Epidemia może spowodować, że JST nie osiągną narzuconych przez UE pułapów odzysku i recyklingu odpadów komunalnych. Ale są tego i inne przyczyny, m.in. zmiany związane z kartami przekazania odpadów.
– W tej nadzwyczajnej sytuacji, jaką jest epidemia, będzie nam bardzo trudno osiągnąć wymagane przepisami poziomy odzysku i recyklingu odpadów komunalnych – przyznaje Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami i szef PGK w Koszalinie. – Wysłaliśmy w tej sprawie pismo do Ministerstwa Klimatu, w którym prosiliśmy m.in. o nienaliczanie kar. Odpowiedzi jeszcze nie mamy – mówi prezes KIGO.

Do jednego worka

W najtrudniejszej sytuacji mogą się znaleźć te samorządy, które zgodnie ze specustawą o COVID-19 (Dz.U. 2020 poz. 374; ost.zm. 695) wnioskują o zaprzestanie selektywnej zbiórki w związku z epidemią. A także te, których kontrahenci chcą zaniechać podziału odpadów ze względu na bezpieczeństwo załogi. Choć w specustawie jest przepis umożliwiający odejście od selektywnej zbiórki za zgodą wojewody, to nie ma ani słowa o uchyleniu obowiązku uzyskania odpowiedniego poziomu recyklingu.
– Nie znam jeszcze przypadku, by wojewoda uchylił nakaz segregacji, lecz chciałbym wiedzieć, co będzie z poziomami, skoro ich nieosiągnięcie jest zagrożone karą – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich. Jeśli wojewoda tak zrobi, to według ekspertów te nieposegregowane śmieci powinny być wliczane do odpadów zmieszanych, co da szansę na uzyskanie lepszych poziomów recyklingu. Niestety na złagodzenie przepisów ze strony resortu klimatu raczej trudno liczyć. – Obowiązki w zakresie poziomów recyklingu wyznaczają przepisy UE – odpowiedziało nam Ministerstwo Klimatu. A UE nadziei na zmiany raczej nie daje (opinia).
Jednak do wzrostu ilości niesegregowanych śmieci w gminie może dochodzić nawet wtedy, gdy zgody na odbiór i składowanie zmieszanych śmieci od wojewody nie będzie. Do odpadów trzeba bowiem wyrzucać dziś resztki z kwarantanny, a także zużyte maseczki czy rękawice. Na dodatek, jak pisaliśmy już w Tygodniku Gazety Prawnej („Liczenie recyklingu po polsku: stare dane, niewłaściwy podział odpadów i układy” z 11 października 2019 r.), zmienia się zupełnie sposób wyliczenia recyklingu, co też może utrudnić uzyskanie wymaganych poziomów. Ponadto wszystkie informacje o odpadach co do zasady należy wprowadzać do bazy danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami (BDO). A tymczasem kary za brak odpowiednich poziomów recyklingu za 2020 r. znacząco wzrosły i w niektórych miastach mogą sięgnąć dziesiątek milionów złotych.

Nowy ból głowy

Jakby tego było mało, część gmin w ogóle nie spodziewa jeszcze jednego kłopotu. Wiąże się on z obowiązkiem sprawozdawania do BDO. Chodzi o odpady budowlane i remontowe. Do tej pory JST odbierały niewielką ich ilość, a z zagospodarowaniem nie było problemów. Co się działo z odpadami tego typu odbieranymi prywatnie od mieszkańców – nie bardzo wiadomo. Jednak od początku 2020 r. obowiązują dwa rodzaje kart przekazania odpadów. Jedna, KPO (karta przekazania odpadów), wymaga od początku podania danych o masie odbieranego odpadu, z kolei w drugiej, KPOK (karcie przekazania odpadów komunalnych), podawać tego typu informacji nie trzeba. I dlatego odbierającym odpady bardzo wygodnie jest korzystać właśnie z tego drugiego rozwiązania. Niezależnie od tego, czy odbierają gruz i tym podobne resztki od mieszkańców, czy np. od deweloperów, podają jedynie adres, skąd je wzięli. – Tym samym na gminnym koncie w BDO przyrasta ilość odpadów z remontów, o których samorządy wcale nie wiedzą, o ile nie sprawdzają tego na bieżąco – tłumaczy dr inż. Jacek Pietrzyk ze spółki Atmotrm SA. – Na koniec roku może się okazać, że gmina poziomu recyklingu nie wykonała, bo w ogóle nie wiedziała, że takie odpady są zaksięgowane na jej koncie. I kary z tego powodu nie są wykluczone.

Biodegradowalne, czyli jakie

Ale kara za niedotrzymanie poziomów recyklingu odpadów komunalnych czy remontowych nie jest jedyną, którą może otrzymać JST. W grę wchodzi jeszcze dodatkowa sankcja wynikająca z niedotrzymania zasad określonych w rozporządzeniu ministra środowiska z 15 grudnia 2017 r. w sprawie poziomów ograniczenia składowania masy odpadów komunalnych ulegających biodegradacji (Dz.U. z 2017 r. poz. 2412). Otóż jeśli zmieszane śmieci trafiają na składowisko, to wylicza się, ile było w nich odpadów biodegradowalnych. Robi się to na podstawie wzoru, do którego z niekorzystnymi współczynnikami podstawia się poszczególne rodzaje odpadów komunalnych. Przykładowo opakowania wielomateriałowe uznaje się za biodegradowalne w 40 proc., a papierowe – w 100 proc. A na dodatek stosuje się dane co do składu śmieci sprzed lat, kiedy organicznych odpadów było więcej niż dziś. Jeśli tak liczona ilość odpadów biodegradowalnych przekazanych do składania przekroczy 35 proc. (rozporządzenie określa poziomy do lipca 2020 r.), to przewidziane są sankcje karne. Wprawdzie, jak mówią pytani przez nas eksperci, nie znają oni żadnej gminy, która zapłaciłaby taką karę, lecz wobec wielu z nich toczą się postępowania.

opinia eksperta

Daniel Chojnacki radca prawny w kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka
Nie ulega wątpliwości, że unieszkodliwianie odpadów komunalnych z pominięciem wstępnych procesów przetwarzania, do których zalicza się m.in. segregację odpadów do odzysku, wpłynie negatywnie na uzyskany w tym roku finalny poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia, który w 2020 r. powinien wynieść aż 50 proc. (art. 3b ust. 1 pkt 1 ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach). Mimo że jest to bardzo istotne, a za nieosiągnięcie poziomów grożą wielomilionowe kary, kwestia ta nie została uregulowana polską ustawą, a jedynie określona na poziomie unijnym. W wydanej 14 kwietnia 2020 r. broszurze dotyczącej gospodarowania odpadami w czasie pandemii Komisja Europejska podkreśla konieczność prowadzenia gospodarki odpadowej w oparciu o dotychczasowe zasady, w tym te dotyczące selektywnej zbiórki i recyklingu. Z jej stanowiska jasno wynika, że ewentualne ulgi dla państw, które z powodu pandemii nie spełnią założonego na 2020 r. poziomu recyklingu, wcale nie są pewne. \
DGP