- Pierwsza narracja PiS była taka, że pójdziemy jak tsunami. Nie udało się, więc teraz zostało to zamienione na twierdzenie, że fala narasta, a za cztery lata będzie jeszcze lepiej. Przy takim tempie wzrostu przejęcie władzy w gminach w całej Polsce zajmie niecałe pięćset lat - mówi Jarosław Flis, socjolog polityki.

Jak mogą zakończyć się negocjacje w sejmikach? Wygra polityka kupowania przez PiS poszczególnych radnych czy opozycja się obroni?

Patrząc na Sejm widać, że to podkupywanie nie idzie tak łatwo, a stare partie są dużo bardziej stabilne niż kiedyś. Pamiętam sesję sejmiku w 2005 r. po wyborach parlamentarnych, gdy obecny poseł Marek Sowa, wówczas urzędnik w urzędzie marszałkowskim, powiedział, że „właśnie otwarło się okienko transferowe”. Część osób poszła do Sejmu, pojawili się nowi, wszystko było płynne, kształt koalicji rządowej niepewny. Warto pamiętać, że w 2006 r. na Podlasiu był remis między PiS-em, a nie-PiSem. Obie strony wyciągały sobie radnych ale pat trwał. Konieczne były przyspieszone wybory. Zakończyły się koalicją PiS-PSL, która dotrwała do wyborów w 2007 r. Dziś niepewne jest to, kto będzie miał większość i gdzie, lecz same stare partie wyszły z tych wyborów wzmocnione – nie pojawił się żaden nowy byt. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji politycy przyjmują ostrożniejsze strategie i są mniej chętni do porzucania jednej partii dla innej. Bo jest ryzyko, że w nowej partii człowiek sobie nie poradzi, a do starej nie będzie miał powrotu.