. gruntów pod bocznicami kolejowymi. Wcześniej domagały się tego również mniejsze samorządy.
ZMP przeprowadził ostatnio badanie ankietowe wśród 88 gmin, z którego wynika, że rocznie tracą one z powodu tego zwolnienia w podatku od nieruchomości ponad 50 mln zł. W skali całego kraju ubytek we wpływach może więc przekraczać nawet 100 mln zł.
Sytuację, na korzyść gmin, ma zmienić senacki projekt nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych (druk nr 247), który został przekazany do Sejmu. Minister finansów wydał już pozytywną opinię dla tego projektu. Resort potwierdził to także w odpowiedzi na pytania DGP.

Zawiniła nowelizacja

Niekorzystne dla gmin zmiany wprowadziła 1 stycznia 2017 r. nowelizacja ustawy o transporcie kolejowym (Dz.U. z 2016 r. poz. 1727 ze zm.). Przy tej okazji zmienił się bowiem art. 7 ust. 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1170), który zwalnia z daniny od nieruchomości grunty, budowle i budynki wchodzące w skład infrastruktury kolejowej. Do końca 2016 r. preferencja ta dotyczyła jednak tylko budowli i zajętych przez nie gruntów. To oznaczało, że podatku nie było tylko od fragmentu terenu, na którym znajdowały się np. tory kolejowe. Po zmianach obowiązujących od 1 stycznia 2017 r. za infrastrukturę kolejową uznawane są już m.in. całe działki ewidencyjne, na których znajdują się pozostałe elementy infrastruktury kolejowej (np. bocznice). Nie ma przy tym znaczenia, jaką część działki zajmują elementy wchodzące w skład infrastruktury kolejowej, tworzącej np. część linii, bocznicy lub innej drogi kolejowej. Wystarczy, aby na gruncie znajdowały się elementy wymienione w załączniku nr 1 do ustawy o transporcie kolejowym.
– Cały problem sprowadza się dzisiaj do tego, że ze zwolnienia korzystają przedsiębiorcy, którzy nie mają nic wspólnego z publicznymi przewozami. To prowadzi do absurdalnych sytuacji – przyznaje prof. UwB Rafał Dowgier z Katedry Prawa Finansowego Uniwersytetu w Białymstoku.
Tłumaczy to na przykładzie elektrociepłowni, która ma bocznicę kolejową na odcinku 200 m położoną na działce geodezyjnej o powierzchni 5 ha. Bocznica zajmuje więc niewielką jej część. Na działce znajdują się również inne obiekty związane z działalnością gospodarczą, która nie ma nic wspólnego z przewozami kolejowymi. Zwolnienie dotyczy jednak całej pięciohektarowej działki i znajdujących się na niej obiektów. Taką wykładnię obecnych przepisów potwierdzają też sądy administracyjne (np. WSA w Gliwicach z 1 grudnia 2017 r., sygn. akt I SA/Gl 970/17, prawomocny).
To oznacza, że obecnie są zwolnione z podatku działki (i inne nieruchomości) również pod infrastrukturę prywatną, a nie tylko publiczną.
Na zwolnieniu tracą gminy. Jak podaje ZMP, przykładowo ubytek Krakowa wynosi 3 mln zł rocznie i to od jednej spółki. Terespol i Oświęcim tracą prawie po 2 mln zł rocznie (patrz infografika).

Senat chce zmian

Rozwiązanie zaproponował Senat, który chce zawężenia zakresu zwolnienia zapisanego w art. 7 ust. 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Zwolnione mają być jedynie nieruchomości wchodzące w skład infrastruktury kolejowej, które:
  • są udostępniane przewoźnikom kolejowym wyłącznie do wykonywania przewozów kolejowych, lub
  • są wykorzystywane do przewozu osób, lub
  • tworzą linie kolejowe o szerokości torów większej niż 1435 mm.
W efekcie zwolnione z daniny mają być jedynie grunty (budynki i budowle) pod np. bocznicami kolejowymi, a nie całe działki.

Eksperci za zmianami

– Zmiany wprowadzone w 2017 r. to kolejny przykład, gdy przy okazji nowelizacji przepisów niepodatkowych pozbawia się gminy dochodów, i to bez rekompensaty – mówi Rafał Dowgier.
Profesor UMK Wojciech Morawski, kierownik Katedry Prawa Finansów Publicznych UMK w Toruniu, dodaje, że odesłania do przepisów niepodatkowych to jedna z głównych chorób ustawy o podatkach i opłatach lokalnych.
– A te ustawy „niepodatkowe” zmieniane są lekką ręką bez patrzenia na skutki podatkowe – podkreśla.
Jego zdaniem zwolnienie bocznic kolejowych jest uzasadnione, bo służą one – tak jak linie kolejowe – do transportu kolejowego. Powinny więc być tak samo traktowane. Zwolnienie nie powinno jednak obejmować całej działki gruntu, a tylko tę jej część, która jest zajęta przez infrastrukturę kolejową.
– Obowiązujące przepisy należy zmienić w ten sposób, aby – tak jak to było przed 1 stycznia 2017 r. – zasadniczo odnosiły się do publicznej infrastruktury kolejowej – zgadza się Rafał Dowgier.
Podkreśla, że nie da się w żaden logiczny sposób uzasadnić tego, aby grunty zajmowane pod różnego rodzaju obiekty typu elektrociepłownie, magazyny, kopalnie, żwirownie, z których koleją wywozi się kruszywa, były zwolnione z podatku tylko dlatego, że jest tam bocznica kolejowa.
– Dostrzegam tu dyskryminację przedsiębiorców, którzy prowadzą taką samą działalność, a korzystają np. z transportu drogowego, a nie kolejowego – mówi Dowgier.
Podaje przykład dwóch położonych obok siebie żwirowni. Ta, która wywozi urobek bocznicą kolejową, jest zwolniona z daniny, a druga – korzystająca z transportu drogowego – płaci podatek od gruntów. To oznacza nierówne traktowanie podmiotów prowadzących taką samą działalność.

Od kiedy możliwe zmiany

Projekt senackiej nowelizacji zakłada, że nowe przepisy zaczęłyby obowiązywać już od 1 stycznia 2021 r. Zdaniem Rafała Dowgiera są na to małe szanse, bo cały proces legislacyjny musiałby się zakończyć do 31 grudnia br. i w tym terminie zmiany musiałyby zostać opublikowane w Dzienniku Ustaw. Ekspert wskazuje że jeśli parlament nie zdąży, to ewentualna nowelizacja będzie możliwa dopiero od 1 stycznia 2022 r. Ograniczenie zwolnienia będzie bowiem niekorzystne dla podatników, a takie zmiany nie mogą wchodzić w trakcie roku podatkowego.
– To jest kolejny dowód, że nie dba się o interesy jednostek samorządu terytorialnego. Myślę, że gdyby podobne w skutkach rozwiązania wprowadzono w zakresie podatków państwowych, VAT czy CIT, to błyskawicznie przepisy byłyby zmienione – ocenia Rafał Dowgier. ©℗
Straty gmin