Choć samorządy uchwalają rocznie dziesiątki planów rozwoju, dokumenty te często do siebie nie pasują. Skutek to faktyczne hamowanie rozwoju na poziomie lokalnym. A rząd niespecjalnie zachęca samorządy do zmiany podejścia.
Papierologia w gminie / DGP
Takie wnioski płyną z ekspertyzy pt. „Kierunki zmian niezbędnych do stworzenia docelowego systemu zarządzania polityką rozwoju na poziomie lokalnym” przygotowanej przez prof. UJ Aleksandra Noworóla dla Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.
W badaniu naukowiec zwrócił uwagę na system planistyczny gmin i powiatów. W sumie samorządy są zobowiązane do przyjęcia 41 dokumentów: 22 na poziomie powiatu i 19 na poziomie gminy. Dotyczą one np. tego, jakie plany ma gmina w kontekście rozwijania lokalnego transportu, energetyki czy planowania przestrzennego.
Do tego dochodzą dokumenty, które już obligatoryjne nie są – np. programy ograniczania skutków powodzi w Krakowie czy usuwania azbestu w Katowicach.
Okazuje się jednak, że również z powodu tak dużej liczby dokumentów i planów trudno w ogóle mówić o jednolitej strategii rozwoju samorządów.
– Nie ma prawnego instrumentu, który by wiązał plany sektorowe przyjmowane przez samorządy. Plany te są sporządzane w stosunku do odrębnych ustaw. A doświadczenie pokazuje, że dokumenty te często są niespójne – zauważa prof. Aleksander Noworól. Jego zdaniem nieobligatoryjne strategie rozwoju (np. dotyczące rewitalizacji), które część samorządów już przyjmuje, powinny być obowiązkowe dla wszystkich lokalnych władz.
Ale by wszelkie plany były efektywne, konieczne są ich powiązanie tematyczne i hierarchizacja. I tu pojawia się kolejny problem. Koncepcja Przestrzennego Zagospodarowania Kraju została przyjęta przez rząd dopiero w grudniu 2011 r. A to oznacza, że na szczeblu samorządowym hierarchizacji planów i programów po prostu nie ma. – System planowania lokalnego nie leży bezpośrednio w kompetencjach MRR – mówi Piotr Popa z biura minister Elżbiety Bieńkowskiej.
Dodaje, że trwają prace nad wdrożeniem nowego systemu zarządzania rozwojem kraju.
– Ogranicza on liczbę dokumentów strategicznych na poziomie krajowym, wprowadza odejście od myślenia sektorowego oraz służy poprawie koordynacji działań między poziomem krajowym a regionalnym – tłumaczy Popa.
Im szybciej uporządkowany zostanie system rozwoju samorządów, tym więcej pieniędzy z UE uzyskają one w przyszłej perspektywie finansowej na lata 2014 – 2020. A z Brukseli płyną wyraźne sygnały, że preferowana będzie współpraca między gminami ponad ich granicami administracyjnymi, np. w ramach tzw. obszarów funkcjonalnych. – W tym kontekście w pracach nad nowymi programami rozwijane będą mechanizmy koordynacji, które zapewnią takie podejście, np. nowy kontrakt terytorialny – mówi Piotr Popa z MRR.
Nie czekając na efekty prac rządu, samorządy same przystępują do poprawy sytuacji. Już w czerwcu w Związku Gmin Wiejskich RP, Związku Miast Polskich i Związku Powiatów Polskich rusza program doradztwa dla samorządów, które utworzą obszar funkcjonalny i będą chciały zdobyć fundusze MRR na opracowanie niezbędnych programów.